22. The Truth Untold

163 11 2
                                    

Schodzę po schodząc, słysząc z dołu jakieś rozmowy. Zakładam, że tam właśnie jest Yoongi, którego nie zastałem w swoim pokoju, po tym jak obudziły mnie gorące promienie słońca, wpadające przez ogromne okno.
Opieram się o framugę drzwi od kuchni i obserwuję jak młodszy kroi warzywa z starszą panią.

- Nie, nie, kochanieńki, pietruszkę zawsze kroimy w paski. - poprawia go kobieta, chociaż nie ma to żadnego znaczenia. - Twoi rodzice wiedzą, że tu jesteś?

- Pracują w innym kraju, więc mogę przenocować gdzie chcę. - stwierdza, krojąc pietruszkę w paski.

- A kto się tobą opiekuje kochany? Ktoś musi ci pomagać i być twoją rodziną.

- Taehyung. - odpowiada od razu.

Uśmiecham się lekko na te słowa, bo to naprawdę wzruszające, że nadal jest do mnie przywiązany, mimo tego wszystkiego co stało się tamtego feralnego wieczora i cały czas po nim. Nadal mnie to męczy, patrzę na tego drobnego chłopaka, który musiał się strasznie bać, kiedy osoba, której bezwzględnie ufał, podniosła na niego rękę. Tak okropnie tego żałuję, nie mam pojęcia jak mój ojciec mógł popełniać ten sam błąd przez większość swojego życia.

- Tae, wstałeś już, chodź nam pomóc. - zauważa strasza kobieta, więc podchodzę i zaczynam kroić warzywa w paski, a nie w nie dajże boże w kostkę.

Robimy razem porządne, obfite śniadanie, do którego jeszcze nie zdążyłem przywyknąć. Najchętniej nie jadałbym w ogóle śniadań, jednak wtedy starsza pani robi mi długi monolog o wrzodach żołądka i chodzi za mną z herbatą. Zachowuje się jak typowa babcia, co jest mi na rękę, bo denerwowałoby mnie, gdyby chciała zastąpić mi mamę. Dlatego jest tu znośnie, nie angażuje się za bardzo.

- Bardzo dobre. - chwili ją Yoongi, zajadając się ryżem, warzywami i kurczakiem.

- Chyba też nie jadłeś wcześniej śniadań. - stwierdza kobieta, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie rozumiem waszego pokolenia, potem nie macie na nic siły i siedzicie tylko w tych komórkach. Taehyung, pokaż Yoongiemu park za boiskiem szkolnym, jest ładna pogoda na spacer.

- Jeśli Yoongi by chciał. - zerkam na niego, a on z pełnymi policzkami przytakuje.

Po śniadaniu chłopak idzie się przebrać, a ja w tym czasie zmywam naczynia. Kobieta od razu podchodzi do mnie i wciska mi drobne do kieszeni spodni.

- Masz, kupcie sobie coś dobrego. Tylko pamiętaj, żeby być gentlemanem i pokaż mu fontannę w centrum, tam poznałam się z Jae, jest tam pewna aura miłości. - klepie mnie po plecach, a zanim zdążam jej jakoś wyjaśnić sytuację, kobieta znika za drzwiami i idzie podlać swoje kolorowe kwiaty w ogrodzie.

- Aish, ta babcia za dobrze się domyśla. - mówię do siebie pod nosem, kończąc myć talerze.

Gdy wszystko jest czyste, wracam do swojego pokoju. Tam przebieram się, a potem czekam na Yoongiego, który postanowił spędzić w łazience całą wieczność. Czekając na niego, zauważam, że Takashi wypisywał do mnie przez całą noc. Myślał, że nie podobało mi się nasze spotkanie, więc od razu zaczynam temu zaprzeczać i pytać, kiedy planujemy kolejną randkę. Stwierdzam, że najlepiej będzie narazie nie wspominać o obecności Yoongiego, bo to mogłoby zostać źle zrozumiane, a ja tylko rozliczam się z przeszłością i wyjaśniam sytuacje. Zero uczuć, żadnych podtekstów.

- Jestem gotowy. - oznajmia Yoonie, wchodząc do pokoju w zimowej kurtce, rękawicach, czapce na głowie i wysokich butach. Patrzę po nim chwilę jak na idiote, po czym zaczynam się śmiać.

- Coś ty na siebie ubrał? - pytam, widząc jego zdezorientowaną minę.

- To co zawsze, bo... Oh. - mówi, kiedy patrzy za okno. - Jesteśmy w Busan, a nie na oblodzonym zadupiu w Minnesocie, zapomniałem.

FRAGILE; taegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz