Co do tematu zdrad, będąc w poważnej relacji, sam nigdy nikogo nie zdradziłem i nie zamierzam tego zmieniać. Ale. Jeśli mówimy o sytuacjach w drugą stronę, to no cóż. Nigdy nie miałem problemu z tym by spotykać się z zajętymi kobietami. Prawda jest taka, jeśli kobieta chce zdradzić, zrobi to i tak, z tym lub innym facetem. Niektóre kobiety po prostu są zdeterminowane by to zrobić.
Zdrada zawsze pojawia się wtedy, gdy jedna osoba nie dostaje pewnych rzeczy od drugiej osoby. Wtedy pojawia się osoba trzecia.
I właśnie w taki sposób pojawiłem się w jej życiu ja.M.poznałem w środku nocy na domówce. Było gęsto od ludzi i siwego dymu z naszych papiersów. W rękach wirowały piwa i wódka a młodość buzowała w nas jak tania cola. Wypiliśmy wtedy dużo za dużo alk i imprezowaliśmy ostro ale raczej na smutno. Była z nami tylko jedna jedyna dziewczyna. M. Bardzo piękna ale i równie zimna. Zajęta, choć jej chłopaka nigdy nie było w pobliżu. Był tylko słowem w powietrzu, niewidzialnym obrysem w nicości, wkurwem w jej ustach. Podobno cały czas się kłócili i żarli choć typ był typem skrajnego pantofla. Zamieniłem z nią wtedy może ze trzy słowa. Od razu mocno wpadła mi w oko, nie wydłubałbym jej choćbym chciał. A bardzo nie chciałem.
Ona na pewno zauważyła to że gapię się w nią jak najgorszy możliwy, typowy simp.Szybko poszła sobie do domu. My zostaliśmy, by uparcie sprawdzić ile jeszcze będziemy w stanie wlać w siebie. A w tamtych, dawnych zamierzchłych czasach alko było naszym jedynym hobby i pasją.
Oczy mieliśmy piwne i krążyło w nas więcej wódy niż krwi.
Przede mną stał wazon.
Wypiłem kolejny kieliszek czystej wódki. Popiłem go szybko, drugim kieliszkiem wódki.
Narzygałem do wazonu.
Skomentowałem to krótkim -Polej mi kolejnego.
I tak trwała zabawa do samego rana.Kilka dni później minęło kilka dni. Nastał kolejny piękny weekend, pusty i idealny pretekst do picia, spotkaliśmy się więc wszyscy w plenerze i znowu piliśmy, naszą stałą, stale dużą grupą nastoletnich degeneratów.
M.znowu się tam pojawiła. Była piękna jak noc i równie zabójcza niczym nóż sprawnie wbity pod żebra. Ubrana była na czarno. Z długimi czarnymi włosami. Cała była czernią, wypełniała sobą całą przestrzeń. Mimo że była drobna i szczuplutka. Przyszła tym razem nie sama, chyba ze swoimi kumplami, ale i tym razem wyraźnie pamiętała mnie i to, jak mam na imię.
Stałem może kilkanaście metrów od niej ale już z daleka usłyszałem jak ciemność przebija jej pijany głos.
-Zawołajcie Szymona!
Zawołali. Podbiłem od razu.Audiencja u królowej. Ale ja byłem wtedy zsimpowaty na jej punkcie. A może po prostu wierzyłem że prawdziwa miłość istnieje i jest czystym szczęściem które zmieni wszystko. Dobrze że to kurewsko dziwne czasy mam już dawno za sobą...
Podbiłem bliżej. M.chciała pogadać i poznać mnie lepiej. Ja ją oczywiście także.
Umówiliśmy się kilka dni później. Zaproponowała że pójdziemy do niej. Zabrzmiało to ostatecznie, dosadnie i bardzo obiecująco.
Seks z Królową Brzegu? Jestem na tak.Czekałem na nią długo pod jej szkołą. W końcu się pojawiła. Przebiła pustkę swoim uśmiechem, rozerwała ten szary obrazek na pół. M. Piękna jak zawsze. Bardzo powolnym krokiem ruszyliśmy do niej. Okazało się że zaprosiła mnie...na rodzinny obiad. Ona chciała żebym poznał jej matkę i brata. Trochę dziwnie ale no dobra, ok, chyba dałem radę i rozmowa skończyła się ze skutkiem pozytywnym, jej matka wyraźnie mnie polubiła.
Potem poszliśmy do jej pokoju i...
I nic. Chciała rozmawiać. Dużo więc rozmawialiśmy, choć ja głównie słuchałem. Nagle dotknęliśmy się lekko palcami i oboje to poczuliśmy. Prąd przeszedł po nas ostro, jak po świeżo odpalonym krześle elektrycznym.
Byłem trupem i umarłem z miłości.
Kurwa, no przepadłem.Kilka dni później zaprosiłem ją do siebie. Podwiózł ją autem jej ojciec. Z miną która krzyczała drukowanymi literami i pogrubioną czcionką; Nienawidzę Ciebie Choć Nie Wiem Kim Jesteś!
Odjechał. Ufff.Poszliśmy do mnie, wtedy jeszcze, młody ja, mieszkałem z rodzicami, lata temu. W domu przedstawiłem ją oficjalnie jako "moją dziewczynę". Obejrzeliśmy razem film, na dole w salonie. Zakochany bez pamięci. Był wieczór i jedynym światłem w pokoju był blask monitorowego laptopa i naszych oczu.
Oglądaliśmy pierw przytuleni, potem coraz bardziej wtuleni w siebie, jakbyśmy chcieli wchłonąć swoje ciała wzajemnie i scalić się w jedną drżącą cielistą masę mięsa i gorącej krwi. Ona drżała cała, z emocji. Ja też. W tym wieku każda miłość jest wielka i każda taka chwila wydaje się ostateczna. Pocałowałem ją, pełny pożądania, wątpliwości, strachu i nadzieii. Dotykaliśmy się niewinnie i poznawaliśmy bardzo powoli.
Film w tle leciał w zapętleniu a godziny mijały nas jak rozpędzone auta.
W końcu przyszedł koniec randki.Wieczorem odwoził nas w miasto mój szwagier. Solidarnie typ poczekał w aucie, a ja w tym czasie razem z M.ruszyliśmy w noc. Grzecznie poszedłem odprowadzić "moją dziewczynę" do domu.
Szliśmy za ręce, choć dużo tym ryzykowaliśmy. Na mieście wszyscy wiedzieli że M.ma chłopaka i z pewnością nie jestem nim ja.
Dlatego więc zatrzymywaliśmy się co kilka metrów i całowaliśmy żarliwie, rzucałem ją o ścianę, przyciskałem swoim ciałem i jadłem z jej ust. Ukryci oboje łowiliśmy te chwile, schowani za drzewem lub ścianą bloku.Spotykaliśmy się regularnie już jakiś czas. Mocno się w niej zakochałem. Ona obiecała mi że tak, oczywiście, zerwie z nim dla mnie. Ja cierpliwie czekałem. W końcu odbyła z nim tą zapowiedzianą, poważną rozmowę. Ale wtedy on, cwany chujek, użył ciosu poniżej pasa i publicznie rozpłakał się w barze, ukłąkł i zasmarkany kutasina, mały kurw, wyprosił u niej drugą szansę. Powiedziała mi że zostaje z nim. Ucięliśmy ten romans.
Jakimś cudem jednak, publicznie wyszło na światło dzienne to, że spotykałem się z M. Oczywiście nie ode mnie. Ja wolałem już o niej zapomnieć żeby mniej bolało te rozerwane na kawałki serce.
Wziąłem wszystko na siebie, na klatę, powiedziałem każdemu że to moja wina, że to ja poderwałem ją, perfidnie i na zimno i ona naiwna dała się usidlić mi, złemu wilkowi. Raz nawet dostałem za to w ryj na mieście, od jednego z jej kumpli. Cios przyjąłem z szerokim uśmiechem. Należało mi się. Było warto.
Minął prawie rok.
I tak się jakoś złożyło że znowu miałem romans z M.
Tym razem już na zimno i na chłodno.
Wiedząc że ona nigdy nie rzuci go dla mnie i że nigdy nie przestanie go zdradzać, trzymałem twardy dystans, wykastrowałem swoją miłość do niej i zostawiłem tylko zwierzęce odruchy.Nagle na jednej z brzeskich imprez spotkałem kumpla. Stoimy na zewnątrz, gadamy i palimy szlugi. Opowiada mi że niedawno poznał cudowną dziewczynę i chyba będą razem. Totalnie się zakochał.
Opisuje mi ją. Opis brzmi jakoś bardzo znajomo...
Zapytałem go wprost czy mówi o M.
Nosz kurwa mać.
Opowiedziałem mu jak wygląda obecna sytuacja. Ta wredna zimna baba nie tylko zdradza swojego faceta z nim ale też ze mną, trójkąt zamienił się w dziwny wielobok...Co więcej. Okazało się że w Wigilię spotkała się najpierw z nim, dostała od niego prezent, książkę "50 twarzy Greya". Po czym spotkała się od razu także ze mną, ode mnie dostała Pierścień z LOTRa, który nosiła na łańcuszku bardzo długo.
A na koniec...wszyscy spotkaliśmy się naszą ekipą na imprezie w plenerze, na którą przyszliśmy my obaj, a także ona, razem ze swoim biednym głupim rogaczem.Szybko skontaktowaliśmy się z N, naszą znajomą, a przy okazji najlepszą przyjaciółką M. Wytłumaczyliśmy co się tutaj odpierdala. Nie uwierzyła mi. Więc dosłownie przy niej odpaliłem komunikator Gadu Gadu (tak, wiem, to serio było sto lat temu) i zacząłem rozmowę z M.o nas.
Napisałem że chyba powinniśmy to zakończyć. Na co ona odpisała mi że "to złamie jej płuca, bo serca już dawno nie ma". Wtedy N.uwierzyła.
Nasz makiaweliczny plan zemsty zakładał że N.spotka się z facetem M.i pokaże mu te wszystkie rozmowy, jej na pewno uwierzy, bo przecież ją zna i lubi.Spotkali się i typ stwierdził że wybaczy jej wszystko. M.pewnie do dzisiaj go zdradza, dymając połowę miasta i dodatkowo, tak w bonusie, zdradzając kochanków z innymi kochankami.