*8* W życiu, po życiu...

377 33 16
                                    


Harry obudził się wczesnym rankiem. Przeciągnął się na niewygodnej pryczy i ziewnął zasłaniając dłonią usta. Wstał i ubrał trampki z zaszytą dziurą przy palcach. Podszedł do umywalki i odkręcił kurek. Najpierw leciała ciemna brązowa woda by po chwili zacząć się przejaśniać. Gdy była przeźroczysta Harry przemył twarz i palcami przeczesał włosy. Sięgały mu obecnie gdzieś w okolice kości policzkowych. Zaczesał je do tyłu i umył zęby. Po chwili usłyszał pukanie do drzwi. Szepnął ciche przyzwolenie i odwrócił się w kierunku swojego gościa. W progu stał Hypnos trzymając w rękach dwa kubki z czarną cieczą. Skinął mu głową na powitanie i podał jeden z napojów.

- Kawa? - zapytał zielonooki uważnie obserwując mętną ciecz.

- Nie do końca, ale najbliższy możliwy do uzyskania substytut. Z początku się może ci wydać nienajlepsza, ale się przyzwyczaisz. - na te słowa Harry ponownie skinął głową i zrobił łyka krzywiąc się na smak, który jego zdaniem w ogóle nie przypominał kawy jaką pijał jeszcze w Hogwarcie. - Chodźmy na śniadanie. Trzeba coś zjeść, a przy okazji poznasz resztę. - mówiąc to wyszedł na korytarz i ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Harry zamknął drzwi i pobiegł za mężczyzną jednocześnie starając się nie rozlać napoju.

Weszli przez drzwi i znaleźli się w dużym pomieszczeniu na środku, którego stał metalowy stół i dziesięć krzeseł, z czego każde inne. Na suficie raźno mrugały dwie świetlówki. Przy stole siedziało sześć osób. Gdy weszli, wszyscy jak jeden spojrzeli na Harry'ego.

- Poznaj resztę naszej jednostki. Od lewej jest Odys. - wskazał na blondyna o niebieskich oczach i brązowej wytartej bluzie. - Dalej jest Hugin i Munin. - wskazał na dwóch prawie identycznych czarnowłosych chłopaków. Co zdziwiło Harrego oboje mieli heterochromię. Ich oczy były niebiesko-piwne. Gdy Hypnos ich przedstawiał uśmiechnęli się szeroko i pomachali do Harry'ego. W pewnym stopniu skojarzyli się nastolatkowi z Fred'em i George'm. - Potem mamy Urd. - wskazał na nieprzychylnie patrzącą na niego dziewczynę o czerwonych włosach, która bawiła się nożem kuchennym. - Obok siedzi Vidar. - był to mężczyzna o brązowych włosach i tego samego koloru oczach, ale uwagę Harry'ego przykuł fakt iż jego usta były zaszyte czerwoną nitką. Nie trzeba chyba wspominać, że zielonooki był w lekkim szoku, ale nie zdążył tego poroztrząsać gdyż Hypnos dalej wymieniał członków grupy. - I na końcu siedzi Rea. - wskazał na siedzącą po prawej blondynkę. Miała raczej krótkie włosy, które dawały wrażenie, że każde pasmo szło w inną stronę i było innej długości. Pomiędzy nimi z najdłuższych włosów miała uplecione twa cienkie warkoczyki. Do tego miała ciepłe piwne oczy i szeroki uśmiech.

Harry przywitał się cicho i usiadł obok blondynki, a naprzeciwko niego usiadł Hypnos. Rozmowy wezbrały, pozwalając nastolatkowi odpłynąć we własne myśli. Po chwili do pokoju weszła jeszcze jedna rudowłosa dziewczyna. Włosy układały jej się w burzę loków okalając piegowatą twarz. W rękach niosła metalowe miski w których było śniadanie.

- Dzisiaj jajecznica moi drodzy! - zawołała radośnie i zaczęła stawiać przed każdym miskę i łyżkę. Jedynym wyjątkiem był Vidar, który dostał coś na zasadzie szejku ze słomką. Po rozdaniu potraw rudowłosa usiadła obok Harry'ego wraz ze swoją porcją i uśmiechając się promienie przywitała się. - Jestem Meilin, ale mówią mi Mel.

- Miło mi. Ja jestem Harry, ale od jakiegoś czasu wszyscy nazywają mnie Alicją. - mruknął zielonooki i przemieszał swoją jajecznicę, która była tak samo podobna do oryginału jak „kawa". Czy tu nie było normalnego, smacznego jedzenia?

- Jeśli to prawda to się przyzwyczaj. - zaśmiała się Mel, a wraz z nią kilka osób przy stole. - To nie są nasze prawdziwe imiona. Tak na nas wołali i tak zostało, więc witaj w rodzinie Alicjo...

Wake UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz