4

3.9K 202 193
                                        

Ojciec wrócił jakoś po drugiej w nocy.
Jego pijackie przyśpiewki rozniosły się po całym domu.
Słyszałem jak obijał się o ścianę a w pewnym momencie uderzył ciałem o szafkę.

Zaczął głośno przeklinać na owy mebel, jakby to on był temu winny.
Ciężkie kroki rozbrzmiały na schodach.
Czternaście stopni zostało pokonanych a mój ojciec zaczął przemieszczać się korytarzem.

Sypialnia moich rodziców znajdowała się na końcu korytarza, moja na samym początku.

Okryłem się kocem, słysząc, że drzwi mojego pokoju się otwierają.
Mój oddech lekko przyśpieszył.
-Wstawaj gówniarzu!- mężczyzna podszedł do mojego łóżka i szarnpął moje ciało, przez co zleciałem boleśnie na podłogę.

Jęknąłem cicho z bólu.
-Rusz się! Zrób mi coś do żarcia- ojciec chwycił mnie za koszulkę stawiając do pionu moje słabe ciało a następnie popchnął mnie w stronę drzwi.

Wyszedłem z pomieszczenia, kierując się na schody, aby dostać się do kuchni.
Szedłem powoli po stopniach, było ciemno i nie chciałem, aby moja noga osunęła się przypadkowo.

Mój ojciec zirytowany moim tempem, w połowie schodów, popchnął mnie.
Nie miałem szans, aby złapać się poręczy.
Uderzyłem głową w jeden ze stopni, pociemniało mi w oczach i byłem na skraju stracenia przytomności.

Mój ojciec jednak nie pozwolił na to. Kiedy tylko moje ciało wylądowało na końcu schodów, chwycił mnie za włosy  podnosząc moja głowę, tak aby nasz wzrok się spotkał.
-Wstawaj śmieciu!- wstałem powoli, głowa okropnie mnie bolała, poczułem jakbym miał zwymiotować. Dlatego ponownie usiadłem na ziemi, podkuliłem nogi do swojego ciała a głowę włożyłem między kolana. Zaczęłem głęboko oddychać.

Usłyszałem, że na górze zamykają się drzwi a zaraz po tym, można było usłyszeć ciche kroki mojej mamy.
O nie... Moja mama się obudziła, ona nie mogła znaleźć mnie w takim stanie, nie mogła również spotkać się z ojcem, kiedy on był w takim stanie.

Szybko wstałem, ten gwałtowny ruch wzmocnił zawroty głowy, przez co musiałem przytrzymać się ściany, aby nie upaść.

Ciężko było mi utrzymać równowagę, czułem się jakbym był okropnie pijany. A przecież byłem trzeźwy.
-Idź szybciej gówniarzu!- poczułem silny uścisk na swoim ramieniu a zaraz po nim usłyszałem głos mojej matki, był on jednak strasznie przytłumiony, tak jakby moja głowa znajdowała się pod wodą.

Ojciec puścił moje ramię a ja oparłem się plecami o ścianę, aby osunąć się po niej bezwładnie.
Słyszałem, że moi rodzice się kłócą, nie byłem jednak w stanie rozróżnić słów. Wszystko zalewało się w jeden wielki bełkot.

W pewnym momencie usłyszałem uderzenie czegoś, tak jakby coś upadło na ziemię, później był głośny trzask.

Nastała cisza.
Wziąłem głęboki oddech, uspokoiłem trochę swoje trzęsące się ciało. Nawet nie zauważyłem kiedy moje ciało zaczęło drżeć.

Rozejrzałem się po korytarzu, mój rozmyty wzrok, spoczął na białym przedmiocie znajdującym się na ziemi.

Na czworaka zacząłem zbliżać się do obiektu. Kiedy byłem już blisko wiedziałem czym on był a raczej kim. Na ziemi leżała moja mama.

Zacząłem po omacku szukać dłoni mojej rodzicielki, aby wyczuć tętno na jej nadgarstku. Wzrokowo nie byłem w stanie określić czy oddycha.

Tętno było słabe, ale wyczuwalne.
-M-mamo... W-wstań- kobieta jednak nie zareagowała na mój głos. Delikatnie potrząsnąłem jej ciałem, jednak to też nie przyniosło żadnego rezultatu.

Czułem spływające łzy. Szybko jednak je otarłem, zebrałem wszystkie siły jakie jeszcze miałem i udałem się na górę po swój telefon.

Ze schodów schodziłem trzymając się mocno barierki. Nogi okropnie mi się plątały, udało mi się jednak dostać na dół.

Usiadłem obok ciała mojej mamy, oparłem się o ścianę i próbowałem zadzwonić po karetkę.

Blask wyświetlacza mojego telefonu mnie oślepił i sprawił, że moja głowa zaczęła jeszcze mocniej pulsować.
Próbowałem przyciemnić ekran, jednak nie udało mi się to, przez moje trzęsące się palce.

Zrezygnowałem, ważniejsze teraz było, aby zadzwonić po pomoc.
Na całe szczęście udało mi się wybrać numer na pogotowie, co zawdzięczałem tylko temu, że znałem na pamięć rozmieszczenie klawiszy.

Język mi się plątał kiedy rozmawiałem z operatorem numeru alarmowego. Mężczyzna był jednak bardzo spokojny i wyrozumiały.  Pozostał ze mną na łączu dopóki nie usłyszałem sygnału karetki.

                                    °

Nie pamiętałem momentu wejścia ratowników do domu, jak i momentu, kiedy zabierali moją mamę do karetki.

Aktualnie byłem wewnątrz pojazdu ratowniczego, trzymając dłoń mojej mamy. Ratownicy pytali mnie co się wydarzyło w domu.

Nie widziałem co bym mógł powiedzieć, bo nie uwierzyliby, że zrobił to mój ojciec.
Kiedy nie udzieliłem im żaden odpowiedzi, w końcu zrezygnowali.

Jeden z ratowników podszedł i zaczął mnie badać. Poświecił mi latarką w oczy, przez co je zamknąłem, będąc oślepionym tym światłem. Zaczął rozmawiać z tym drugim, jednak nie byłem pewny o czym rozmawiają.

W jednym momencie po prostu pociemniało mi przed oczami a moje ciało stało się bezwładne.

                                      °

Otworzyłem oczy, znajdowałem się w białym pomieszczeniu. Rozejrzałem się, byłem w szpitalu.
-Cholera jasna- przeklnąłem na głos. Byłem w szpitalu, ubrany w  szpitalną piżamie a to znaczyło, że lekarze widzieli moje siniaki.

Na pewno będą wypytywać co się stało i skąd wzięły się te wszystkie siniaki.
Na stoliku obok mojego łóżka, leżał mój telefon. Wziąłem go do ręki, sprawdziłem godzinę. Było wcześnie, dochodziła dopiero szósta. Będę musiał wyjść ze szpitala przed ósmą, aby zdążyć do pracy.

Nie zmierzałem opuszczać dnia pracy, zwłaszcza, że nic poważnego mi nie było. Ważniejszym było to, co stało się z moją mamą.

Wstałem z łóżka z zamiarem wyjścia na szpitalny korytarz i poszukania jakiejś pielęgniarki. Pojawił się jednak problem, ponieważ zostałem podłączony do monitora odpowiadającego za diagnozowanie moich funkcji życiowych.

Męczyłem się z nim trochę a jak tylko udało mi się go odłączyć sale wypełnił głośni pisk informujący o zatrzymaniu pracy serca.

Do mojej sali wpadły pielęgniarki i lekarz.
-Proszę pana, co pan robi?- lekarz od razu podszedł do mnie- niech pan leży, nie może się pan nadwyrężać.
-Ale mi nic nie jest. Chciałabym się wypisać.- mimo, iż wiedziałem, że moje ciało nie jest w najlepszej kondycji, nie mogłem pozwolić sobie na wylegiwanie w szpitalu.

-Oczywiście może pan wypisać się na własne żądanie. Mimo wszystkich odradzałbym to panu. Panie Lee ma pan wstrząs mózgu, do tego złamane dwa żebra. Stan reszty ciała również nie jest najlepszy.
-Co mam podpisać aby wyjść ze szpitala?

Lekarz tylko westchnął na moje słowa. Odwrócił się do jednej pielęgniarki
-Niech pani przygotuję wypis dla Pana Lee.

___________________________________________
Wybaczcie jeśli są tu jakieś błędy, poprawie je w najbliższym czasie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Postaram się aby rozdziały w innych książkach pojawiały się jeszcze w tym tygodniu.
Miłego wieczoru kochani 💖

Stay with me//HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz