Swego czasu, dawno dawno temu w odległej galaktyce wspomnień, bardzo dużo chodziłem na koncerty. Kiedy jesteś głupi i młody, masz zero obowiązków, zero zmartwień, zero kasy, oraz za dużo wolnego czasu i nie wiesz co z nim zrobić, robisz dosłownie wszystko.
Muzyka rockowa płynęła w moich żyłach i nadawała rytm sercu.
Nie bez powodu moimi pierwszymi tatuażami były; pacyfa, napisy "Woodstock" i "Rock'n Roll", które do dziś straszą znajomych, swoim marnym wykonaniem. Ale wiecie. Tatuaże są mapą tego kim byliśmy. Pamiątką tego, co przeżyliśmy. Blizną i przypomnieniem Nas z przeszłości.
Nie ma się co ich wstydzić.
To jak negować samego siebie z Kiedyś.Wieczór. Weekend. Byłem wtedy akurat na randce, z kimś zupełnie innym. Bardzo kiepskiej randce dodam. I choć dziewczyna była ładna i miła, rozmowa wcale nam się nie kleiła, a chemii było mniej niż w sadzie mojego dziadka.
Także przy pierwszej możliwej okazji wyskoczyłem pod scenę na parkiet, rzuciłem się w pogo i szczerze, trochę o niej zapomniałem. I wtedy poznałem A. Była wyraźnie młodsza ode mnie i chyba trochę pijana. Pogowała mocno, obijała się co chwila o mnie i wręcz szarpała mnie otwarcie i wyzywająco za koszulkę. Ok. Ona poderwała mnie.
A miała magiczne, magnetyczne czarne oczy, bujnie długie czarne włosy i uśmiech który cię rozbrajał, rozbierał i gwałcił na miejscu.
Chciałem żeby zrobiła ze mną te wszystkie rzeczy, które już zrobiły ze mną jej dzikie oczy.Szybko wymieniliśmy się numerami, chwilę pogadaliśmy, uparcie, mimo głośnego ryku gitar i perkusji.
Po czym...wróciłem do mojej randki.
Co zabawniejsze, jej brat odbierał nas z klubu i odwoził do domów.
Więcej się nigdy nie umówiliśmy.
Więcej się nigdy nawet nie spotkaliśmy.
Ale praktycznie na drugi dzień spotkałem się z A. pod pretekstem pożyczenia jej książki Kurta Vonneguta, którego była wielką fanką.Był środek zimy, wieczór, a my długo spacerowaliśmy.
Zaproponowałem grzecznie kawę w kawiarni.
Ona, herbatę u niej w domu.
Oboje wyraźnie i bez udawania niedostępnych lecieliśmy na siebie w trybie kolizyjnym, więc skończyło się na herbacie oraz śniadaniu.Nie mieszkała sama. Mieszkała z ojcem. Ale jakoś tak złożyło się, że dom był pusty, a ojciec A. u swojej nowej kobiety.
Także kilka dni spędziliśmy u niej.
Dobrze się z nią bawiłem.
Ona też bawiła się wybornie.
Całe życie było dla niej zabawą i rozrywką. No cóż, taki wiek.A. była mocno biseksualna i pewnego dnia zrobiła imprezę, babski wieczór, tylko ona i koleżanki. No ok. Związek to także czas dla siebie, zaufanie i przestrzeń. Nie zamierzałem jej ograniczać w niczym. To tak jakbym chciał na smycz zapiąć burzę.
A kobiety są jak burza, z piorunami, grzmotami i czasami nie warto walczyć takim żywiołem natury. Trzeba się temu poddać i przyzwyczaić że jest jaki jest, inny nie będzie.Nagle telefon w środku nocy. Pijana A. zaprasza mnie na ową domówkę. Pod jednym, twardym warunkiem; dokupię wódkę i szlugi.
Tak, wtedy jeszcze paliłem papierosy. Teraz unikam tego jak ognia.
Nie lubię być zależny od czegokolwiek.
Czuję się wtedy strasznie ograniczony i uzależniony, słaby. Silni ludzie nie powinni mieć żadnych nałogów.
A ja, staram się być silny.
Oczywiście z różnym skutkiem.Także wbijam tam, ja i moje alko.
Na miejscu około 10 pijanych lasek.
No spoko. Bawmy się!
Pijemy. Ja polewam. Jest miło.
Nagle moja dziewczyna wpada na pomysł roku.
-Zagrajmy w butelkę!- krzyczy mocno pijana, ściskając w dłoni butelkę po 0,7.
Ok. Trochę mnie to zbiło z tropu.-Na pewno chcesz żebym JA grał w butelkę z twoimi koleżankami? - dopytuję zszokowany.
-Tak. Ale ja też będę mogła się z nimi całować - dodaje A.
No ok. Zgadzam się i faktycznie gramy.
Wypada na mnie. Całuję się z S.
Potem z H. Potem one całują się z A...
Najpierw lekko i pruderyjnie, tylko w usta. Po chwili jednak, każdy z każdym całuje się długo, namiętnie. Robi się gęsto od napięcia i skrzącego w powietrzu seksu.
Chwilo trwaj.Przeskok. W końcu idziemy spać. Nagle stwierdzam, lekko w szoku że leżę w salonie, na rozłożonej już do spania kanapie, z jej koleżankami. Ups. Chyba zgubiłem gdzieś moją dziewczynę, choć dom aż taki duży nie jest. Znajduję ją w pokoju obok. Śpi i obok śpi jej koleżanka. Dorzucam się pomiędzy nie i tulę moją dziewczynę. W końcu trochę spokoju. Śpimy. Śpimy krótko.
Nagle A. budzi się i zaczynamy się całować, dobierać do siebie nawzajem pod kołdrą i trochę bawić. Wpadam na pewien pomysł. Szturcham S.i pytam ją wprost, czy chce do nas dołączyć. Ona odmrukuje coś pod nosem, coś co równie dobrze może oznaczać chrapanie, lub pijane Nie. Także ok, zaczynamy bez niej ale ona nadal twardo leży obok.
Więc nie. Choć technicznie w łóżku były trzy osoby, do trójkąta nie doszło. Niestety.