Rozdział 13

714 42 13
                                    


Hermiona przetarła oczy wierzchem dłoni, mrużąc je w słabym żółtym świetle różdżek.

— Czy to wszystko ma jakiś sens?

— Nie. — Draco oparł się plecami o chropowatą ścianę muru, przeczesując dłonią zmierzwione włosy. — Runy nigdy nie szły mi za dobrze.

Teo pochłonęła konsternacja, zgrzytnął trzymanym piórem w dłoni.

— Powiedzmy — przyznał — ale wiele z tego to tylko marne spekulacje.

— Spekulacje nie uchronią nas przed obróceniem się w pył — mruknął smętnie Draco. Hermiona chciała zaprzeczyć, ale wiedziała, że miał rację.

— Wiem. — Teodor zmarszczył brwi, zastanawiając się nad kolejnym sensem tłumaczenia.

Hermiona wypuściła wstrzymywany oddech. Już od kilku godzin próbowali rozszyfrować runy znajdujące się wzdłuż łuku. Zmęczenie zaczynało im doskwierać, a na dodatek, dzień dobiegał końca. Nie chcieli zostać w jaskinie w trakcie nocy.

— Skopiujmy to co mamy i zanieśmy do namiotu. Tam będziemy mogli to rozpracować.

Z jakiegoś powodu żadne z nich wcześniej nie zasugerowało, żeby wycofać się i popracować w zaciszu namiotu. Hermiona nie chciała wychodzić z ruin. Pozostanie w ciemnej i zimnej pieczarze nie napawało ją przyjemnością, ale część jej obawiała się, że jeśli odejdą, nie będą w stanie wrócić do środka. A jeszcze mniejsza część, sugerowała, że nie będą mieli odwagi, by wrócić.

Draco objął ją ramieniem, sprawdzając godzinę na zegarku.

— Szczerze mówiąc, zjadłbym konia z kopytami.

— Chodź bardzo chcę się dowiedzieć, co tam jest — powiedział czarnowłosy z westchnieniem — to myślę, że masz rację Hermiono. Jesteśmy zmęczeni, a przyznam się, że nie chce być w tej krypcie po zmroku. — Powiedział, podnosząc się na nogi. Starannie skopiował runy wzdłuż łuku na czystą kartkę pergaminu – Hermiona miała ich ze sobą pod dostatkiem – i zrobił dodatkową kopię. — Przy odrobinie szczęścia będziemy w stanie sprawdzić to na świeżo w namiocie i wrócić tu jutro.

Hermiona przytaknęła, choć poczuła lekkie rozczarowanie taką decyzją, mimo tego, że sama ją zaproponowała.

— W ten sposób nigdzie nie dojdziemy. Na razie wróćmy do obozu.

Kiedy schowała swoje materiały do plecaka i osuszyła się z nagromadzonego na ubraniach kurzu, nie spostrzegła momentu, w którym Teodor zapakował przyrządy do torby, podszedł i objął ją od tyłu w talii.

— Hej — powiedziała zaskoczona jego obecnością, gdy opuścił podbródek na jej ramię. — Dobrze się czujesz?

Teo przez chwilę zastanawiał się na odpowiedzią.

— Tak, tłumaczenie pozwala mi utrzymać umysł w ryzach. — Złożył pocałunek na jej policzku. — Rozwiążemy tę zagadkę, nawet jeśli zajmie nam to kupę czasu.

Draco uśmiechnął się, jego matowe oczy błyszczały w nikłym świetle.

— Z pewnością we trójkę uda nam się przechytrzyć jakiegoś starego króla, mam rację?

— Tak — Hermiona parsknęła śmiechem. Draco podszedł do nich żwawym krokiem, chwytając ją za biodra i umieszczając brunetkę pomiędzy nim a Teodorem. Kiedy to zrobił, poczuła, że jej serce przyspiesza raptownie rytm. — A nawet powiem wam więcej, myślę, że nasza trójka byłaby w stanie zrobić wszystko, na co tylko mielibyśmy ochotę.

[T] Ruiny ArtakaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz