Przepiórcze jajka

156 10 0
                                    

Nico nie pojawił się na śniadaniu. Nie powinno to być powodem do zmartwień, jednak nie pojawił się też na treningu łucznictwa, na który Will namówił go kilka dni temu. Kiedy tylko otworzył drzwi do domku trzynastego słyszał jakieś niezrozumiałe słowa. Kiedy usiadł przy łóżku jedynego mieszkańca zrozumiał, że to Nico mówił przez sen. Po włosku. Kłucił się z kimś i śmiał. Will zrozumiał jedno słowo: "mamma" i nagle nie wiedział co robić. Wyglądało jakby w świecie snów Nico miał się dużo lepiej. Nie chciał tego przerywać. Jednak, Nico zawsze mówił, że nie pamięta matki. Może właśnie sobie ją przypominał?
—Nico? —Will podszedł bliżej, by dotknąć jego ramienia.
—Bianca? Nie chce mi się iść na mszę...—wymamrotał Nico i Will zamarł. Chłopiec nie opowiadał mu wiele o swojej siostrze. —Masz dzisiaj strasznie dużo piegów. Wyglądasz jak jajko przepiórki.
—Heh... dziękuję? —Will zaśmiał się lekko i Nico otworzył szeroko oczy i schował twarz w materacu swojego łóżka.
—Ja naprawę to powiedziałem? Idiota, idiota, idiota! —Nico nadal miał swój włoski akcent mówiąc już obudzonym.
—Hej, —Will usiadł na łóżku i położył dłoń na ramieniu chłopca —nic się nie stało, ale jeśli chcesz o tym pogadać, to zamieniam się w słuch.
—Ugh... —warknął Nico. —One już nie wrócą. Nie ma o czym rozmawiać.

Pomimo tego co zadeklarował, Nico ubrał się, zjadł śniadanie i wrócił z Willem na swoje łóżko i ze skrzyżowaniem nogami, przyglądał się replice klucza Hadesa, kiedy medyk malował mu paznokcie. Will również spojrzawszy na nowy ornament z czarnego drewna, na którym Nico zawieszał swój wzrok. Syn Apollina zamarł. Krzyż jak z jego nogi i Nico ma go w pokoju! Czyli końcowo skrzydła musiały oznaczać anioła! Will miał ochotę się śmiać, płakać i najlepiej podrzucić chłopca z radości, a jednak wiedział, że Nico zaczyna się przed nim otwierać, a to może rychło się nie powtórzyć.

—Wenecja —warknął brunet. —Bogowie! To takie frustrujące! Nie pamiętam! Wszystko jest jakby za mgłą. —złapał swoje włosy. Will delikatnie odciągnął jego ręce i włożył swoje palce między te Nico dmuchając delikatnie. —Ale czasami mam te sny... Może Hades próbuje przywrócić mi wspomnienia?
—Spokojnie. Ubrudzisz sobie włosy lakierem —na głos Willa: oddech Nico wracał do normy. Chłopiec imitował głębokie wdechy i wydechy medyka, który trzymał jego dłoń przy swoich ustach i dmuchał na każdy świeżo pomalowany paznokieć z osobna. —Nie musisz mi nic mówić, jeśli jest to dla ciebie trudne. Po prostu chcę wiedzieć o tobie więcej. Chcę wiedzieć jak mogę Ci pomóc.

—Nie. Hades, on... próbował nas ochronić. Wymazał nam wspomnienia. —Nico nadal się trząsł, więc Will ścisnął mocniej jego dłoń. —Czasem mam przebłyski dawnych czasów. We śnie lub gdy coś je pobudzi. Pamiętam język, pamiętam kołysankę, którą śpiewały mi mama a potem Bianca, pamiętam domy i rzeki Wenecji, ale tylko dlatego, że widziałem je we śnie. Pamiętam, że graliśmy z kolegami w gry i malowaliśmy kredą po chodnikach, ale nie pamiętam żadnego z nich, nic od koloru włosów po imię. Jak we śnie po tym jak już się obudzisz i zdajesz sobie sprawę, że to nie była historia, tylko jakieś pojedyncze kawałki. Długo myślałem o tym, że może podróż do Włoch odświeżyły moje wspomnienia, ale chyba byś mnie udusił jakbym skoczył tam cieniem.
—Dobrze, wiedzieć, że przynajmniej nie jesteś idiotą.
—Ej! —Znów tak mówisz! O co Ci chodzi?
—Naprawdę jesteś tępy —westchnął Will. —Dowiesz się w swoim czasie. —Will powstrzymał ochotę pocałowania dłoni, która trzymał centymetry od swoich just. —Spokojnie, jestem tutaj, nie chcę cię oceniać, ani zmuszać do niczego, ale musisz dać mi sobie pomóc.
Nico uśmiechnął się smutno i kiwnął głową.

587 słów

ArkadiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz