Nie da się dokładnie ustalić skali, na jaką praktykowany był kanibalizm w przeszłości. Prawdopodobnie nie dowiemy się nigdy jaki procent diety „przeciętnego plejstoceńczyka” stanowiła ludzina. Co jednak sprawiało, że ludzie w przeszłości w ogóle dopuszczali się kanibalizmu? Jedna z najpopularniejszych hipotez sugeruje, że było to zachowanie wyjątkowe, które miało miejsce jedynie w przypadkach skrajnego głodu.
Inne koncepcje podkreślają znaczenie rytuałów i obrzędów religijnych. Aby rozwikłać tę kwestię, obliczona została nawet wartość energetyczna ludzkiego ciała (osoba ważąca 65 kilogramów może dostarczyć prawie 150 tys. kcal). Wyliczenia te wspierały argumentację, że kanibalizm z powodów odżywczych jest mało prawdopodobny. Ludzkie ciało, w porównaniu do ciał innych ssaków, na które kiedyś polowano (takich jak mamuty czy tury), jest mało odżywcze. Grupa 25 osób mogłaby utrzymać swój bilans energetyczny przez 60 dni – zjadając jednego mamuta, 16 dni – pożywiając się turem, ale tylko pół dnia jedząc innego człowieka.
Autor artykułu naukowego, w którym obliczona została wartość energetyczna ludzkiego ciała, James Cole, został nagrodzony IgNoblem z dziedziny dietetyki w 2018 roku (jest to satyryczna nagroda za odkrycia, które „wywołują śmiech, a potem skłaniają do myślenia”). Do jego argumentacji ustosunkowali się ekolodzy behawioralni, czyli ludzie badający wpływ otaczającego środowiska na zachowanie. Jedno z podstawowych założeń ich dziedziny wskazuje na to, że organizmy przyjmują takie strategie pozyskiwania pożywienia, aby optymalizować wysiłki związane z pozyskiwaniem energii. Tak dostosowują swoje zachowania, aby jak najniższym kosztem zdobywać bogate w energię pożywienie.