4. Shock

756 56 3
                                    

- Gotowa? @ndash; usłyszałam pytanie Harrego, który po raz setny zapukał do moich drzwi od pokoju. W jego głosie mogłam wyczuć frustrację i narastający gniew. Bałam się ponownie stanąć z nim twarzą w twarz. On był rasowym zabójcą. Zabijał z zimną krwią... I jak ja miałam na niego patrzeć? Jak na normalnego człowieka, którym w zasadzie nie był? Pprawie! - powiedziałam na tyle cicho, aby nie odkrył w jakim stanie nerwowym jestem. Nie byłam w stanie nic zrobić... Moje ręce nadal się trzęsły, a przed oczami ciągle miałam obraz martwych zbirów.

- Pośpiesz się, nie mamy czasu - odparł, po czym dodał. - Bo jeśli coś planujesz, albo chcesz mnie wykiwać, uwierz mi : Nie uda Ci się to! Tak czy siak, znajdę Cię, tak jak Ci martwi chuje na dole - Ponownie tego dnia zadrżałam i w końcu zdołałam się spakować do końca i przełykając głośno ślinę, wyszłam ze swojej sypialni. - Nareszcie - Harry złapał mnie za ramię i ciągnął przez cały dom, opuszczając go po minucie i wpakowaliśmy się do jego czarnego Jeepa.

- Zapnij pasy - wydusiłam z siebie, opatulając się pasem. Harry tylko się zaśmiał, odpalił silnik i ruszył tak szybko, że aż wgniotło mnie w fotel. - Co zamierzasz dalej... zrobić?

- Jeszcze nie wiem - warknął, wyjmując ze schowka paczkę papierosów i wyjął jednego z opakowania, zapalił go i włożył między swoje różowe wargi. Również miałam chęć wziąć kilka porządnych sztachów, by odreagować, ale po prostu bałam się zapytać Harrego, czy da mi jednego na raty. - Co się tak gapisz? - Do mych uszu dotarło jego pytanie. Nie zdawałam sobie sprawy, że patrzyłam na niego jak szpak w dupę. Machinalnie odwróciłam od niego wzrok i wbiłam go w swoje dłonie, cała zarumieniona. - Zrób zdjęcie, będzie starczyło na dłużej - Wyczułam, że zawadiacko się uśmiecha.

- Nie... Ja... - Mój język niewyobrażalnie się plątał.

- Nie tłumacz się, wiem, że Cię pociągam. Która mnie to w tym mieście nie chce?

- Na przykład... Hmm, ja? - Ponownie na niego spojrzałam, tym razem z pogardą.

- Czyżby? A ten uroczy rumieniec na Twojej twarzy? Od tak sam się pojawił? - Puścił mi oczko.

- Zdezorientowałeś mnie i tyle - Wzruszyłam ramionami.

- Zdezorientowanie... To tak się teraz nazywa? - Styles się zaśmiał i ponownie skupił się na prowadzeniu auta, a między naszą dwójką zapanowała niezręczna cisza i przez resztę z trudem powstrzymywałam się od wybuchnięcia płaczem, na który co raz bardziej miałam ochotę.

***

- To Twój... dom? - spytałam zdziwiona, otwierając szeroko buzię. Jego lokum było chyba z dwa razy większe od mojego, a mój dom co jak co, był wyjątkowo ogromny.

- Tak i proszę Cię, zamknij tą buzię, nim wykorzystam ją do niecnych celów - Od razu złączyłam swoje wargi, na co Harry się zaśmiał. -Mieszkam tu jeszcze z czwórką przyjaciół i ich dziewczynami?

- A ty żadnej nie masz? - wyrwało mi się, nim ugryzłam się w język. Cholera, ja i ta moja dociekliwość!

- Nie, kocham swoje życie pierdolonego singla - powiedział, zabierając ode mnie torbę. Woah, co za gentleman... Jestem pod wrażeniem. - No, chyba, że zmienię swoje zasady - Styles obleciał mnie wzrokiem, przez co ponownie się zarumieniłam. - Chodź, chłopacy mieli zrobić Grilla, może załapiemy się na jakiegoś burgera.

- Nie wiem, czy ja powinnam...

- Polubią Cię -przerwał mi, kładąc rękę na moim ramieniu, którą od razu strzepnęłam.

- Nie pozwalaj sobie za bardzo - syknęłam przez zaciśnięte zęby.

- Poluzuj poślady, sweetie. Musisz się rozluźnić. Jesteś teraz wolna i możesz się zabawić - sprostował i wtedy dopiero przypomniałam sobie o Joshu'ie. Czy on w ogóle przejmował się tym, jak ze mną postąpił? Czy zdawał sobie sprawę ze swojego bezdusznego czynu? Potraktował mnie śmiecia... Choć zapomnienie o nim było łatwe. Gdyby Harry mi o nim nie przypomniał, nawet nie przyszedłby mi on na myśl...

Murder BuisnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz