6. Felix

371 18 27
                                    

   Chłopak nagle przestał oddychać. Nie mogłem wyczuć też pulsu. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie, spanikowany zacząłem uciskać jego klatkę piersiową.

   - Nie, nie, nie rób mi tego, obudź się - powtarzałem.

   Gdy chciałem już dzwonić na pogotowie, Hyunjin otworzył oczy i zaczerpnął powietrze, jakby przez długi czas był pod wodą. Zaczął mrugać, próbując dostosować wzrok do jasności.
   Pomogłem mu się podnieść i oprzeć o łóżko.

   - Nie strasz mnie tak nigdy więcej! Myślałem, że wyzioniesz ducha w moich ramionach, a znamy się dopiero drugi dzień.

   Odetchnąłem, zakrywając twarz dłońmi. Dopiero teraz zorientowałem się, jak bardzo drżały.
   Hyunjin otarł policzki i cicho zaszlochał, łapiąc nerwowo powietrze.

   - Miałeś koszmar? - zapytałem, szukając chusteczek.

   Blondyn skinął lekko głową, wpatrując się w podłogę.

   - Nie—nie idź do tamtego baru - wyszeptał ledwo słyszalnie. - Chyba wiem, kim są.

   - Jak to? - zmarszczyłem brwi.

   W końcu podniósł wzrok, by spojrzeć mi prosto w oczy, jednak nic nie powiedział. Delikatnie pogładziłem go po ramieniu.

   - Kim jest... Felix? - zapytałem niepewnie.

   Gdy to usłyszał, jego oczy ponownie zaszkliły się. Zacisnął pięść.

   - Był - odrzekł po chwili. - Mój... przyjaciel - otarł łzy i wziął głębszy wdech.

   - Chcesz mi opowiedzieć o wszystkim? Nie musi być teraz, kiedy będziesz gotowy - wziąłem zimny okład, który przyniosłem wcześniej. - Ale teraz musisz się położyć, masz gorączkę.

   Pomogłem chłopakowi ułożyć się na łóżku i zakryłem go kocem.

Wszystko zaczyna się komplikować. Kim są tamci ludzie? Czy Hyunjin już ich wcześniej spotkał? Czy to coś związanego z tym Felixem? Teraz jeszcze bardziej mam ochotę pójść do tamtego baru. Muszę to zrobić jak najszybciej.

   ***

   Hyunjin's POV

   Próbowałem uciec od przeszłości, robiłem to przez kilka lat, jednak za każdym razem kiedy zatrzymuję się, by złapać oddech ona mnie dogania. Drugim powodem wyjazdu daleko na studia była nadzieja, że w końcu mi się uda.
   Pułapka, po raz kolejny.

   Dlaczego oni tu są, to muszą być oni... Ale na tym zdjęciu– dlaczego tam jest Felix? Przecież widziałem, jak wrzucają go nieprzytomnego do jeziora.

   Nic nie miało teraz sensu. Westchnąłem, szukając w pobliżu telefonu, by napisać do Jeongina.
Nie wiedziałem, czy pieką mnie oczy od gorączki, czy płaczu. Byłem jednak pewny, że nie mogę pozwolić sobie na sen. Nie chciałem przechodzić przez te koszmary ponownie, bałem się.

Muszę dojść do siebie do jutra. Przynajmniej minimalnie...

   Spojrzałem w stronę przedpokoju, w którym Han krzątał się, przygotowując obiad.

   Pewnie ma mnie już dość. Przysparzam mu samych problemów.

***

Dochodziła północ, Han wyszedł kilka godzin temu na spotkanie z jakimś kolegą, tak powiedział. Ja natomiast przewracałem się z boku na bok w łóżku, próbując otulić się kołdrą jak najszczelniej, by zatrzymać drgawki.
Odkąd obudziłem się z koszmaru miałem wrażenie, jakbym był pijany. Obraz wydawał się niewyraźny, walczyłem, by nie zamknąć oczu, nie zasnąć. Natłok myśli i wspomnień potęgował ból głowy wywołany przez gorączkę.

Nie mogłem zadzwonić do przyjaciela, by się wygadać, ponieważ nie chciałem go zamartwiać. Zawdzięczam mu już wystarczająco dużo, że prawdopodobnie nie będę w stanie odpłacić się do końca życia.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem się tak samotnie.

***

Biegłem przez łąkę fioletowych kwiatów, a ciepłe promienie słońca delikatnie muskały moją twarz. W końcu zatrzymałem się na zboczu, by podziwiać piękny krajobraz. Błękitna rzeka wiła się między drzewami, by wreszcie wpaść do jeziora.
Chwilę później dołączył do mnie białowłosy chłopak. Jego piegowate policzki były oblane ledwo dostrzegalnym rumieńcem, a szeroki uśmiech powodował, że moje serce zaczęło topnieć pod wpływem jego ciepła.

- Ładnie tu - powiedział, wyjmując telefon.

Zrobił kilka zdjęć krajobrazu, po czym skierował obiektyw w moją stronę. Uśmiechnąłem się i ustawiłem do kamery.

Po chwili Felix oddalił się, a kiedy wracał, zobaczyłem w jego dłoni niebieskiego kwiatka. Zbliżył się do mnie i wsunął we włosy. Zaśmiałem się.

- Ale teraz jest jeszcze ładniej - uśmiechnął się, robiąc kolejne zdjęcia.

Nagle zaczęło się ściemniać, spojrzałem na szare chmury z niezadowoleniem. Zepsuły cały nastrój.

- Chyba musimy wracać - powiedziałem, jednak nie dotarła do mnie żadna odpowiedź.
Zmarszczyłem brwi, rozglądając się.
- Felix?

Poczułem zimne krople deszczu na twarzy.
Chłopak jakby rozpłynął się w powietrzu, nie mogłem nigdzie go dostrzec. Deszcz przybierał na sile.

- Felix?! - krzyknąłem zaniepokojony.

Kiedy chciałem biec przed siebie, straciłem grunt pod nogami i zacząłem spadać w ciemną otchłań.

Nagłe spięcie mięśni spowodowało, że otworzyłem oczy. Poderwałem się z łóżka, ciężko oddychając.

Musiałem zasnąć.

Przetarłem oczy, po czym sprawdziłem godzinę na telefonie. 3.15. Westchnąłem i udałem się do łazienki, przy okazji sprawdzając czy Han już wrócił.
Nadal go jednak nie było. Poczułem dziwne spięcie w brzuchu. Od początku miałem złe przeczucie co do jego wyjścia.

Nie... nie mógł tam pójść, nie byłby chyba taki głupi?

*****

Sunshine after winter | HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz