Dwudziestego czwartego grudnia, oprócz Wigilii, był dzień, w którym Marcus Nott odważył się (w końcu) wyznać miłość Alexandrze White.
Były ślizgon był zestresowany od dwóch tygodni, ponieważ dwa tygodnie wcześniej Marcus omawiał kwestie swojego przyjazdu z Romanem. Marcus widział, że jak nie zrobi tego teraz, to już nigdy tego nie zrobi.
Chłopak nie spał pół nocy. A kiedy rano przyszło mu wstać, pierwsze co zrobił, to pójście pod zimny prysznic. To go rozbudziło. Zszedł na dół do kuchni, gdzie od świtu krzątała się jego mama i której pomagały skrzaty domowe.
- Dzień dobry, synku. Nie śpisz już?
- Dzień dobry, mamo. Nie mogłem spać.
- No dobrze, kawy?
- Poproszę.
Matka zrobiła synowi kawę, ten wypił połowę na dole, a drugą połową wypił w swoim pokoju.
Dla zabicia czasu postanowił odpalić stare zdjęcia ze wspólnych imprez z paczką przyjaciół. Przeglądał je ze stoickim spokojem. Póki nie napotkał się na zdjęcia z zeszłorocznego sylwestra. Było tam zdjęcie na którym obejmuje (w porównaniu do niego) drobną puchonkę. Dziewczyna trzymała w ręku kieliszek z winem i uśmiechała się od ucha do ucha ukazując swoje zęby. Chłopak był zapatrzony w puchonkę. Uśmiechał się w jej stronę.
Zdjęcie było trochę rozmazane, ponieważ było już po północy i każdy nie należał do trzeźwych. Ale to zdjęcie wzbudzało w nim szczególne emocje, zwłaszcza, że doskonale wiedział, iż dziewczyna na zdjęciu wewnętrznie cierpiała z powodu jakiegoś idioty, którego od samego początku on nie znosił.
Alexa na zdjęciu wyglądała tak niewinnie. Marcus bał się, że coś zepsuje swoimi dzisiejszymi wyznaniami.
Koło południa chłopak zaczął ubierać się w ciuchy które doradzili mu przyjaciele. Czarny golf, czarne spodnie od garnituru oraz lakierowana buty zimowe. A na samą górę zarzucił czarny płaszcz.
Zabrał małe pudełeczko z szafki nocnej i kluczyki od samochodu. Pożegnał się z rodziną, życzył jej wesołych świąt i wyszedł z domu.
Prowadził samochód powoli, gdyż ulice były z lekka oblodzone. Adres gdzie ma dojechać podał mu Roman.
Podjechał czarnym autem pod bramę wjazdową uprzednio upewniając się, że trafił pod dobry adres. Wszedł przez furtkę. Czuł, że jego ręce zaczęły się lekko trząść.
Kiedy doszedł do drzwi, przełknął głośno ślinę i zadzwonił do drzwi.
Tymczasem w domu Cherrylsów, wszyscy zajadali się krokietami oraz barszczykiem z uszkami przygotowanym przez babcię Alexy.
- Kogoś się spodziewacie jeszcze? - zapytała ciocia Alexy, po usłyszeniu dzwonka do drzwi.
- Nie. - odpowiedziała babcia.
- Alexa, idź kochanie zobacz kto przyszedł.
- Dobrze Babciu.
Dziewczyna ubrana w śliczną butelkowo zieloną sukienkę wstała od stołu i poszła do drzwi frontowych. Tuż za nią wyruszył Roman.
- Wiem kto to. Nie denerwujcie się i kontynuujcie.
- Roman! Roman, czekaj! - Ann zdecydowanie wiedziała co się szykuje.
Dziewczyna otworzyła drzwi, a tu nagle jej oczom ukazuje jej się nie kto inny jak Marcus Nott.
- Marcus?
- Alexo.
- A co tu ty robisz?
- Alexo, ja tu przyszedłem po prostu porozmawiać z tobą.
CZYTASZ
•INSTAGRAM• dramione
FanfictionCóż jest to kolejny ig dramione. To tu się pojawia to tylko dowód jak bardzo moja wyobraźnia jest chora Hermiona jest w wieku Harry'ego, Rona czy Draco, ale jest o rok niżej jak powinna. Są tu różne dziwne shipy jak i normalne. Od razu mówię, że je...