Kolejny raz zaspali i gdy zbliżali się do miejsca, w którym odkryli ruiny, słońce było już dalece na zachodzie. Draco zerknął przelotnie na zegarek, nerwy towarzyszyły mu na każdym kroku.
Uważnie obserwował otoczenie, wyłapywał każdy szmer. Teo i Granger szli kilka kroków przed nim, cicho ze sobą rozmawiając.
Draco nie był do końca pewny, czy była gryfonka będzie się z nimi zgrywać na dłuższą metę, albo czy w ogóle będzie nimi zainteresowana — ale mimo obaw, jak dotąd radziła sobie w ich towarzystwie nadzwyczaj dobrze. Zeszłej nocy zaskoczyła go gotowością do podporządkowania się zaistniałej sytuacji.
Zwłaszcza biorąc po uwagę ich burzliwą przeszłość. Przez lata próbował ją pogrzebać, zachowująć tylko najlepsze jej części w pamięci.
Nie mógł zaprzeczyć rosnącemu zainteresowaniu kobietą. Obserwował, jak szczerze uśmiecha się do Teo, jakby naprawdę zależało jej na poznaniu go. Draconowi na ten widok rosło ze szczęścia serce.
Wielu ich poprzednich partnerów nie rozumiało tak dobrze Teo, jak Draco by sobie życzył.
Mężczyzna potrafił być chytry i przebiegły na pierwszy rzut oka, ale w głębi duszy miał złote serce, które tylko czekało na poznanie.
I jeśli Granger byłaby w stanie to dostrzec, zyskałaby znacząco w jego oczach.
Wciąż miała wątpliwości — zdziwiłby się, gdyby tak nie było, zwłaszcza patrząc na jej skłonności do wiedzy i zrozumienia — a mimo to widać było jej wysiłek włożony w zrozumienie ich obecnego położenia.
Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie na Anguilli i to, jak bardzo nie chciała mieć z nimi do czynienia.
Na to wspomnienie na jego ustach pojawił się delikatny uśmieszek. Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, gdy wrócą do Londynu, Draco będzie dziękował za możliwość spędzenia z nią czasu.
Nie mógł mimo wszystko pozbyć się nadziei, że ta iskra między nimi rozkwitnie i przerodzi się w coś więcej.
Zanurzony w swoich myślach, prawie nie zauważył, że Granger i Teo zatrzymali się przed nim. Wszedł między nich, spoglądając przed siebie na masywną, ziejącą dziurę, która kiedyś była bujnym lasem. Była tak samo onieśmielająca jak pamiętał i nie po raz pierwszy żałował, że nie mógł użyć magii. Testowali ją co jakiś czas i w miarę jak oddalali się od obozu — i byli bliżej ruin — ich magia słabła i stawała się niesforna, a potem zupełnie zanikła.
— Co teraz? — zapytał Teo. Przykucnął niebezpiecznie blisko krawędzi dziury, by zajrzeć do środka.
Na ten widok, serce Draco zadrżało w piersi. Objął Teo ramieniem i odciągnął go trochę dalej. Granger uważnie prześledziła ten ruch.
Przez chwilę oceniała ich możliwości, zerkając w dół. Kiedy byli tu poprzedniego dnia, niewiele mogli ujrzeć, gdyż światło chyliło się ku zachodowi, jednak dzisiaj w lekkim blasku Draco mógł lepiej przyjrzeć się dołowi.
Przetrząsnęła swoją torebkę i wyjęła z niej solidną linę i długi szpikulec. Teodor wraz z Draco obserwowali, gdy Hermiona wiązała skomplikowany węzeł, aby przymocować go do palika.
Wczorajszej nocy spakowa dla każdego z nich po uprzęży, aby bezpiecznie mogli zejść w dół.
Podążając za jej przykładem, Draco wziął kołek i wbił go w ziemię, upewniając się, że stabilnie siedzi.
— Zejdę pierwszy — zaproponował, przesuwając wzrokiem między nimi. Nie było szans, żeby zmusił Teo do pójścia przodem, a także nie miał zamiaru pozwolić by coś skrzywdziło Granger.
CZYTASZ
[T] Ruiny Artakai
RomancePo latach starań Hermiona odkrywa miejsce, w którym ukryty jest mityczny skarb, ale nie jest w swoich poszukiwaniach osamotniona. Ona ma wiedzę, oni środki ekspedycji. Wszyscy mają zamiar znaleźć więcej, niż się początkowo spodziewali. Draco/Hermion...