Rozdział 5

1.1K 53 37
                                    

Draco obudziło przebijające się przez zasłony światło słoneczne. Czuł się zrelaksowany po kilkugodzinnym śnie w ciepłym łóżku. Otworzył oczy i natrafił na twarz wciąż pogrążonej we śnie Granger. Zamrugał kilka razy, gdy wydarzenia poprzedniego dnia wróciły do niego pełną parą.

Teo i Granger spali splątani, jedno z ramion bruneta było pod szyją kobiety, a drugie oplecione wokół jej pasa.

Gdy Draco wpatrywał się w nią, oceniając sytuację, zaspane czekoladowo-brązowe oczy otworzyły się, by odnaleźć jego. Napięła się przy gwałtownym wdechu, łapiąc jego spojrzenie, gdy zdała sobie sprawę, jak blisko się niego znalazła.

Obiecali jej, że nie zrobią nic czego by nie chciała.

Sposób, w jaki jej oczy zabłysły i zatrzymały się na nim, mówił zgoła co innego. Znajdowała się na tyle blisko, że Draco mógł poczuć na własnej twarzy delikatnie muśnięcie powietrza z jej oddechu.

Była piękna. Piękniejsza, niż kiedykolwiek zdawał sobie z tego sprawę.

Jej oczy wciąż były nieco szkliste od snu. Draco zacisnął wargi, gdy Granger schyliła się, opierając swoje czoło o jego. Przycisnął dłoń do jej boku, wodząc palcami wzdłuż biodra i w kierunku krzywizny jej tyłka.

Ku jego zaskoczeniu, dotknęła nosem jego własnego. Serce zabiło szybciej. Draco poczuł na sobie jej urwany oddech, gdy jej usta zetknęły się z jego. Pocałował ją ponownie, zamknął oczy i pozwolił sobie na rozkoszowanie się chwilą. Jego język wsunął się między jej wargi, gdy uleciał z niej cichy jęk. Jego męskość drgnęła na ten dźwięk. Przysunął się bliżej i przejechał delikatnie dłonią po jej tyłku, muskając przy tym udo Teo.

Granger raptownie się od niego oderwała, jej oczy rozszerzyły się z przerażenia,

— Merlinie, przepraszam — wyszeptała, marszcząc brwi — nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nie powinnam była — co z Teo —

— Teo ma się w porządku — mruknął Draco, ponownie muskając jej usta. — Zaufaj mi.

Kiedy Granger ponownie, tym razem nieśmiało się do niego przysunęła, Teo przebudził się.

— Teo ma się nawet lepiej.

Dłoń mężczyzny przesunęła się w górę brzuchu Granger, obejmując jedną z jej piersi delikatnie dłonią.

Wciągnęła powietrze tuż przy wargach Draco, a grzeszny skowyt wymknął się z jej ust, gdy poczuła na tyłku męskość Teo.

Pocałowała blondyna śmielej niż poprzednio, a on sam przyciągnął ją do siebie. Gdy Teo bawił się jej piersiami, dotykając sutka przez cienki materiał bluzki, Draco ścisnął ją za tyłek. Jego oczy otworzyły się i zobaczył, jak Teodor łapie zębami płatek ucha kobiety — podniecenie Draco raptowanie wzrosło.

Granger oderwała się od niego, jej klatka piersiowa drżała od niespokojnych oddechów, a oczy otworzyły się, by na niego spojrzeć.

— Nie powinniśmy tego robić — wyszeptała.

Draco natychmiast ją puścił, a Teo odsunął się.

— W porządku — odrzekł blondyn. Jej spojrzenie wciąż na nim pozostało. — Mówiłem ci, że nic na siłę, żadnej presji.

Przygryzła dolną wargę, częściowo uchwycona w uścisku Teo. Zamknęła oczy, gdy ponownie oparła się tyłkiem o erekcję mężczyzny za nią. Draco przyglądał się temu, jak kobieta testowała własne granice, które sama narzuciła w tej konkretnej sytuacji.

Kiedy Teo niespodziewanie uszczypnął jej sutek, z jej gardła wydobył się okrzyk. Usta czarnowłosego odnalazły krzywiznę jej szczęki, wytyczając szlak w kierunku jej malinowych warg.

[T] Ruiny ArtakaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz