10. Run

196 17 3
                                    

Jestem dzisiaj strasznie rozbity, nie umiem się skupić ani nie rejestruję niczego co mówi do mnie ktokolwiek inny. Jungkook w szkole chce odesłać mnie do pielęgniarki, pytając milion razy czy wszystko dobrze. Ale nie jest dobrze, cały czas myślę o Yoongim, jego sytuacji i jak zmusić go do wyprowadzki. Może powinienem skonfrontować się z Chanem? Z jednej strony wydaje się to teraz jedynym rozwiązaniem, ale z drugiej boję się, że coś w tej interwencji potoczy się nie po mojej myśli i Yoonie bardzo na tym ucierpi.

Idę powoli do księgarni, sam, patrząc w niebo i zastanawiając się nad tym jak ten świat postanowił pokrzywdzić mnie oraz mojego przyjaciela. Nie wiem czemu nie jest nam dane wyjść razem do kina, na szkolną domówkę, a może zrobić sobie piknik po środku parku. Może mógłbym mu upiec ciasto truskawkowe w podzięce za obiady, albo uczyć się z nim razem biologii w przerwach na zmianie. Tak wyglądałby idealny świat, w którym nie mamy swoich problemów.

Wchodzę do księgarni, nie witając się nawet z Hobim. Kieruję się na zaplecze, gdzie zaczynam się przebierać, ale w tym samym momencie w pomieszczeniu pojawia się Yoongi. Całkowicie mnie ignoruje, zostawia swoje rzeczy w szafce, nie posyłając mi ani jednego kontaktu wzrokowego.
Opieram się plecami o szafki, krzyżując ręce na klatce, patrząc przy tym po nim.

- Będziesz udawać, że mnie nie widzisz? - pytam, ale nadal traktuje mnie jak powietrze. - Nie odpuszczę ci, Yoonie. Musimy pogadać.

- Nie będę o niczym z tobą gadać, bo nic nie rozumiesz. - stwierdza zirytowany.

Patrzę chwilę w jego oczy, zastanawiając się jak bardzo Chan musi na niego wpływać i jak strasznie jest to toksyczne.
Zwracam uwagę na jego trzęsące się dłonie i zeszklone oczy, na co jedynie wzdycham bezsilnie.

- Przytulić cię? - pytam.

Chłopak kiwa głową twierdząco, więc obejmuję go delikatnie i szczelnie, chcąc, aby poczuł się bezpiecznie chociaż na chwilę. Tak strasznie mi go szkoda, nie mam pojęcia jak można skrzywdzić tak kochaną osobę, jaką jest Yoonie.

- Chciałbym dać Ci czas, abyś przywykł do myśli o odejściu, ale boję się też, że w tym czasie zrobi ci krzywdę. - wyjawiam, głaszcząc go po plecach.

- Chan nie jest złym człowiekiem, po prostu jest czasem zazdrosny i trochę wybuchowy, ale to nie jego wina, na początku był taki miły i opiekował się mną, ale...- zaczyna go usprawiedliwiać, ale mu przerywam.

- Chan jest złym człowiekiem i nic go nie usprawiedliwia. Nie zasłużyłeś na to, słońce. - odsuwam się lekko od niego, żeby spojrzeć mu w oczy. - Twój chłopak jest złym człowiekiem. - powtarzam, bo może wtedy do niego dotrze.

Jego zagubione spojrzenie mnie paraliżuje, bo jakby to ode mnie zależało, to wziąłbym go siłą do swojego domu i pilnował całą dobę jego bezpieczeństwa. Czuję się odpowiedzialny za jego los, tym bardziej kiedy jest tak bardzo zdezorientowany.

- Nie będę cię już męczyć, ale pamiętaj, że czekam na twoją decyzję. Możesz też ją w każdej chwili zmienić, okej? - uśmiecham się lekko do niego.

Staram się rozegrać to spokoje, jednak nie jestem pewnien czy to dobry sposób. Niczego nie jestem pewien, chciałbym teraz poradzić się mamie i zapytać co mam robić. Na pewno dałaby mi jakąś mądrą poradę i wszystko byłoby sto razy lżejsze.
Wychodzę na kasę, gdzie znajduję Hobiego, uzupełniającego papier na rachunki w kasie fiskalnej.

- Co tam Tae, czemu bije od was obu taka grobowa atmosfera? Pokłóciliście się? - pyta, zerkając na mnie.

- Nie, po prostu słaby okres. Mam prośbę, mógłbyś dać Yoongiemu pracę na zapleczu przez resztę tygodnia? Wezmę jego obowiązki na salonie.

- A czemu? Jeśli coś się stało, to powinieneś mi powiedzieć. Oboje wiemy, że masz kompleks samotności i starasz się ze wszystkim poradzić sobie sam, co jest bardzo głupie. - lustruje mnie wzrokiem. - Gadaj, co się dzieje?

- Yoongi ma problemy w domu, podobne do moich, chciałem, żeby odpoczął w ciszy. - naciągam prawdę, ale liczę, że jest to słuszny ruch.

- Jasne, może pakować paczki na zapleczu jak długo będzie chciał. - stwierdza zamykając kase. - Już rozumiem czemu tak dobrze się dogadujecie, oboje macie przewalone w życiu. - wzdycha, na co wywracam oczami. - Jestem w stanie wam obu pomóc, tylko musicie zacząć dopuszczać do siebie kogokolwiek innego niż siebie.

- Hobi, to nie jest dobry moment na lekcje moralności.

W tym momencie zaczepia mnie klientka, której muszę pomóc, więc kończę pogadankę z Hoseokiem. Pracuję na salonie, nie mając czasu się dzisiaj uczyć, spoglądając co jakiś czas na zaplecze i stan Yoongiego. Chłopak pakuje paczki, sprząta i sortuje książki z stoickim spokojem, jakby w jego życiu nie działo się nic złego. Zastanawia mnie ile czasu ukrywał to wszystko właśnie w ten sposób.

Mijają dni, a ja zajmuje się ciężką pracą na salonie za dwie osoby, sprawdzając kilkanaście razy dziennie stan swojego przyjaciela, który tylko pakuje książki na zapleczu. Przynoszę mu jedzenie, robię codziennie pogadanki o tym samym, starając się wbić mu do głowy, że jego chłopak jest okrutnym człowiekiem. Nie wiem na ile to moje złudzenia, a na ile rzeczywistość, ale mam wrażenie, że powoli zaczyna rozumieć. Jednak każdej nocy martwię się, że właśnie jest okładany pięściami, przez co nie mogę spać. Gdy zamykam oczy też miewam koszmary senne, gdzie widzę naprawdę okrutne scenariusze tej sytuacji. Moje życie kręci się wokół Min Yoongiego, który powinien już podjąć jakąś decyzję, a tego nie robi.

- Jak ci idzie, słoneczko? - pytam, przynosząc mu na zaplecze jogurt truskawkowy pewnego słonecznego czwartku.

- Skończyłem na dzisiaj. - stwierdza, patrząc po wieży kartonów z etykietami. Uśmiecha się, widząc jogurt w moich dłoniach. - Powinienem ponownie zacząć przynosić Ci obiady.

- Teraz to ja dbam o ciebie. - podaję mu kubeczek i łyżkę, po czym siadam przy nim na podłodze. - Jak się czujesz?

- Tak jak ty, czyli słabo.

- Mógłbyś się czuć bezpiecznie, jeśli zgodziłbyś się zamieszkać u mnie. - stwierdzam, kładąc dłoń na jego kolano. - Czy dzisiaj będzie ten dzień?

- Raczej nie. - wzrusza ramionami. - To nic nie zmieni, on wie gdzie pracuje, gdzie się uczę, mieszkamy w tym samym mieście, znajdzie mnie.

- To niemożliwe. Będziesz nadal pracował na zapleczu, dopóki nie poczujesz się pewniej, a ja z Hobim nie dopuścimy, aby Chan zbliżał się do tego miejsca. Będę z tobą chodzić razem do szkoły, w szkole, ze szkoły, mogę się tobą zaopiekować. Hobi i Jungkook nam pomogą, obiecuję. Musisz się tylko przemóc, piękny.

Rozkładam ręce, a Yoongi przytula się do mnie. Ostatnio często się ściskamy, ale mam wrażenie, że jemu jest to bardzo potrzebne, żeby się uspokoić i zachować poczucie bezpieczeństwa. Cieszę się, że mi ufa do tego stopnia, jednak chciałbym żeby ufał bardziej i w końcu zgodził się na moją propozycję.

- Przemyślę to.

Po tych słowach się uśmiecham, bo Yoongi zmienił zdanie z kategorycznego zaprzeczenia na rozważenie tej opcji, co jest już jakimś krokiem ku lepszemu. Cieszę się, że zaczyna dostrzegać patologię tej sytuacji i mam nadzieję, że już niedługo zgodzi się na wyjście z krzywdzącego schematu.
A ja będę go wspierać z całych swoich sił, bo strasznie go kocham.

FRAGILE; taegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz