16

3.2K 175 154
                                    

-Felix?- właśnie wychodziłem z pracy, kiedy usłyszałem głos Hyunjina.

-Tak, Hyun?- Chłopak po chwili znalazł się tuż obok
-Co myślisz o nocy filmowej? Dzisiaj, u mnie? Jutro i tak mamy wolne, a dawno nie spędzaliśmy razem czasu.- Hyunjin otworzył drzwi wyjściowe i przepuścił mnie.

-W sumie, może być. Muszę tylko podskoczyć do domu, po ciuchy na przebranie- wielkimi krokami zbliżał się grudzień a przecież, ten miesiąc miał być moim ostatnim. Chciałem wykorzystać ten czas jak najlepiej.

-To chodź, podwozie cię, będzie szybciej

Kiwnąłem głową i zaczęliśmy kierować się do czarnego samochodu, który należał do Hyunjina.  Dojechanie do mojego domu zajęło nam jakieś dziesięć minut, gdyby nie korki, bylibyśmy szybciej.

Szybko wysiadłem z samochodu i udałem się do domu. Wszystkie rzeczy spakowałem do małego plecaka i wyszedłem. Na szczęście w domu nie było mojego ojca, tak więc obeszło się bez kłótni.

Kiedy wszedłem do auta, Hyunjin akurat kończył rozmowę przez telefon.
-Moja mama dzwoniła, muszę kupić kilka rzeczy do obiadu. Podskoczymy do sklepu i zrobimy małe zakupy, przy okazji kupimy jakieś przekąski.

-W porządku- odłożyłem swój plecak na tylne siedzenie a następnie zapiąłem pas. Hyunjin ruszył powoli z pod mojego domu.

Droga do sklepu nie była daleka, niestety trafiliśmy na dość spory korek. Przez co czas z pięciu minut, wydłużył się do piętnastu.

-Wyciągniesz mój portfel? Jest w torbie na tylnim siedzeniu

Zerknąłem na tył i wyciągnąłem rękę ku torbie chłopaka. Udało mi się ją chwycić, położyłem ją na swoich kolanach i zacząłem szukać portfela.

Hyunjin w tym czasie szukał miejsca w którym mógłby zaparkować samochód.

Czarny skórzany portfel znajdował się na dnie torby.
Do jednego z zamków był przyczepiony mały srebrny łańcuszek. Wiedziałem doskonale czym była ta biżuteria.

-Wciąż to nosisz?- delikatnie pomachałem portfelem, przez co małe srebrne zawieszki w kształcie gwiazdek, odbiły się o siebie i wydały dźwięczny odgłos.

-Oczywiście, to przecież była twoja szczęśliwa bransoletka. A teraz mi przynosi szczęście
-Myślałem, że ją wyrzuciłeś kiedy się zerwała.
-Nigdy w życiu tego nie zrobię. Poczekasz tu? Zrobię szybko zakupy

                                    °

Bransoletka, która należała teraz do Hyunjina, kiedyś pełniła funkcję mojego szczęśliwego amuletu. Dostałem ją od mamy na dziesiąte urodziny. Nie rozstawałem się z nią nigdy i odkąd pamiętam wierzyłem, że ona przynosi mi szczęście.

Na pierwszym roku, naszej nauki tańca, grupa w której tańczyliśmy  zakwalifikowała się na zawody. Niestety, ja nie mogłem na nich wystąpić, dzień wcześniej ojciec w amoku, popchnął mnie a ja niefortunnie upadłem, skręcając sobie nadgarstek.

Hyunjin mimo, iż był w naszej grupie najlepszym tancerzem, od zawsze miał problemy, aby w siebie uwierzyć. W dodatku bardzo się stresował i zdarzało mu się zapominać kroków w czasie występu.

Doskonale pamiętam, jaki był spanikowany przed wyjściem na scenę. Jego nogi drżały okropnie a sam był bliski płaczu.

To właśnie tego dnia podarowałem mu moją szczęśliwą bransoletkę, mówiąc, że dzięki temu będę obok i napewno da sobie świetnie radę.
I tak właśnie było, Hyunijn zatańczył, nie myląc żadnego kroku. Nasza grupa zajęła pierwsze miejsce.

Niestety bransoletka zerwała się, Hwang przepraszał mnie za to przez kilka godzin, obiecując, że ją naprawi i dopiero wtedy odda.

Ja jednak mu ją podarowałem, bo przestałem wierzyć, że ten kawałek metalu, może pomóc mojemu szczęściu.
Ale dla Hyunjina, ta bransoletka stała się amuletem i najdroższą pamiątką.

                                     °

Mama Hyunjina jak zawsze ugotowała przepyszny obiad. Upiekła nawet ciasto, niestety byłem tak najedzony, że nie byłem w stanie go nawet spróbować.

Po posiłku posiedzieliśmy jeszcze chwilę z rodzicami chłopaka a następnie udaliśmy się do pokoju czarnowłosego.

Nie mieliśmy wybranych żadnych filmów, dlatego postanowiliśmy coś wylosować. Padło na jakąś komedie.

Film leciał tylko w tle, żadne z nas niespecjalnie zawracało na niego uwagę, byliśmy bardziej pochłonięci rozmową między sobą.

-Wiesz co Lix?-  Hyunjin otworzył paczkę serowych chrupek i wysypał je do miski.
-Ostatnio zastanawiałem się dość poważnie o swojej przyszłości... I postanowiłem się nie oświadczać Chaewon

-Myślę, że to dobra decyzja. Jesteś jeszcze młody a to dość poważny i wiążący krok- chciałem dla chłopaka jak najlepiej i jeśli upierałby się przy zaręczynach, to bym mu kibicował. Nie ukrywam jednak faktu, że kamień spadł mi z serca, po usłyszeniu, że jednak z tego zrezygnował.

Chaewon nie była złą dziewczyną. A przynajmniej, nie najgorszą z jaką kiedykolwiek spotykał się Hyunjin.

-Ja chyba jej nawet nie kocham... Gdzieś na początku, może i to było zauroczeniem, ale teraz? Teraz myślę, że po prostu jest to przyzwyczajenie, że jest to wygodne mieć kogoś.  Tylko mnie to męczy, mamy coraz mniej wspólnych tematów...

-Więc czemu się z nią męczysz?- nie rozumiałem chłopaka, mógł zakończyć to już dawno. Tracił czas na niepotrzebne relacje.

-Chyba z powodu moich rodziców i Chaewon... Moi rodzice bardzo ją lubią i widzę, że chcieliby, abym w końcu był z kimś na stałe. A Chaewon naprawdę mnie kocha i nie jest to jej winą, że ja wciąż jestem dzieciakiem, nie potrafiącym prawdziwie pokochać.

-Hyunn- spojrzałem w oczy chłopaka- myślę, że twoi rodzice przede wszystkim chcieliby, abyś był szczęśliwy.  Nic więcej się dla nich nie liczy. Jeśli chodzi o Chaewon... To nie jest twoją winą, że nie umiesz jej pokochać i nie czyni cię to dzieckiem. Czasami dzieci kochają o wiele bardziej niż niejeden dorosły. A przyznanie się do braku uczuć, nie jest niczym złym. Trzeba mieć sporo odwagi, aby zakończyć jakąś relację

-A co jeśli ją tym zranie?- widziałem smutek w oczach chłopaka

-Hyunnie, a czy w tym momencie nie ranisz sam siebie? Być może ją to zaboli, ale będzie boleć przez jakiś czas, aż w końcu znajdzie innego i ten ból minie. A jeśli ty będziesz tkwić w relacji której nie czujesz, to ty będziesz cierpieć, a ten ból nie minie tak łatwo

-Masz rację- chłopak w końcu się uśmiechnął. Brakowało mi jego uśmiechu, bo był on najlepszym lekarstwem

-A czy ja kiedykolwiek nie miałem racji?- zaśmiałem się krótko

-Hmm, w sumie to... W sumie to jak tak myślę, to chyba zawsze miałeś. Przyjaźnię się z geniuszem- ręka Hyunjina znalazła się na moich włosach i lekko je poczochrała

-Ejj, zepsułeś mi fryzurę!- wykrzyknąłem udając obrażonego

- I tak wyglądasz ładnie, ale daj poprawie- dłoń Hyunjina ponownie znalazła się na mojej głowie, tym razem delikatnie gładził moje blond kosmyki.

Spojrzałem na skupioną twarz chłopaka, zachwycałem się jej każdym detalem, aż do momentu, kiedy nie zauważyłem, że Hyunjin również się we mnie wpatruje.

Nasze oczy się spotkały, przez dobrych kilkadziesiąt sekund, wypatrywaliśmy się w siebie. Żaden z nas nie potrafił odwrócić wzroku.

To właśnie w tych oczach, zatraciłem się tamtego dnia.

To właśnie one, wrzuciły mnie do oceanu uczuć, które tak bardzo staram się teraz ukryć.

___________________________________________
Drugi obiecany rozdział pojawi się w weekend.
Jestem niezadowolona z tego rozdziału, ale męczę go od poniedziałku i  dalej nie napisałam nic lepszego. Dlatego jest jak jest.

Miłego czwartku kochani 💖💜

Stay with me//HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz