・five・

1.9K 51 2
                                    

AMBER OPARŁA głowę o poduszkę, nie spała przez całą noc, czekając, aż John B się obudzi. Kiedy zamknęła oczy poczuła jak lekko poruszył głową. Od razu je otworzyła.

– John B? – zapytała cicho z nadzieją.

– Żyje siostrzyczko – odpowiedział jej zachrypniętym głosem.

– Żyjesz jak dobrze – odetchnęła z ulgą. Do pokoju weszła szeryf Peterkin. – A i mamy gości.

– Ogarnij się skarbie. Musimy porozmawiać – powiedziała do Johna B .

Chwilę później byli już w kuchni. 

– Wybaczcie, że się wprosiłam, ale dzwoniła pomoc społeczna. Miałam sprawdzić co porabiacie, więc jak się miewacie? – zapytała

– Wszystko okej – odpowiedziała Amber, patrząc na nią nieufnym wzrokiem. Nigdy nie ufała glinom, nauczyła się tego od JJ'a. Nie była z tego dumna, chociaż czasami ta ,, lekcja" była przydatna.

– Świetnie, fantastycznie. Dzięki, że wpadłaś. 

– Cieszę się, że wszystko dobrze, ale kilka spraw mnie martwi... – zaczęła. Rodzeństwo spojrzało się na siebie. John B zaczął sprzątać butelki po piwi,e a Amber stała oparta o framugę drzwi, przyglądając się policjantce. – Podobno waszego wujka Teddy'ego, waszego opiekuna z resztą, nie było w stanie od trzech miesięcy.

– Nieprawda – przerwał jej John B.

– Nic nie mów. Dzwoniłam do szkoły i ty John B opuszczasz się w nauce, a byłeś dobrym uczniem. A Amber gratuluje.

Szeryf wzięła do ręki kawałek spalonego zioła i powąchała je. Amber wstrzymała oddech. Na szczęście nic nie poczuła i je odłożyła, a blondynka mogła odetchnąć 

– Tylko na historii palant się na mnie uwziął – odpowiedział John B. 

– Podobno wczoraj doszło do bójki na plaży. Z użyciem broni. 

– Broń? Nie – odpowiedział sam sobie brunet i poklepał Peterkin po ramieniu. – Czy się biłem? Tak, ale broń? Nie, niemożliwe. 

– W porządku, wiem, kto to był. Znajdę go – kontynuowała. John B zamiast z nią rozmawiać zbierał puste butelki piwa do worka na śmieci. – Martwię się, tylko czy jesteście bezpieczni. 

– Oczywiście.

– Trzymamy się nieźle i wujek T wróci.

– Tak wam powiedział? – zapytała szeryf. – Jeśli naprawdę wróci to powinniście tu zostać.

–Dziękuję – powiedział John B. Amber odpowiedziała jej wymuszonym uśmiechem. 

– Ale jeśli mam się dla was narażać musicie mi pomóc. 

– Zawsze jakieś ,,ale'' – powiedziała sama do siebie Amber, patrząc na ściany. 

– Coś za coś – kobieta nie zwracała uwagi na komentarze Amber. 

– Jak to? – John B podrapał się po głowie. 

 Jak możecie mi pomóc? O już wiem...wczoraj na mokradłach znaleziono ciało. Byliście wczoraj na mokradłach? – kobieta podeszła do bruneta, patrząc mu w oczy.

– Tak łowiliśmy – odpowiedział John B.

– Złowiliście coś?

– Nie tym razem – odpowiedziała Amber za swojego brata, widziała, że był lekko zestresowany, więc postanowiła mu pomóc.

 Dziwne. Zwykle połów po sztormie jest niezły. Wody się mieszają – ciągnęła kobieta. John B nie opuścił jeszcze wzroku, więc jego siostra była z niego dumna. – Natknęliście się na jakiś wrak?

Dear Amber // JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz