7. Serendipity

178 17 6
                                    

Budzi mnie dzwonek telefonu, który przez ból głowy wydaje się niesamowicie głośny. Szukam urządzenia po omacku, po czym na ślepo odbieram połączenie.

- Halo? - pytam cicho.

- Czekam na ciebie już dziesięć minut, zaraz spóźnimy się na pierwsze zajęcia. - słyszę zdenerwowany głos Jungkooka, cudowny na początek dnia. - Zaspałeś? Żyjesz w ogóle? Dobijałem się do drzwi, myślałem, że może poślizgnąłeś się w wannie i leżysz tam już martwy pół nocy albo ktoś włamał ci się do domu, związał i...

- Nie było mnie na noc w domu, uspokój sie. - przerywam mu monolog o jego wybujałej wyobraźni.

- A gdzie byłeś? - jego barwa głosu zmienia się z zirytowanej na ciekawską.

- U kolegi. - odpowiadam wymijająco, po czym oddalam telefon od ucha, bo zaraz słyszę pisk.

- Z kim spałeś? - pyta podekscytowany.

- Z nikim nie spałem!

- Kłamiesz!

- Jeon, zamknij się. - wzdycham ciężko. - Spotkamy się na zajęciach.

Rozłączam się, zanim zdąży zadać kolejne krępujące pytania. Rozglądam się po pokoju, starając się dostrzec jakikolwiek ślad po wczorajszym wieczorze, ale zostało tylko puste szkło po winie, które towarzyszyło mi podczas jednego z większych załamań, jakie ostatnio przeszedłem. Czuję wstyd przed Yoongim, bo teraz wie, że sobie nie radzę i pewnie ma mnie za skończonego nieudacznika.

Z lekkim kacem przebieram się w swoje ubrania z wczorajszego dnia, po czym staram się posprzątać po sobie, żeby przy tym nie zostawić żadnego znaku mojej egzystencji po nocy tutaj. Cholera, czuję się jak kochanek Yoongiego, chociaż kompletnie nic między nami nie ma i nigdy nie miałoby prawa być, a mimo to skradam się w jego mieszkaniu, jakbym zrobił coś bardzo złego. Z drugiej strony rozumiem, że jego druga połówka jest bardzo zazdrosna i powinienem zaakceptować ten fakt, nie mieszając się w sprawy między nimi.

- Jakbym wiedział, że sprzątasz od rana, to wynajmowałby cię codziennie. - słyszę głos Yoongiego za plecami. - Dzień dobry, sunshine.

- Cześć. - odwracam się do niego i widzę, że jest już ubrany i gotowy do wyjścia, w przeciwieństwie do mnie.

- Poczekam na ciebie pięć minut, ale jeśli nie zdążysz, to wyjdę do szkoły sam. Na stole leży ciepłe śniadanie, w łazience możesz użyć czego chcesz, masz zabrać wszystkie swoje rzeczy, a ja czekam tutaj. - ogłasza, siadając na kanapie.

W tej chwili zaczyna głośno odliczać sekundy, co zaczyna mnie stresować, więc biegnę do kuchni i jem szybko naprawdę niezły ryż z warzywami. W między czasie zaczynam się krztusić, na co dostaje jedynie złotą radę odnośnie tego, że nie mam czasu na umieranie, bo czas leci, więc biegnę do łazienki i staram się doprowadzić do stanu przyzwoitości.

- ...dwieście dziewięćdziesiąt osiem, dwie dziewięćdziesiąt dziewięć, trzysta. - kończy odliczać, a ja melduję się przed nim gotowy do wyjścia.

Wychodzimy razem i idziemy całkowicie odmiennym miastem, niż to które widzieliśmy zeszłej nocy. Mijają nas starsze kobiety, pachnące drogimi i przy tym śmierdzącymi perfumami, mężczyźni w młodym wieku, którzy noszą eleganckie garnitury i matki z dziećmi, wyglądające jak z okładki magazynu. Zadziwia mnie dualizm tego miejsca, a najbardziej to, że sam jestem pośrodku tych dwóch wersji Busan.
Mijamy po drodze piekarnie, z której czuję bardzo przyjemny zapach, kiedy Yoongi przerywa mi patrzenie na ładnie wyglądające croissanty w wystawie sklepu, zatrzymając się.

- Idź sam, nie chcę żeby cię ze mną widzieli, pomyślą, że jesteś taki jak ja i będą cię dręczyć. - oznajmia mi. - poczekam kilka minut i też pójdę.

- Słucham? - pytam, bo nie dowierzam jego słowom. - Yoonie, przyjaźnimy się, nie wstydzę się ciebie.

Na początku wygląda na zaskoczonego, jednak potem pstryka mnie w nos z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Rozumiem, że boisz się wyjść z szafy, nie chcę cię pospieszać, a oni od razu wymyślą sobie gotowy scenariusz. Wszystko jest okej, Tae, nie martw się. Pójdziemy kiedyś razem, gdy będziesz gotowy.

Stoję w miejscu, bo nie mam pojęcia co zrobić. Z jednej strony zostawienie go tutaj jest strasznie nielojalne, ale z drugiej jedyne co mi brakuje w życiu, to dręczenie w szkole. Chwilę się waham, ale po jego wyrazie twarzy, widzę, że mam po prostu iść i nie analizować.

- Widzimy się w Black Swan. - popycha mnie w stronę szkoły.

Ostatni raz patrzę na niego przepraszająco, po czym idę w stronę liceum całkiem sam. Mam nadzieję, że rzeczywiście nie będzie miał mi tego za złe, ale nie czuję się pewnie na coming out, a Yoonie ma rację z tym, że zadawanie się teraz z nim w szkole, to publiczne stawienie się po jego stronie. Może zachowuję się jak tchórz, ale obiecuje sobie, że nadejdzie dzień, w którym przyjdę z Min Yoongim do szkoły.

Tego dnia jak co dzień idę po zajęciach do księgarni, gdzie mam zacząć swój pracowniczy dzień. Kiedy wchodzę do sklepu, pierwszy co widzę, to Hobi i Jungkook, którzy stoją przy ladzie, patrząc po mnie oceniająco od góry do dołu.

- Patrz, ten grzesznik zaszczycił nas swoją obecnością. - zaczyna Jeon, posyłając mi sugestywne spojrzenie.

- Słyszałem, że miałeś randkę, a po niej nawet całą nockę. - Hobi porusza brawiami, uśmiechając się przy tym głupio. - Nie wiedziałem, że z ciebie taki uwodziciel, Taehyung.

- Odwalcie się, żadnej randki nie było. - marudzę, chcąc iść na zaplecze, ale torują mi drogę.

- U kogo spałeś tej nocy? - pyta ciekawie Jungkook.

- A raczej z kim spałeś tej nocy? - precyzuje Hoseok.

Czuję się jakbym miał piętnaście lat i właśnie wrócił do domu po swoim pierwszym, beznadziejnym pocałunku z dziewczyną, a mama zaczęłaby mnie wypytywać kim ona jest, skąd ją znam i jak mi poszło. Zażenowanie osiąga poziom maksymalny też w tej sytuacji.

- Nie znacie go. - kłamię im prosto w oczy. - I pewnie nie poznacie, bo to nic poważnego.

- Nie znałem cię od tej strony. - śmieje się Hoseok. - Zrobić ci pogadankę o bezpiecznych kontaktach seksualnych? Albo o tym, że nieładnie chodzić do kogoś na noc, jeśli to nic poważnego?

- Nic nie zaszło. - odpowiadam zmęczony, po czym przepuszczają mnie na zaplecze, nadal między sobą plotkując i jawnie się ze mnie śmiejąc.

W przerwach między wykonywaniem swoich obowiązków czytam książkę, którą dostałem tej nocy od Yoongiego. Okazuje się, że jest to bardzo długi kryminał, dziejący się w latach osiemdziesiątych. Fabuła dotyczy okrutnego morderstwa młodego chłopaka, będącego na nizinach społecznych i detektywa, który stara się znaleźć mordece. Na każdej stronie mogę zauważyć pozakreślane fragmenty, podkreślone zdania i przyklejone kolorowe znaczniki w co najważniejszych miejscach. Książka aż nie domyka się przez nadmiar rzeczy, które się w niej znajdują. Mam wrażenie, że Yoongi stara mi się tym dawać wskazówki odnośnie tożsamości mordercy, pokazując na czym powinienem się skupić. Bez jego podpowiedzi obstawiałbym matkę zamordowanego, ale dzięki wskazówkom stwierdzam, że to nie ma sensu.
Jestem ciekaw czemu Yoongi chciał się bawić ze mną w tę grę i czemu dał mi akurat tę książkę.

FRAGILE; taegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz