24

67 5 0
                                    

Godzina 09:28. Leżałam jeszcze w łóżko przeglądając różne rzeczy w internecie. Nie miałam jakoś dzisiaj dnia. Niedość że pogoda do dupy, to na dodatek myślałam o Noah.

Kurde. To już dziś!

Ruszyłam się z łóżka odrazu wyciągając pierwsze lepsze ubrania z szafy, po czym ruszyłam do łazienki się przebrać i umyć. Śniadania nie zdarzyłam zjeść bo jednak mi się trochę spieszyło.

Mm- A ty gdzie się wybierasz w taką pogodę?

M- Zaraz wracam.

Powiedziałam szybko ubierając buty.

Mm- Gdzie idziesz?

M- Mamo spieszy mi się, później ci powiem. Pa!

Pożegnałam się wychodząc z domu. Na zewnątrz wiało i padało, lecz było ciepło. Zaczęłam biec na autobus. Strasznie się biegnie w taką pogodę. No cóż, to się jednak nazywa poświęcenie.
***
Wysiadłam z autobusu biegnąc w kierunku mojego dawnego miejsca zamieszkania. Trochę dziwnie mi będzie znów tu przychodzić.

Dotarłam na parking który był przy bloku. Zauważyła tam czerwone wielkie auto. Szybko je rozpoznałam, bo to oczywiście auto rodziców Noah. Znowu podbiegłam cała zdyszana.

M- Noah!

Krzyknęłam, a moim oczom ukazał się chłopak wychodzący z klatki, ciągnący za sobą walizkę.

N- Maja?

Uśmiechnęłam się podbierając do Noah po czym mocno się do niego wtuliłam. Był w totalnym szoku.

N- Boże Maja co ty tu robisz?

Spytał się spokojnym i delikatnym tonem.

M- Przyszłam się z tobą pożegnać.

Odpowiedziałam a z moich oczu automatycznie zaczęły strumieniem lecieć łzy.

N- Kurde...

Noah spojrzał się na mnie. Przyłożył swoją dłoń do mojej twarzy wycierając ją od moich łez.

N- Ej No czemu płaczesz?

M- Bo już cię nigdy nie zobaczę.

N- Przecież tego chciałaś.

Wtedy chłopak zaczął iść w stronę parkingu, gdzie czekali na niego rodzina w aucie.

M- Noah zaczekaj.

Złapałam go za rękę. Odwrócił się w moja stronę. Widać było po nim że jest mu żal. Że to się wszystko kończy. W ten sposób.

M- Ja... Będę tęsknić.

Powiedziałam przez łzy.

Noah wpatrując się na mnie lekko się uśmiechnął. Nie mogę uwierzyć w to że już ostatni raz widzę jego charakterystyczny uśmiech, który w wakacje w zeszłym roku doprowadzał mnie również do uśmiechu.

N- Ja też, Maja. Ja też.

Po tych słowach puścił mnie i szedł dalej. Patrzałam sie jak odchodzi. Wyglądałam jak zaryczane dziecko. Głośno westchnęłam przykładając dłonie do mojej twarzy.

N- Maja.

Usłyszałam znów jego głos. Podniosłam głowę, a on wpatrywał się na mnie. Powili idzie w moją stronę, a kiedy byliśmy już na przeciwko siebie, chwycił moja twarz i złączył nasze usta w pocałunek. Nasz ostatni pocałunek.

N- Może jeszcze się kiedyś spotkamy.

M- Myślisz?

N- Tak. Może jak już będę trochę starszy to przylecę do Polski cię odwiedzić.

Kochać Amerykanina ||Noah Schnapp|| 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz