• s2, thirteen •

320 16 5
                                    

NIEŻYWI NIE DOTRZEMY DO KRZYŻA!

– Nie umrzemy, ten krzyż jest nam pisany – oznajmił Heyward i ponownie obrócił się w stronę przyjaciela.

– Patrz na drogę! – wrzasnął John B, wyraźnie spanikowany, gdy samochód z każdym metrem tracił kontrolę.

– Drzewo! – Kiara krzyknęła jeszcze głośniej, wskazując na ogromny pień, który nagle pojawił się przed nimi.

Pope, choć spocony od napięcia, zareagował instynktownie. Szarpnął kierownicą w ostatniej chwili, próbując uniknąć zderzenia.

Samochód gwałtownie zmienił kierunek, ale mimo to tylnia część pojazdu nieuchronnie uderzyła w pień. Trzask rozległ się w powietrzu, a całe auto zatrzęsło się, jakby przez chwilę zastanawiało się, czy się zatrzymać, czy kontynuować swój niekontrolowany poślizg.

Heyward kurczowo ściskał kierownicę, walcząc o kontrolę nad pojazdem, który teraz przemieszczał się niebezpiecznie z jednej strony drogi na drugą. Kierownica kręciła się raz w lewo, raz w prawo, a opony piszczały na asfalcie.

W końcu, jakby poddając się losowi, samochód z impetem wpadł na drugie drzewo po przeciwnej stronie ulicy. Tym razem zderzenie było nieuniknione. Huk był ogłuszający, a siła uderzenia cisnęła wszystkich do przodu.

Amber, widząc, że nie mają już szans uniknąć wypadku, instynktownie zasłoniła głowę rękami, próbując ochronić się przed tym, co miało nadejść. Gdy usłyszała pękającą szybę, dźwięk tłuczonego szkła zdawał się trwać wieczność.

Wszystko ucichło. Chwilowe zawieszenie w ciszy, która nastąpiła po chaosie, było niemal przerażające. Amber powoli opuściła ręce, jej ciało drżało, a serce biło tak mocno, że miała wrażenie, jakby mogło zaraz wyskoczyć z piersi. Z trudem otworzyła oczy, a pierwszy widok, który zobaczyła, to szkło – wszędzie wokół nich leżały drobne, błyszczące odłamki. Odwróciła głowę, by spojrzeć na twarze swoich przyjaciół. Musiała się upewnić, że wszyscy żyją.

Kiara miała zamknięte oczy, ale jej klatka piersiowa unosiła się regularnie – oddychała. Pope siedział nieruchomo, jakby zszokowany tym, co się właśnie wydarzyło, ale jego ręce wciąż kurczowo trzymały kierownicę. John B strzepywał z siebie szkło, a to samo robiła Sarah.

– Ktoś jest ranny? – spytał John B.

– Chyba nie – odpowiedziała córka Warda i zakaszlała parę razy.

– Kie, Pope? Wszystko w porządku? – zapytała cicho Amber.

– Jest okej – wydukała Kiara.

– Żyjesz? – JJ złapał swoją dziewczynę za rękę, zwracając jej uwagę na siebie.

– Tak – przytaknęła i skupiła wzrok na jego twarzy.

– Mi się nic nie stało – powiedział Maybank, po czym otworzył drzwi i wyszedł z samochodu.

Amber stanęła na nogach, a gdy lekko zakręciło jej się w głowie oparła się o pobliskie drzewo.

– Więcej nie damy ci prowadzić – oznajmił JJ i pomógł wyjść Pope'owi.

Blondynka nie słyszała dalszych rozmów, ponieważ zrobiło jej się jeszcze słabiej. Nie wiedziała czy przez to, że poziom adrenaliny jej spadł czy przez to, że nic tamtego dnia nie zjadła.

Amber odkaszlnęła, a gdy poczuła wymioty w gardle, nie powstrzymywała ich. Złapała się za brzuch i zwymiotowała na ziemię.

– Musimy wrócić do kościoła! – krzyknął nagle Pope przez co dziewczyna uniosła głowę i starała się znaleźć wzrokiem swoich przyjaciół.

Dear Amber // JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz