Na dźwięk wysokiego pisku Bianca odwróciła się momentalnie znajdując brata zszokowanego. Przeciwnicy w "Space Invaders" zbiżali się, aż wreszcie twarz Nico oświetlał napis "Game over".
—Co się stało? —zapytała kładąc rękę na głowie chłopca.
—Grałem sobie i nagle coś takiego się pojawiło —Nico nie wyglądał na przerażonego, raczej mocno zmieszanego. Szukał odpowiedzi, ale tym razem: siostra nie miała żadnej.
—Hm... —złapała brata za rękę i przyglądała się chwilę kształtowi na jego skórze. —chodź, spróbujemy to zmyć.Przedzierali się przez tłum ludzi. Nico obserwował ich śmieszne stroje. Kurtki wyglądające jakby zrobione były z lustra odbijającego wszystkie kolory tęczy, lub te z ciemnej skóry. Niebieskie spodnie zniszczone tak, że Nico miał chęć poprosić mamę, żeby je zacerowała, nawet dziewczynki nosiły spodnie, które rozkładały się niczym syreni ogon pod kolanami. Jednak najwięcej uwagi Nico skupił na grupie starszych nastolatków ubranych w masywne buty, pasiaste bluzki i skórzane kurtki. To był pierwszy raz gdy Nico zobaczył chłopak z kolczykami. "Srebro i obsydian" pomyślał, nie wiedziedząc jak mógł to odgadnąć, skoro nigdy się tym nie interesował.
—Nie schodzi —oznajmił zrozpaczony Nico trząc nadgarstek pod wodą.
—Może potrzebujesz więcej mydła? —zaproponowała Bianca.
Po kilku minutach rodzeństwo się poddało. Bianca puściła rękę brata i zmyła idealnie białą, pianę z ich rąk. Znak nawet nie wyglądał na ruszony. Usiedli przy stoliku i zamówili danie dnia, które mięli już opłacone przez tatę. Nico ucieszył się na widok frytek.
—Jak myślisz? Co to jest? —Nico wskazał na swój nowy tatuaż.
—Tu jest krzyż —zauważyła Bianca. Wskazując na środek obrazka na ręce.
—To dookoła wygląda trochę jak aureola —zaproponował Nico, na co jego siostra kiwnęła głową. —A tu wokół są literki S... albo węże?
—Hm... —Nico obserwował obrazek, który zdawał się zlewać z jego skórą.
—Tata odbierze nas za parę dni. Spytamy go. On na pewno będzie wiedział. —Nico kiwnął głową zgadzając się.. . .
Will Solace urodził się ze specyficznym znakiem z tyłu stopy. Dopiero w szkole podstawowej zdał sobie z niego sprawę. Zapytał więc mamy co to jest. Naomi odłożyła gitarę i przyjrzała się symbolowi.
—Myślę, że to już pora, żeby tata ci o tym opowiedział. Zaprosimy go.
Will był nieco zdziwiony. Tata nie mieszkał z nimi. Chłopiec założył więc, że po prostu nie istnieje.
—I jeszcze coś, Will proszę, nie opowiadaj dzieciom o swoim tacie. Najlepiej nikomu nie mów —młoda kobieta wstała, podniosła słoik ciastek owsianych i wyszła z pokoju. Wróciła trzymając metalowe szczypce kuchenne i zapalniczkę. Postawiła na stole dużą ręcznie robioną świece i zapaliła ją. Syn patrzył na scenę z zaciekawieniem, kiedy Naomi za pomocą szczypiec trzymała ciastka nad ogniem.
—No działaj... —wycedziła przez zęby po czym zaczęła mamrotać coś, czego Will nie rozumiał. Promień błysnął. —Will, zamknij oczy!Kiedy chłopiec otworzył oczy zobaczył wysokiego mężczyznę obejmującego jego matkę. Miał lśniące złote włosy i wygląd gwiazdy filmowej.
—Co się stało? Napisałaś mi... nam kolejny album?
—Nie, ten chyba będzie solowy. Mam na razie kilka wersji roboczych, możesz później rzucić okiem, ale teraz, Will-twój syn ma pytanie. To raczej jedną z tych boskich cech. Will—Naomi odwróciła się w jego stronę —twój tata, Apollo.
—Cześć, Will, o co chciałbyś mnie zapytać? Tylko szybko, bo za pół godziny muszę zajść słońce. —chłopiec patrzył się oszołomiony aż wreszcie pokazał palcem znak na nodze.
Apollo uklęknął i kiwnął głową.
—Widzisz, gdy Prometeusz ulepił ludzi, mięli po cztery ręce, cztery nogi i dwie głowy. Byli tak silni, że Zeus bał się, że zrzucą go z tronu, wtedy uderzył w nich piorunem i tak się rozdzielili. Niektórzy okazali się mieć tyle szczęścia, że Afrodyta, postanowiła dawać im takie właśnie znaki pokazujące coś symbolizującego czyjąś drugą połówkę, ale potem było już tak dużo ludzi, że tylko półbogowie dostawali znamię.
—I co oznacza moje? —zapytał Will zmieszany.
—To już będziesz musiał odkryć sam. W większości symbol ma związek z boskim rodzicem tej osoby, albo imieniem. To jest... —Apollo przerwał na chwilę po czym pokręcił głową —nie. Niemożliwe. Um... tu są skrzydła więc może Nike albo Hermes? —bóg wstał, a w jego ręku zmaterializował się kawałek papieru. —Jeśli Will zacznie opowiadać coś podejrzanie dziwnego, albo będziesz musiała zostawić go gdzieś przez trasę, skonsultuj się z nimi. —Apollo wręczył wizytówkę Obozu Herosów mamie Willa, pocałował ją w policzek i z oślepiającym błyskiem: wyparował.