Hypnos przeczesał palcami swoją czarną brodę i spojrzał w górę na mrugającą świetlówkę nad stołem. Czekał na resztę jednostki miarowym tempem wystukując palcami rytm o metalowy podłokietnik krzesła. Dźwięk niósł się po pomieszczeniu komponując do tykania lampy i odgłosów umierającej w rogu pomieszczenia muchy. Pierwszy w drzwiach pojawił się Vidar, a zanim Odys i Urd. Jego najważniejsi i najstarsi przyjaciele. Czarnobrody spojrzał na ich twarze i skinął głową jednocześnie wskazując ręką by również zajęli miejsca przy stole. Nie musieli długo czekać na resztę jednostki. Mal, Rea i bliźniacy weszli przez drzwi wprowadzając do pokoju chaos i energię, której brakowało starszej czwórce. Gdy wszyscy zajęli miejsca, a blondynka przestała bawić się włosami, Hypnos wstał ze swojego miejsca i w milczeniu przeszedł się wzdłuż jednej ze ścian ręką wodząc po oparciach krzeseł. W końcu się zatrzymał na tyle gwałtownie by zwrócić na siebie uwagę towarzyszy i wzbić w powietrze drobinki kurzu i pyłu z podłogi.- Alicja. - wypowiedział głośno przezwisko Harry'ego po czym znów urwał jakby pogrążając się we własnych myślach. - Kilka dni temu pokonał naszą Urd... - artykułował swoim opanowanym, głębokim głosem. Gdyby być szczerym jeszcze nigdy, nikt z jednostki nie widział by ten człowiek był chociaż trochę wytrącony z równowagi, a jego głos wyższy. Hypnos był niczym skała, ostoja dla nich i synonim bezpieczeństwa, które umiał zapewnić. - Myślę, że wszyscy wiemy co to oznacza. To on. - Podkreślił wyraźnie ostatnie dwa słowa. - To on jest wybrańcem.
- Jesteś pewien? - Zapytała nagle Mal patrząc na ich przywódcę z jakimiś głęboko skrytym w oczach niepokojem.
- Jestem pewien. Jak inaczej wytłumaczyć to że pokonał wojowniczkę smoka? - Gdy tylko to powiedział czerwonowłosa spojrzała na mężczyznę nieprzychylnie. Nie lubiła gdy mówiono o jej przeszłości, choć nigdy jej też nie ukrywała. - Problem jednak pozostaje... Ten chłopak jest... - Zatrzymał się ponownie by dobrać odpowiednie słowa. - Narwany... Ma co prawda wiele pozytywnych cech. Jest miły, opiekuńczy i wesoły. Stara się pomagać innym... Ale to nie wystarczy. Nie słucha się. Robi wszystko po swojemu. Jest uparty i nie daje sobie nic powiedzieć. - mówiąc to poruszał delikatnie ręką przy swoim biodrze dając poznać po sobie, że te cechy u Harry'ego są wyjątkową drzazgą w oku mężczyzny.
- To chyba dobrze, że jest uparty. Dzięki temu też wytrzymały. - Zauważyła Rea. Lubiła Alicję i nie podobało jej się do czego zmierza ta rozmowa.
- To prawda. To dobrze, ale nie dla nas. Dla nas to oznacza zagładę. Jak nas nie będzie słuchał, nigdy nie będzie w stanie kontrolować swoich mocy i umiejętności. - Powiedział poważnie, a swoim wzrokiem analizował każdego z zebranych.
- Skoro tak uważasz... - Odparła blondynka prostując się na krześle i zakładając nogę na nogę. Nie chciała podważać zdania szanowanego i podziwianego przez nią przywódcy. - Jednak co teraz? Nawet Urd, ani tobie nie udało się utemperować jego charakteru...
- Zgadzam się z tobą moja droga, to problem, którego nie można nam lekceważyć. Narazie muszę przyznać, że niestety nie mam pomysłu... - Westchnął, a jego wzrok oparł się o ścianę studiując i tak już dobrze znane mu zacieki.
- Mam pytanie... - Nagle do rozmowy wtrącił się jeden z bliźniaków.
- Tak? - Hypnos przeniósł na niego wzrok.
- Alicja... Tak właściwie gdzie on teraz jest? - Po tym pytaniu jakby wzrosła pomiędzy zebranymi nerwowa atmosfera.
- Dobre pytanie... - Dodał drugi z braci. - Nie było go dziś na śniadaniu. Najpierw myślałam, że nas wszystkich unika, ale teraz nie jestem pewny...
- Ja też nie... - Wtrąciła się blondwłosa. - Byłam go wcześniej szukać w jego pokoju. Ani śladu po nim. - Na to oświadczenie oczy Hypnosa najpierw rozszerzyły się w upiornym uświadomieniu sobie faktów, a potem zwężyły się niebezpiecznie.
- Mówicie, że uciekł? - Zapytał ale i tak znał odpowiedź na to pytanie.
CZYTASZ
Wake Up
FanfictionWyobraź sobie, że jesteś obserwowany lub śledzony, masz omamy słuchowe, widzisz coś, czego nie ma. Nie możesz polegać na własnych zmysłach, twój rozum zawodzi, a ty nie masz kontroli nad swoim życiem. Jedynym ratunkiem jest pobudka. Bo każdy koszmar...