• s2, seven •

535 18 3
                                    

JAK POSZŁO?

– Mieliście rację, nie udało się – odpowiedziała Sarah, wychodząc z łodzi. – Przepraszam.

– Czyli wszystko jasne – stwierdził JJ. – Musicie załadować łódkę i szybko stąd spływać.

– Racja. Zróbcie zapasy i uciekajcie jak najszybciej – poparł go Pope z zamyślonym spojrzeniem.

Próbował znaleźć w głowie inne rozwiązanie, ale żadne się nie pojawiało.

– Chyba już jest za późno – oznajmiła nagle Kiara, patrząc się w dal z przerażeniem.

Amber obróciła się przodem, w stronę wody i przełknęła głośno ślinę. Zobaczyła na horyzoncie motorówki z niebiesko-czerwonymi światłami. Dźwięk syren rozniósł się echem po otoczeniu przez co dziewczyna poczuła dreszcze na całym ciele.

– Śledzili cię? – spytał zestresowany John B. – To pewnie twój ojciec.

– Znajdźmy inną drogę.

– Zostańcie na plaży i unieście ręce do góry! – krzyknął policjant przez megafon.

– Uciekamy!

– Szybko!

Przyjaciele rzucili się do biegu. Znaleźli się w lesie i uciekali, nie zważając na wszelkie gałęzie, które raniły ich skórę.

Blondynka jedyne co słyszała to bicie swojego serca, krzyki jej przyjaciół były zagłuszone. Miała wrażenie, że pierwszy raz martwiła się tak bardzo. Była przerażona, że złapie ich policja przez co John B pójdzie do więzienia. Nie mogła przyjąć do siebie myśli, że dopiero wrócił, a teraz znowu go straci.

– Szybciej! – poganiał ich brunet, który pomagał iść Sarah.

– Wszystko w porządku? – spytała Kie.

– Tak.

Wbiegli w wysokie trawach. Mieli szczęście, ponieważ między roślinami była utworzona mała ścieżka.

Po pięciu minutach musieli zanurzyć się w wodzie, aby przepłynąć na drugą stronę. Ruszali rękami i nogami jak najszybciej. Byleby znowu stanąć na ziemi.

– Szybko!

Gdy wyszli z wody schowali się za dużym drzewem. Po drugiej stronie pojawili się już agenci FBI z karabinami, którzy rozglądali się na różne strony.

Nikt z nich nie przewidział tego, że przyjadą również policyjne auta, które stanęły po ich dwóch stronach.

– Otoczyli nas – oznajmił JJ, rozglądając się na boki.

– Co robimy? – spytał Pope.

– Nie ma wyboru, trzeba walczyć – stwierdził Maybank i wyciągnął mokry pistolet, który zaczął wycierać chustą.

– Nie ruszać się! – krzyknął mężczyzna z FBI, celując w nich bronią.

Amber ze łzami w oczach obserwowała wszystkich, a zwłaszcza swojego bliźniaka. Złapała z nim kontakt wzrokowy, biorąc drżąch oddech. John B bezgłośne wypowiedział ,,przepraszam" i spojrzał się na JJ'a.

Blondyn trzymał w ręku pistolet i w chwili, gdy miał wybiec za drzewo i zacząć strzelać, John B go zatrzymał. Przytrzymał jego nadgarstek do momentu, kiedy Maybank przestał się wyrywać. Patrzyli się na siebie przez kilka sekund, po czym brunet wyjął z rąk JJ'a broń i rzucił ją na ziemię.

– Bedzie dobrze – powiedział cicho i smutno się uśmiechnął.

Maybank z zaszklonymi oczami zakopał ziemią pistolet i uniósł wzrok na Amber. Wysilił się na uśmiech, łapiąc ją za dłoń.

Dear Amber // JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz