Czat z Jake'em
Jake: Kiara?
Kiara: Tak Jake?
Jake: Nie udało mi się namierzyć lokalizacji Jessicy.
Kiara: Co?
Jake: Nic już nie zrobię, telefon jest wyłączony.
Kiara: Nie szkodzi, wymyślę coś.
Jake: Kiara? Moglibyśmy porozmawiać?
Kiara: Jasne, też chciałabym Ci coś powiedzieć. Pozwól, że zacznę.
Kiara: Jake chcę Cię przeprosić, przepraszam, że zataiłam przed tobą tą sytuację z karteczkami, jest mi tak bardzo przykro, że nie powiedziałam Ci tego wcześniej. Ufam Ci Jake i od tej chwili przyrzekam, że nie będę przed tobą już niczego zatajać. Przepraszam również, że złamałam obietnicę, tak wiem, że źle zrobiłam nie informując Cię o tym. Jake zależy mi na tobie, czy jesteś w stanie mi wybaczyć?
Jake: Kiara, obiecaj mi, że jak coś się stanie to będziesz mi o wszystkim mówić obiecujesz?
Kiara: Obiecuję Jake.
Jake: Chce, żebyś wiedziała, że Ty również nie jesteś mi obojętna ;)
Jake jest teraz offline
W tym momencie poczułam jak się cała rumienię. Jake nigdy nie był mi obojętny, już od pierwszej rozmowy moje uczucia do niego zaczęły kwitnąć.
- Matko Kiara! Dobrze się czujesz? Jesteś cała czerwona. - Zaczęła przerażona blondynka.
- Mi się wydaje, że jest cała czerwona przez naszego hakermana. - Powiedział Dan.
- Czyżby w końcu coś zaiskrzyło? - Spytał Dan.
Ignorując jego słowa zaczęłam kierować się w stronę domu.
Zatrzymałam się i powiedziałam.- Macie zamiar stać tak przed tym lasem, czy może się ruszycie zanim się ściemni? - Spytałam przyjaciół którzy po chwili byli już koło mnie.
- Jake'owi nie udało się namierzyć lokalizacji Jessy. - Powiedziałam szybko.
- Co? - Spytała Lilly.
- Jej telefon jest wyłączony albo rozładowany. - Powiedziałam.
- I co teraz zrobimy? - Zapytała się Lilly.
- Szczerze mówiąc to nie wiem. - Powiedziałam nie mając pomysłu.
Nagle dostrzegłam, że nie mam na szyi mojego wisiorka. Zaczęłam panicznie się rozglądać poszukując go.
Nie nie nie... Nie mogłam go zgubić!
- Kiara coś się stało? - Zapytała Cleo.
- Wisiorek. - Powiedziałam
- Jaki wisiorek? - Zapytał Thomas.
- Ten co miałam na szyi, nie mam go! - Powiedziałam szybko.
- Spokojnie, Kiara jutro tu wrócimy i go poszukamy. - Powiedziała Lilly.
- Lilly ma rację, lepiej chodźmy zanim się jeszcze bardziej ściemni trochę do przejścia mamy. - Powiedziała Cleo.
- Dobrze. - Powiedziałam.
Po godzinie byłam już w domu.
- Hej. - Powiedziałam do zielonookiego który siedział na kanapie.
- O cześć, już jesteś. - zdziwił się szatyn.
- Tak, co ty taki zdziwiony. - Zapytałam.
- A nic, jak ci się tu podoba? - Zapytał Mike.