*13* Uciekinier i Znalazca

89 11 0
                                    


Hypnos przeczesał palcami swoją czarną brodę i spojrzał w górę na mrugającą świetlówkę nad stołem. Czekał na resztę jednostki miarowym tempem wystukując palcami rytm o metalowy podłokietnik krzesła. Dźwięk niósł się po pomieszczeniu komponując do tykania lampy i odgłosów umierającej w rogu pomieszczenia muchy. Pierwszy w drzwiach pojawił się Vidar, a zanim Odys i Urd. Jego najważniejsi i najstarsi przyjaciele. Czarnobrody spojrzał na ich twarze i skinął głową jednocześnie wskazując ręką by również zajęli miejsca przy stole. Nie musieli długo czekać na resztę jednostki. Mal, Rea i bliźniacy weszli przez drzwi wprowadzając do pokoju chaos i energię, której brakowało starszej czwórce. Gdy wszyscy zajęli miejsca, a blondynka przestała bawić się włosami, Hypnos wstał ze swojego miejsca i w milczeniu przeszedł się wzdłuż jednej ze ścian ręką wodząc po oparciach krzeseł. W końcu się zatrzymał na tyle gwałtownie by zwrócić na siebie uwagę towarzyszy i wzbić w powietrze drobinki kurzu i pyłu z podłogi.

- Alicja. - wypowiedział głośno przezwisko Harry'ego po czym znów urwał jakby pogrążając się we własnych myślach. - Kilka dni temu pokonał naszą Urd... - artykułował swoim opanowanym, głębokim głosem. Gdyby być szczerym jeszcze nigdy, nikt z jednostki nie widział by ten człowiek był chociaż trochę wytrącony z równowagi, a jego głos wyższy. Hypnos był niczym skała, ostoja dla nich i synonim bezpieczeństwa, które umiał zapewnić. - Myślę, że wszyscy wiemy co to oznacza. To on. - Podkreślił wyraźnie ostatnie dwa słowa. - To on jest wybrańcem.

- Jesteś pewien? - Zapytała nagle Mal patrząc na ich przywódcę z jakimiś głęboko skrytym w oczach niepokojem.

- Jestem pewien. Jak inaczej wytłumaczyć to że pokonał wojowniczkę smoka? - Gdy tylko to powiedział czerwonowłosa spojrzała na mężczyznę nieprzychylnie. Nie lubiła gdy mówiono o jej przeszłości, choć nigdy jej też nie ukrywała. - Problem jednak pozostaje... Ten chłopak jest... - Zatrzymał się ponownie by dobrać odpowiednie słowa. - Narwany... Ma co prawda wiele pozytywnych cech. Jest miły, opiekuńczy i wesoły. Stara się pomagać innym... Ale to nie wystarczy. Nie słucha się. Robi wszystko po swojemu. Jest uparty i nie daje sobie nic powiedzieć. - mówiąc to poruszał delikatnie ręką przy swoim biodrze dając poznać po sobie, że te cechy u Harry'ego są wyjątkową drzazgą w oku mężczyzny.

- To chyba dobrze, że jest uparty. Dzięki temu też wytrzymały. - Zauważyła Rea. Lubiła Alicję i nie podobało jej się do czego zmierza ta rozmowa.

- To prawda. To dobrze, ale nie dla nas. Dla nas to oznacza zagładę. Jak nas nie będzie słuchał, nigdy nie będzie w stanie kontrolować swoich mocy i umiejętności. - Powiedział poważnie, a swoim wzrokiem analizował każdego z zebranych.

- Skoro tak uważasz... - Odparła blondynka prostując się na krześle i zakładając nogę na nogę. Nie chciała podważać zdania szanowanego i podziwianego przez nią przywódcy. - Jednak co teraz? Nawet Urd, ani tobie nie udało się utemperować jego charakteru...

- Zgadzam się z tobą moja droga, to problem, którego nie można nam lekceważyć. Narazie muszę przyznać, że niestety nie mam pomysłu... - Westchnął, a jego wzrok oparł się o ścianę studiując i tak już dobrze znane mu zacieki.

- Mam pytanie... - Nagle do rozmowy wtrącił się jeden z bliźniaków.

- Tak? - Hypnos przeniósł na niego wzrok.

- Alicja... Tak właściwie gdzie on teraz jest? - Po tym pytaniu jakby wzrosła pomiędzy zebranymi nerwowa atmosfera.

- Dobre pytanie... - Dodał drugi z braci. - Nie było go dziś na śniadaniu. Najpierw myślałam, że nas wszystkich unika, ale teraz nie jestem pewny...

- Ja też nie... - Wtrąciła się blondwłosa. - Byłam go wcześniej szukać w jego pokoju. Ani śladu po nim. - Na to oświadczenie oczy Hypnosa najpierw rozszerzyły się w upiornym uświadomieniu sobie faktów, a potem zwężyły się niebezpiecznie.

- Mówicie, że uciekł? - Zapytał ale i tak znał odpowiedź na to pytanie.

Wake UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz