Wchodząc do obozu zobaczyłam Henry'ego, który bił się z Devinem na patyki.
- Nudna ta wasza marna bijatyka.- westchnął Peter.
Musiał przyjść szybciej bym się nie zorientowała, ale najwidoczniej nie docenia moich umiejętności.
Kiedyś go to zgubi.
Brunet podszedł do Henry'ego i wyszeptał mu coś do ucha. Nie słyszałam co, ale Henry wyciągnął miecz przed siebie i zamknął oczy. Po chwili zamiast patyka, ukazał się piękny miecz.
Peter odszedł od chłopców i usiadł koło ogniska.Wszyscy chłopcy zaczeli krzyczeć i się zakładać kto wygra. Ja natomiast miałam wywalone. Oby tylko Henry'emu się nic nie stało, dlatego w razie co zostałam i obserwowałam tą amatorską walkę na miecz i patyk.
Po kulkunastu wymierzonych ciosach wygrał Henry. Chłopiec obył się bez ran, natomiast Devin miał przecięty policzek. Chwilę po tym sprawdziłam czy brunet poszedł przemyć ranę, ale chyba mu się nie spieszyło bo usiadł na drewnianą ławkę obok ogniska i zaczął coś szkrobać w kawałku drewna. Podeszłam do niego z propozycją przemycia rany, ale odmówił.
- Czemu nie chesz jej przemyć? Wiesz że może ci się wdać zakażenie? - spytałam.
- Wiem, ale takich ran się nie przemywa. Przypominają o błędach jakie popełniliśmy albo o super zabawach. Ta rana mi będzie przypominać o tym pierwszym.- odpowiedział.
- W porzadku ale gdyby coś się działo to od razu mów.
Chłopak kiwnął głową i wrócił do swojego zajęcia, a ja poszłam do Henry'ego.
Pov. Killian
Byłem o wiele spokojniejszy ze świadomością że Mela była u Wendy. Wiedziałem jak jej zależy na znalezieniu i na bezpieczeństwu Henry'ego. Jednak nie chciałem by ten zielony bachor ją porwał i skońyła tak jak Valerian.
Mela nic o nim nie wie, staram się to trzymać w tajemnicy. Inaczej mogłaby o mnie pomyśleć o ojcu, który nie umie uchronić swoich dzieci, jest bardzo nieodpowiedzialny i ma problemy z alkoholem.
Jednak mój spokój nie trwał długo.
Po chwili poczułem jak coś mi siada na ramieniu. Odwróciłem głowę i zauważyłem Polly. W dziobie trzymała jakiś list.
Wziąłem go do ręki i otworzyłem. Zdziwiłem się trochę gdy zobaczyłem że jest to list od Wendy. Dziewczyna nie wysyła listów bez powodu, więc wydawało mi się to dziwne.
Po przeczytaniu serce stanęło mi w gardle, nie wiedziałem co mam myśleć. W głowie miałem najczarniejsze myśli. Modliłem się żeby niebyły one prawdą.
Zawołałem Emmę i dałem jej do przeczytania list. Kobieta zaczęła mnie uspokajać, ale widać było po niej że myśli o tym samym.- Jeśli on ją porwał to mu nie daruję. Ja mu nogi z dupy powyrywam! Zabiję go!- zacząłem krzyczeć.
- Hak uspokój się, bądź dobrej myśli.
- Mela nigdy nie znika ot tak. Wiem że wychodzi w nocy czasami na spacery, ale wraca od razu po wschodzie słońca. Nigdy nie jest dłużej.
Nie mogłem tego tak zostawić zebrałem załogę. Kilku piratom kazałem zostać i pilnować statku. Zabrałem również Emmę byśmy mogli się rozdzielić i szybciej przeszukać wyspę.
- Święta szóstka, a raczej piątka - poprawiłem się, nadal nie mogłem uwierzyć że ten demon ją porwał- pójdziecie ze mną. A cała reszta pójdzie z Emmą.
Wszyscy zrozumieli tylko tych pięciu głupków chyba nie zajarzyło i stali jak jakieś słupki.
- Jakieś zaproszenie mam wam wysłać?- spytałem.
CZYTASZ
The love of the lost [OUAT]
FanfictionKsiążka opwiada o nienawiści, przyjaźni i miłości. Czy przez miłość, da się zrezygnować z rzeczy, której szukało się kilkadziesiąt lat? Tego nie wie nikt. Czy miłość potfafii dokonać cudów jak to opisują w bajkach? Historia dotyczy szesnastoletniej...