Wujek i Farm

17 7 0
                                    


Dzisiaj na szczęscie nie mmuszę pracować , więc postanowiłam już się przygotować na wieczór. Wyciągnęłam spod łóżka stary pasek na tułów , aby tam dawać różne strzały do kuszy. No tak , kusza...Zadzwoniłam do wujka.

Wujek: Świeca , co za przyjemność się usłyszeć kadetko kochana!

T.I: cześć wujku. Mam pytanie. Pamiętasz gdzie jest moja kusza? Wiem , że powinieneś wiedzieć , byłeś u mnie tydzień temu.

Chwilowa cisza.

Wujek: a no tak. Chyba jest w pokoju twojego kuzyna. Mówiłem ci ,że potrzebował jej na WF.

Cicho westchnęłam.

T.I: ja mam pojechać do ciebie , czy ty do mnie?

Wujek: ja niestety zajmuje się teraz chorą siostrą i nie mogę jej spuścić oka.

T.I: 8 , czy 16 latke?

Wujek: 8.

T.I: dobra jade. Pozdrów ją ode mnie.

Mieszka on na szczęście blisko , w pobliskim miasteczku , gdzie głównie co jest to rola i farmerzy , ale przynajmniej 20% to są budynki , głównie w centrum. Znam tam wielu ludzi i oni mnie lubią , więc nie musze się martwić przyjażdżką do nich. Wyszłam z domu , wyciągnęłam z garażu skuter i zaczęłam jechać w strone miasteczka. Po 20 minutach znalazłam się pod gospodarstwem mojego wujka Leopolda T.N. Już miałam zadzwonić , kiedy usłyszałam dobrze mi znane brzmienie stepków z błota. Obróciłam się i to była sąsiadka wujka , prowadząca swój biznes naprzeciwko niego. Głównie sprzedawała truskawki i różne wełniane ubranka dzięki jej owcom.

Pani Berry: Ahh Świeczka! Jak to miło cię znowu widzieć!

Pani Berry to była 56 letnia pół szkielet-pół kot ciesząca się życiem. Posiadała ona syna , którego nazywali Farm z względu na słomiany kapelusz i to ,że już w wieku 2.5 roczku pomagał na farmie. Dodatkowo często też pomaga sąsiadom w tym wujkowi. Nie raz pamiętam jak byłam młodsza jak się zjawiałam i z nim się bawiłam albo w dom na drzewie , albo takie klasyczne gry jak chowany , czy berek. Uwielbiam go mimo bycia pracoholikiem.

T.I: oh witaj panno Berry. Jak tam u pani?

Pani Berry: chciałam pójść do Zoey T.N , jakoś jej pomóc w wyzdrowieniu. A w ogóle wiesz ,że mam nową pomoc rolniczą?

T.I: nie wiedziałam. Może porozmawiamy w domu wujka , a nie przed bramą , kiedy się mój kuzyn na nas patrzy jak głupi?

Kobieta zaczerwieniła się.

Pani Berry: no tak , przepraszam.

Zaczęła się cicho śmiać. Pokazałam Kevinowi , że chcemy wejść , więc ten otworzył brame i weszłyśmy na ich posesję , potem do budynku mieszkalnego.

Kevin: pójde ci po tą kusze.

T.I: dzięks.

Chłopak poszedł do swojego pokoju.

Pani Berry: ok , wracając. Nowy chłopak to bardzo miły szkielet , do którego nawet Farm coś do niego czuje. Ten szkielet jest uczynny , lojalny , przyjazny , chociaż jego pęknięcie na czaszce wcale tego nie pokazuje. Straszy dzieci.

T.I: rozumiem. Jak się nazywa?

Pani Berry: nazywają go Axe

Wtem zszedł Kevin z moją kuszą w ręku. Podarował mi ją.

T.I: dzięki mordo

Kevin:spoko , a co do pani , Zoey czuje się nieco lepiej , więc pani może już ją odwiedzić.

Pani Berry: dzięki słońce , no to dowidzenia świeczko.

T.I: dowidzenia , trzymaj się Kev , pozdrów ojca.

Po czym wyszłam Kiedy przeskoczyłam przez bramke , bo Kevin to zapominajka , która zapomina ,że ta bramka jest automatycznie zamykana , zauważyłam Farma , który siedział i sprzedawał truskawki. Postanowiłam do niego podejść. Kiedy szkielet mnie zauważył od razu się podniósł.

Farm: ah świeczka! Miło cię znowu widzieć. Coś dla ciebie?

T.I: no siema mordeczko , a daj mi z pół kilograma truskawek do zamykanego pudełka.

Farm się spojrzał za mną.

Farm: a no tak , na skuterze jesteś. Już ci dam , Axe , drogi mógłbyś na chwile stanąć na czatach , kiedy ja poszukam dla klientki pudełko? Nie jest stąd.

Zza gospodarstwa wyszedł starszy(Farm jest w moim wieku) szkielet z czerwonym okiem wędrującym w moją strone i tak jak mówiła pani Berry , pęknięciem na czaszce. Kiedy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się podejrzanie.

Axe: z chęcią , z chęcią.

Mówiąc to usiadł na przeciwko mnie i spojrzał się na mnie. Farm w tymczasie wziął koszyk z truskawkami , posłał mi uśmiech , po czym wszedł do budynku. Nastała niezręczna cisza.

Axe: więc to ty jesteś świeczką. Farm często o tobie mówi.

T.I: to...chyba dobrze?

Odpowiedziałam niepewnie , keidy ten prześwietlał wzrokiem.

Axe: więc też jesteś z Brookvlyn? Też tam jestem , może byśmy się kiedyś spotkali na herbatke , czy coś?

T.I: uhm...sama nie wiem...

Nie chce z nim gadać , Farm , maj boj wróććććććććć :<

Farm: jestem!

Krzyknął niosąc czarne pudełko z truskawkami w środku. Z chęcią je przyjęłam i zapłaciłam mu.

T.I: dizęki wielkie stary , dawno ich nie żarłam.

Axe: wpadaj kiedy chcesz , droga.

Mówiąc to puścił mi oczko. Ja postanowiłam ukryć odraze w uśmiechu.

T.I: z chęcią , ale mam chwilowo dużo roboty w mieście. See ya

Powiedziałam , po czym poszłam do mojego pojazdu i pojechałam z powrotem do miasta. Mam nadzieje ,że go już więcej nie spotkam.

C.D.N

Świeca(Outer x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz