Rozdział 8

906 45 69
                                    


Udręka targała sercem Hermiony, kiedy spacerowała zmartwiona, masując skronie głowy. Draco siedział na sofie pod ścianą, z twarzą ukrytą w dłoniach i widocznymi czerwonymi żyłkami w oczach.

Nie mieli innego wyboru, jak tylko spróbować zamorskiej aportacji z powrotem do Anguilli i wezwać magomedyków z pobliskiego szpitala. W hotelowym apartamencie czekali prawie dwie godziny na decyzję uzdrowiciela, a poczucie winy kłuło Hermionę w klatce piersiowej przez ten cały czas.

Wiedzieli tylko tyle, że Teo żyje. Nie mieli bladego pojęcia w jakim faktycznie jest stanie.

Magia z ruin prawie całkowicie go pochłonęła, wyłączając jego funkcje życiowe. To był cud, że udało im się go wydostać stamtąd na czas. Kiedy Draco wyciągnął go na powierzchnię, Teodor był przeraźliwe blady i niezdolny do stania na własnych nogach, czy też do do mówienia. Hermiona opadła z sił, gdy przywołała wystarczająca ilość magii, by uwolnić ich z przeklętej wyspy.

Blondyn w końcu spojrzał w górę, wydychając długi, ciężki oddech. Zacisnął szczękę w twardą linię. Była gryfonka obawiała się, że połamie sobie zęby, jeśli dalej będzie tak robił.

Wpatrywała się z bólem wymalowanym na jej obliczu.

— Nawet nie wiesz, jak jest mi przykro — wyszeptała.

— Uzgodniliśmy, że zejdziemy głębiej — wyszeptał zachrypniętym głosem. — I prawie... — Potrząsnął głową. — Nigdy nie wybaczę sobie, że pozwoliłem mu pójść, jeśli nie wyliże się z tego. Teo nawet nie chciał...

Łzy zalśniły w jej oczach.

— Chciał wracać.

— Poszedł ze względu na nas. — Szare spojrzenie Draco przeszyło ją na wskroś. — Merlinie, proszę, aby nic mu nie było.

Hermiona usiadła obok niego i mocno ujęła jego dłoń w swoje. Nie mogła dodać nic więcej, więc wtuliła jedynie twarz w jego ramię. Czekali w ciszy.

W końcu uzdrowiciel wyłonił się z sypialni, z ponurą miną.

— Obudził się. — Niestety słowa te nie zabrzmiały pozytywnie — Nie wiem, jaką magią oberwał, a nie wiedząc tego, nie mogę zbyt wiele zdziałać. Jednakże udało mi się usunąć większość toksyn z jego organizmu i z tego, co wiem na pewno, nic mu nie będzie.

Uzdrowiciel postawił kilka fiolek na stoliku do kawy przed nimi.

— Ten napar pomoże mu odzyskać siły i magię — proszę podawać mu je co osiem godzin przez następne dwa dni. Po ich zażyciu, Pan Nott powinien poczuć się lepiej.

Hermiona zauważyła, że Draco poczuł ulgę, puścił jej rękę i podniósł się, by uścisnąć dłoń uzdrowicielowi. Uczyniła to samo. Słowa magomedyka pondiosły ją lekko na duchu.

— Dziękuję — odparł. — Doceniamy Pana pomoc. —Wręczył mężczyźnie woreczek z monetami ze słyszalnym brzękiem. Magomedyk skinął głową, zanim wręczył mu kawałek kartki.

— Moje połączenie z siecią Fiuu — oznajmił, poprawiając okulary na nosie. — Jeśli coś się zmieni lub będziecie potrzebować pomocy — twarz mężczyzny spochmurniała. — Być może zmienicie kierunek swojej wyprawy i odwiedzicie inną wyspę w tym regionie; starożytna magia jest kapryśna.

— Dziękujemy — odetchnęła Hermiona, gdy wymieniła szybkie spojrzenie z Draco. Mężczyzna zostawił ich samych teleportując się.

Draco zerknął na nią ukradkiem, pukając delikatnie w drzwi. Zanim otrzymał odpowiedź, wszedł szybko do środka. Hermiona podążyła za nim, czując się nie do końca na miejscu.

[T] Ruiny ArtakaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz