Kiara: Przepraszam, Jake. Tak jakoś wyszło.
Jake jest teraz offline
No to zjebałam po całości.
I co ja teraz zrobię. O Cholera jasna ale ja jestem idiotką.
Ty głupia idiotko co żeś zrobiła
Kto teraz pisze?
O to Jessy.
Czat z Jessy
Jessy: Hejka Kiara, nie możesz spać? Jest około pierwszej w nocy.
Kiara: Teraz to w ogóle nie zasnę.
Jessy: Och, dlaczego? Coś się stało? 🙁
Kiara: Mała sprzeczka z Jake'em nic takiego, spokojnie.
Jessy: O co poszło?
Kiara: Dowiedział się o karteczkach to się stało.
Kiara: Był wściekły, że dopiero teraz go o tym informuję.Jessy: Przejdzie mu, spokojnie.
Kiara: Nie on mi tego nie wybaczy, jestem idiotką, zamiast mu o tym powiedzieć wcześniej, to nie uparłam się, żeby jeszcze chwilę poczekać.
Jessy: Och, Kiara 😟
Kiara: Miałaś rację, mogłam mu to wcześniej powiedzieć, ale nie bo idiotka wolała poczekać.
Jessy: Kiara, tak mi przykro, ale spokojnie, daj mu trochę czasu żeby mógł to przemyśleć a jestem pewna, że się odezwie.
Kiara: Dobrze, dziękuję Jessy. 🙂
Jessy: Nie ma sprawy, a teraz idź odpocząć. 💖
Kiara: Jasne, tak zrobię. Dobranoc. ❤️
Jessy: Dobranoc. 🤭
Jessy jest teraz offline
Odłożyłam telefon na stolik nocny, poszłam do łazienki, po uszykowaniu się do spania, zajrzałam jeszcze na chwilę na wiadomości.
Nic.
Po prostu nic.
Co ja se w ogóle myślałam, przecież on potrzebuje czasu.
Znów odłożyłam telefon na stolik nocny. Coś czuję, że to będzie ciężka noc.
°°°°°
- Kiara! - Krzyknął Mike.
- Czego chcesz cymbale? - Powiedziałam do zielonookiego.
- Zaraz spalisz mi kuchnie! - Krzyknął poddenerwowany zielonooki.
- O matko! Kompletnie zapomniałam! Przepraszam! - Zaczęłam panikować, szybko zgaszając piekarnik.
Wyciągnęłam z niego spalone ciasto. Nieźle Kiara, napewno zostaniesz szefem kuchni, napewno.
-Przepraszam Cię, tak strasznie przepraszam Mike. - mówię smutnym głosem.
- W porządku, nie przepraszaj, co się dzieje? - Pyta się szatyn.
- Nie ważne, nie zrozumiesz tego. Po prostu nawaliłam. Jest pewna osoba, która wczoraj się o czymś dowiedziała i teraz jest zła. Jestem kompletną idiotką! - ostatnie słowa mówię z podniesionym tonem.
- Nie przejmuj się, kiedyś tej osobie przejdzie. - Mówi zielonooki.
- No nie wie... - Zaczynam lecz przerywa mi dzwonek do drzwi.