Jak żyć niczym legendarny pisarz Charles Bukowski? Spokojnie. Sprawdzone w 100%, choć moje skrupulatne analizy i badania trwały latami. Działa i upodlisz się, możliwe że tak raz na zawsze. Skutki uboczne; wyrzygasz duszę, wykastruje ci to serce, ciężko to potem cofnąć i wyjść na ludzi.
Przed użyciem skontaktuj się z lekarzem lub nowym terapeutą.
1. Przynajmniej na jakiś czas bądź bezrobotny, bez kasy i niech utrzymuje cię twoja kobieta. Gwarantuję że szybko cię znienawidzi i zrobi się gorzko i zrobi się toksycznie. Zrobi się zimniej niż w zimę na dworcu w nocy. Tak, jakby ktoś poderżnął gardło waszym marzeniom. Budzicie się razem i już wiecie że. Nigdy. Nie będzie. Lepiej. Stoicie nad przepaścią rozstania ostatecznego, które was rozerwie, zniszczy i zostawi blizny. Wiecie o tym oboje ale codziennie robicie jeden mały krok do przodu.
2. Dostań w mordę przynajmniej w jednym barze, pubie lub klubie. Może być od barmana.
Może być też ktoś obcy, albo jakiś kumpel którego wkurwisz, a wiesz dobrze, jak łatwo wszystkich wkurwić. I ty także tanio sprzedaj komuś cios w mordę, z kilka razy i daj się raz przynajmniej aresztować.3. Zmieniaj prace. Często i gęsto. Buntuj się przeciw temu systemowi, który zakłada ci smycz, kusząc wypłatą i w miarę godnym życiem. Daj się wywalić, nie przychodź, wychodź w trakcie dniówki.
4. Poznawaj kobiety. Ładne, mniej ładne i te piękne. Te cudowne jak pełna szklanka Jim Beama nad ranem podczas kaca życia. Poznawaj je gęsto. Dobre i złe kobiety. Różne. Im bardziej skrajne i szalone, tym lepiej. Będziesz miał o czym pisać.
5. Napisz coś. Mogą to być wiersze, teksty piosenek, blog, ebook albo wiesz, tak jak dzisiaj, długie strumienie myśli, wyrywaj je sobie prosto z serca, duszy, mózgu. Wytnij to i sklej na kartkach. Pisanie jest proste, pisanie jest banalne, tak proste jak wdech wydech.
Ale problem polega na tym, że kiedy piszę, jestem nagi. Wszelkie maski z głośnym jebnięciem trzaskają o podłogę. I w końcu, choć na chwilę, nawet w tym matrixie, mogę być sobą. Popatrzeć wam prosto w oczy i być szczery, nikogo nie udawać. Dlatego pisz. Wyrzuć to z siebie. Wyrzuć wszystko. Jakbyś wyrzucał worki ze śmieciami do brudnego zsypu. Wyrzuć wszystko, jakbyś, tak jak wtedy, wyrzygiwał z siebie denaturat zmieszany z piwem i wódką. Wyrzuć to i zdrap jak krwawe strupy.
I najlepiej zrób to po pijaku.6. Pij dużo i pij często. Whisky jest dobre z colą? Whisky jest dobre również w herbacie, kawie, a płatki z mlekiem i z whisky budzą podwójnie.
Zmarnuj rok lub dwa na picie. Albo pięć.
Pij tak jakbyś chciał zrobić sobie tym krzywdę.
Kaszl i kichaj krwią. Budź się w zarzyganym łóżku, na podłodze, na zimnym chodniku, brzydź się tego i nienawidź, a potem pij dalej. Nigdy przenigdy nie pij na wesoło. Wtedy przecież nie musisz. Wtedy nawet cię nie kusi. Zawsze pij na smutno. Zawsze bądź smutny. Albo przynajmniej próbuj. Niech twoim naturalnym stanem będzie Bycie wkurwionym. Na ludzi, na swoją pracę, polityków, lekarzy, na rosnące ceny i najbardziej kurwa ze wszystkiego, sam na siebie.7. Zmieniaj mieszkania i zmieniaj miasta. Włócz się i poznawaj życie. Budź się w obcych domach i niech obcy ludzie budzą się w twoim domu. Znajomi którzy uciekają przed życiem, będą uciekać do ciebie. Mieszkać u ciebie. Spać na twojej podłodze. Pomagaj im. Może kiedyś ich podłoga przyda się i tobie. Może nie. Ale miej w sobie choć tyle tych resztek dobra, by raz na jakiś czas, pozlepiać te smutne, roztrzaskane przez zderzenie z życiem osoby.
8. Przynajmniej kilka razy w roku zaproś na noc, na picie, obcą kobietę, tak na zimno i dla sportu. Nie dla emocji, bo po co one komu. Tylko dla zabicia czasu, a przecież wszyscy mamy go zdecydowanie za dużo. Wykrwawiamy się z niego bardzo wolno. Za wolno.
Więc rano wstań, poobijany, pogryziony, na moralnym kacu życia, rzuć w jej stronę drugie klucze do swojego mieszkania i zrezygnowany zapierdalaj do pracy. Nawet nie tyle, ufając że cię nie okradnie, co po prostu mając to w dupie. Przecież życie to i tak tylko mało śmieszny żart i pewnie nawet nie doczekamy jego puenty...