*10* Nieoczekiwany przewodnik

240 20 10
                                    


Harry siedział niezadowolony w swoim pokoju przypatrując się sobie w lustrze... Wyglądał nie najlepiej... Cały w siniakach codziennie fundowanych mu przez Urd. Mimo, że posłuchał rady Odys'a i spróbował odpuścić i po prostu współpracować z kobietą to i tak za każdym razem obrywał. Ponownie spojrzał w lustro. Za duży, dziurawy sweter, który miał na sobie mu w sumie nie przeszkadzał, gdyż był przyzwyczajony do tego, że dostawał ubrania po kuzynie. Nawet ostatnio nabrał mięśni, a, mimo że jedzenie było obżydliwe to spełniało swoją funkcje, więc nie był już tak przeraźliwie chudy i ubrania nie wisiały na nim tak strasznie... Największym problem Harry'ego były, o ironio, włosy... Wpadały mu do oczu i często przeszkadzały, a zwłaszcza podczas treningów... Ale tak naprawdę nie wiedział co ma z nimi zrobić... Obciąć? Jakoś związać? Żadne z powyższych... Ostatnio Mal stwierdziła, że powinien zapuścić by wyglądać bardziej „Cool". Harry nie był co do tego przekonany, ale nie był w stanie przekonać rudowłosej, że ta jednak nie ma racji, więc zgodził się i zostawił je by sobie rosły... Sięgały mu już za kości policzkowe i niezmiernie irytowały... A jednocześnie wciąż były za krótkie by je związać... I co on miał teraz począć? Jak dla mnie mógłbyś je początkowo spinać z przodu wsuwką... Nie będą ci przynajmniej wpadać do oczu... Nagle odezwał się głos w jego umyślę. Harry momentalnie się spiął. Przecież wszystko to miało się oficjalnie skończyć po wyjściu z Kae! A co jeśli on zwariował na dobre i wszystko co widzi to jego halucynacja z której nie jest w stanie się obudzić!? Poczuł jak jego oddech stał się płytki, a puls przyśpieszył... Nie martw się! Nie jesteś szaleńcem... Przecież sam mówiłeś, że nie jesteś kłamcą! To co widzisz jest prawdziwe! Mruknął głos z dość niezdrowym zapałem...

- To w takim razie co się dzieje? Kim jesteś? - zapytał niepewnie w przestrzeń. Emm... Powiedzmy, że przyjacielem dającym dobre rady... Tak jakby... Głos stwierdził konwersacyjnym tonem. - Ja pierdolę... Jednak naprawdę zwariowałem... - wymamrotał Harry siadając na łóżku. Objął kolana swoimi rękoma. A czy to źle? Może wyjdzie ci to na dobre? Może warto spróbować? - Czego niby miałbym próbować? - zapytał lekko zirytowany. Nic już nie rozumiał... A ostatnio już naprawdę było dobrze... Miał znajomych, jego życie w końcu było czymś na kształt zwykłej rutyny... Dlaczego nie mogło tak zostać? Jak to czego? Podążać za mną i moimi radami Alicjo... A może nawet kiedyś powiem ci czym jestem... Stwierdził głos rozbawiony. - A co jeśli się zgodzę? - zapytał. W sumie to i tak za bardzo nie miał nic do stracenia... Jego życie nigdy nie było normalne. Niepotrzebnie robił sobie złudne nadzieje, a gorzej przecież być nie może... Jeśli się zgodzisz to w pierwszej kolejność pomogę ci pokonać Urd... Stwierdził z zadowoleniem głos. Harry rozszerzył oczy, a w jego sercu zatańczyło podekscytowanie. - Jeśli to zrobisz to zgadzam się... - stwierdził z determinacją w oczach i tak jak radził mu głos spiął długą grzywkę wsuwką w tył po czym wyszedł z pokoju.

Dotarł do pokoju do wchodzenia w iluzję, zauważył, że niektórzy nazywali to pomieszczenie transició. Nie wiedział z jakiego to jest języka, ale nie czuł potrzeby by to sprawdzać... W środku jak zwykle siedział Odys czytając Shakespeare'a. Tym razem był to „Juliusz Cezar"

- Witaj Alicjo, co cię do mnie sprowadza?- zapytał zamykając książkę i spoglądając na zielonookiego chłopaka zza blond kosmyków.

- Chcę poćwiczyć. - powiedział zdecydowanym tonem Harry.

- Wciąż chcesz pokonać Urd? - zapytał spokojnie jakby znając odpowiedź.

- Nie tylko, ale głównie... - mruknął czarnowłosy.

- Dobrze... - zgodził się i przygotował wszystko. Po chwili Harry odpłynął w iluzję, a Odys jeszcze spojrzał na chłopaka i wyszeptał. - Ćwicz Alicjo, ćwicz, a gdy pokonasz Urd wszyscy dostaną dowód na to, że to ty jesteś l'escollit de la llum...

Wake UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz