Rozdział osiemnasty

4K 106 22
                                    

POV. Olimpii

Chłopcy pomimo, że mieli dziś mecz rewanżowy byli w świetnych humorach. Ciągle sobie dogryzali lub się wygłupiali. Tylko ja się denerwuje nawet nie swoim meczem. Matt bardziej zainteresował sie tym, że dzisiaj grają, ponieważ prosił mnie bym z nim pokopała piłkę. Coś tam potrafię więc z nim poszłam.

-Po cholere wy trenujecie? - spytał się Bartek wchodzący na ogródek hotelowy

-bo macie dziś mecz a Matt jako jedyny się tym zainteresował

-to już dzisiaj- wtrącił się Nico.

Japierdole ten to kiedyś głowy zapomni naprawdę. Nie pamięta dosłownie o niczym. Dopiero wtedy każdy z nich zaczął się stresować meczem. Dowiedziałam się że Kuba ma być dziś na treningu i meczu. Długo na murawie go nie zobaczymy bo czeka go rehabilitacja. Szkoda mi go. Wracając kiedy jechaliśmy na ostatni trening dużo rozmawiałam z innymi ludźmi niż Bartkiem, Mattem Puszką I Nico. Całkiem fajny wydaje się Piątek do rozmawiania. W porównaniu bo Bartka on się odzywa. Chociaż patrząc tak subiektywnie to każdy się odzywa poza Bartkiem. Taki shy chłopak z niego. Kiedy dojechaliśmy czekał tam Kuba oraz parę innych osób.

-Siema, wielkoludzie. Jak rehabilitacja?- zapytałam bo potem ciężko będzie mi gdzieś go zauważyć.

-Cześć, idzie ale powoli. Chciałbym znów wrócić by pograć na boisku z nimi

Przykre to było że teraz kiedy był w jednej z lepszych swoich form musiało mu się coś stać. Jak księżniczki się przebrały, bo ja odrazu ubrałam się w ciuchy treningowe i poza workiem w którym miałam telefon, portfel i papierosy nie posiadałam nic więcej, mogliśmy wreszcie wyjść na murawę. Mimo, że byłam jedyna dziewczyną dobrze się tu czuje. Rozciągałam się kiedy Pan Czesław mówił chłopakom plan treningu. Ja tu od piłek jestem i nieraz pokopania więc nie potrzebne mi to. Któryś z nich rzucił mi piłką w głowę.

-Który to kurwa zrobił ale już przyznawać się- wystraszyli się tego jak podniosłam głos. Dominacja musi być. Cash spoglądał na Nico z dziwnym uśmiechem.

-Jak tak żonę możesz bić? Nie wstyd ci?- zapytał Brytyjczyk.

Jak ja mam z tą dwójka wytrzymać te kilka dni na wakacjach. To duo jest gorsze od dzieci Bartka a to trudno przebić. Zaśmiałam się widząc zawstydzonego tym wszystkim Nico wiec kazałam im odpuścić. Kiedy nadszedł czas meczu strasznie się denerwowałam. Więcej z Belgią nie zagramy. Na treningach jeżeli się nie wygłupiali to byli naprawdę dobzi. Siedziałam na stadionie koło Modera i obserwowałam cały ten mecz. Kiedy Nico trafił w bramkę byłam zachwycona. Lecz jak okazało się, że była ona bardzo blisko było mi strasznie przykro. Widać było to po Nico który schował twarz w dłonie. Byłaby to jego pierwszą bramka dla reprezentacji.

-Widziałeś kurwa tak blisko- mówiłam do Kuby pokazując na palcach kilka centymetrów.

-Spokojnie Nico będzie miał okazję zdobyć jeszcze bramki, jest nowy który to jego mecz?

-Jeżeli dobrze policzyłam to chyba 4, bo z San Marino, teraz w tych trzech nie licząc tego

-Widzisz, on został niedawno doceniony. Jeszcze dużo praktyki przed nim. Później już nie rozmawiałam z nim bo oboje skupiliśmy się na meczu. Albo przynajmniej on bo ja myślałam nad Nico oraz wszystkim co z nim związane. Może trochę przesadzam. Po meczu weszłam do szatni. Wszyscy byli niezbyt zachwyceni wynikiem. Starali się jak mogli. Przykro się na to patrzyło. Podeszłam do Nico I go przytuliłam. Co z tego że był cały mokry i przepocony. Widać było że jest mu przykro. Potrzebował wsparcia choć trochę.

-Nico spokojnie jeszcze będziesz miał możliwość strzelenia bramki dla reprezentacji. Naprawdę- chyba dodałam mu otuchy chodź trochę bo się uśmiechnął.

freccia d'amore• Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz