Rozdział 6

16 0 0
                                    


Zjaranna. Poznałem ją niechcący, trochę wbrew sobie. Egzystowała sobie gdzieś na badoo, lub na innych tinderach. Była moją szybką i niespodziewaną Opcją B na Sylwestra, który zbliżał się wielkimi krokami i którego, co oczywiste, bardzo nie chciałem spędzić samotnie. Nie ma nic smutniejszego niż bycie solo w Sylwka, gdy zza wszystkich ścian w twoim bloku słyszysz, jak wszyscy dobrze się bawią i świętują dożycie do kolejnego roku.

Wstępnie i występnie umówiłem się z atrakcyjną koleżanką z pracy, kupiłem już pełną lodówkę wina i szampana, zapachowe świeczki, zimne ognie. Pełen pakiet na udaną randkę.
Ale. W dzień Sylwestra owa znajoma odwołała naszą randkę, mówiąc że czuje się źle. Czy jakaś inna ściema tego typu. W każdym razie z randki nici.

Więc wtedy ja, w akcie mocnej desperacji, zacząłem mocno i kompulsywnie klikać w prawo, na wszelkich apkach randkowych. I tak poznałem ją. Zjaraną.

Umówiliśmy się o 19:00  na Dworcu Głównym PKP. Ja byłem jak zawsze przed czasem. Lubię być punktualny. Natomiast ona... Pojawiła się dopiero koło godziny 22, kiedy to ja, znudzony i wkurzony czekaniem,  powoli zbierałem się już do domu. Będąc już pogodzony i gotowy do spędzenia tego wieczoru twarzą w twarz z własną twarzą, czyli pewnie pijąc na smutno te morze wina, samemu i do lustra.

Nareszcie idzie.
Była drobna i niska. Ubrana w bardzo krzykliwie kiczowate ciuchy, jakby okradła losowo kilka straganów na Strzegomskim, a potem założyła to wszystko na raz. Pod tymi grubymi warstwami ubrań, miała szczupłe i całkiem ładne ciało. Duże ale jędrne i twarde piersi. Zawsze była zabiegana i zalatana. Zawsze pobudzona i zacieszona. Prawdopodobnie po prostu była na fecie, lub znowu na ziole. Poszliśmy do mnie i  szybko otworzyliśmy pierwszą butelkę.
Głównie pieprzyliśmy się aż do rana na podłodze i na wyrze i piliśmy alkohol. Piliśmy ze dwa dni.

Po czym zaprosiłem ją znowu. I znowu. W końcu, dosyć szybko jak na tak specyficzną relację, wprowadziła się do mnie i mimo że nigdy nie byliśmy parą, to jakiś czas mieszkaliśmy ze sobą, zachowując się jak zgodne i ułożone, stare małżeństwo.

Nie była marudna i nigdy nie narzekała. Ale sama tworzyła problemy. Poza tym że zawsze się spóźniała, ostro przeginała z alko i dragami. Rzadko kiedy widywałem ją trzeźwą choć przecież widziałem ją codziennie.

To właśnie nasze traumy są źródłem naszej siły ale i słabości. Zjarana nosiła w sobie dużo bólu, który skrzętnie zamiatała pod fasadę wyluzowanej i wesołej dziewczyny. Jednak jej przeszłość skrywała sporo tajemnic i rzeczy o których nie lubiła opowiadać. Jej poprzedni facet bił ją. Na tyle mocno że trafił za to do więzienia. Twarz miała ładną ale pokrytą licznymi bliznami. Pewnego dnia jej ex wybił szybę w aucie jej twarzą. A ona nadal z nim była i go kochała. Miłość bywa okropna, szczególnie kiedy jest prawdziwa.

Mocno przeszkadzało mi że pali papierosy i jeszcze bardziej to, że nałogowo paliła zioło. Czasami znikała też na kilka dni i wtedy poważnie zastanawiałem się, czy Zjaranna jeszcze żyje, czy to już ten moment, że mam pakować jej rzeczy i oddawać na PCK.

W końcu rzuciłem ją i zakończyłem te dziwną relację. Tym bardziej że wszystkim swoim znajomym i rodzinie wmówiła że jesteśmy razem. Po prostu razem mieszkaliśmy.
Była moją przeleciółką i nic więcej.
I właśnie to mówiłem jej znajomym by korygować ich błędne myślenie o nas.

Tym bardziej że właśnie wtedy poznałem w końcu na żywo moją NieŚpiącą Królewnę.

Zagadałem do niej w necie, na fejsowej grupie w stylu "Brodacze i Fanki Brody". Pisaliśmy ze sobą jakieś z pół życia na msg, na tyle regularnie że nasza zdrowa znajomość przetrwała całe lata. O ironio, na żywo, kiedy w końcu się umówiliśmy po drugiej stronie ekranów, stwierdziła że jednak woli mnie gładko ogolonego. Więc tak, póki spotykałem się z nią, chodziłem bezbronnie bezbrodny.

I muszę jej kiedyś za to wszystko podziękować, bo pewnie dłużej mieszkałbym ze Zjaranną, gdybym nie dostał wtedy nagłej wiadomości że NieŚpiąca przeprowadza się do Wrocławia. Co więcej, szybko załatwiłem jej pracę w mojej firmie, więc przez jakiś czas byłem dodatkowo jej szefem. Była mocno atrakcyjna, z dziewczęcą niewinną buzią, burzą kasztanowych włosów, łagodnym głosikiem i ciałem kobiety. Wszyscy dookoła podrywali ją. Zarówno nasi pracownicy, jak i postronni klienci.
Nie narzekała na zainteresowanie.

Nasz romans w pracy był już tylko kwestią czasu. To było jak codzienne 8godzinne balansowanie po pijaku na bardzo cienkiej linie. Ona otwarcie mnie podrywała, komentując mój tyłek idąc za mną, uśmiech, lub ładne oczy. Ale gdy tylko obok nas pojawiał się ktoś trzeci, zgrywaliśmy wobec siebie zimną obojętność. W co chyba nikt nigdy do końca nam nie uwierzył. Za bardzo na siebie lecieliśmy. Za bardzo było to widoczne.

Skąd i dlaczego NieŚpiąca? Pomimo wielu zalet i bardzo łagodnego kojącego wręcz usposobienia, owa dziewczyna miała jedną ale bardzo wkurwiającą mnie wadę. Nie potrafiła spać w moim domu. Wierciła się aż do rana, kręciła i marudziła. Czasami wręcz wstawała w samym środku nocy, ubierała się i mimo wszystko wracała do siebie.
Było to na tyle częste że problem urósł do rangi, Musimy Się Rozstać. Długo po niej nie płakałem, bo sekundę po niej poznałem J.

Tysiąc Pierwszych RandekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz