9. Słońce chowa się za ciemnymi chmurami

267 19 29
                                    

   Hyunjin's POV

Chciałem przespać się bez koszmarów, jednak przez Hana prawie wcale nie zmrużyłem oka. Kiedy zakończył swoje pieszczoty i wreszcie zasnął, przygniótł mnie do ściany zabierając całą kołdrę. Nie było to zbyt przyjemne doznanie, bo odrobinę zmarzłem.
Westchnąłem, przeglądając się w lusterku w łazience. Miałem delikatnie podkrążone oczy, moja szyja pokryta była różowymi i czerwonymi śladami.

Przysięgam, jeżeli następnym razem to zrobi, będzie spał na podłodze. Jak ja mam się z tym gdziekolwiek pokazać.

Na szczęście zdarzało mi się robić lekki makijaż, więc posiadałem korektor, jednak nie zakrył wszystkiego.
Otworzyłem szafę, by zastanowić się nad dzisiejszym strojem. Nie miałem żadnego golfa, a wszystkie eleganckie części garderoby odkrywały szyję.
Spojrzałem na śpiącego jeszcze współlokatora.

- Han! Wstawaj! - krzyknąłem. - Wstawaj~ - szturchnąłem go w ramię, ściągając z niego kołdrę.

- Niee~ - wymamrotał oburzony tą sytuacją.

- Masz jakiś golf? - zapytałem przeciągającego się bruneta.

- Co-? - nagle zwrócił wzrok w moją stronę.

- Pytam, czy masz jakiś golf? Jesteś mi winny, bo gdyby nie ty, nie miałbym czego ukrywać. - założyłem ręce na piersi, wywracając oczami.

- Mam... chyba~? - odrzekł zaspany, po czym podniósł się leniwie z łóżka i powędrował do swojego pokoju.

Zająłem się w tym czasie doborem dolnej części stroju, wyciągnąłem czarne spodnie i pasek z ozdobnym łańcuszkiem. Zakładałem pierścionki, kiedy Han rzucił we mnie ubraniem. Był to czarny golf.

   - Dzięki - odpowiedziałem, śledząc go wzrokiem.

   Opadł na łóżko, wydając z siebie odgłosy niezadowolenia z faktu, że musiał wstać.

***

Wysiedliśmy z autobusu. Było pochmurno, złota jesień jeszcze nie nadeszła. Ruszyliśmy powoli w stronę kampusu wraz z tłumem innych studentów. Spojrzałem na Hana, który ciągle szedł ze spuszczoną głową.

- Stresujesz się? - zapytałem, kładąc mu rękę na ramieniu.

- Może trochę - podniósł wzrok, bawiąc się srebrnym pierścionkiem na palcu.

Po chwili zastanowienia złapałem bruneta za rękę i splotłem nasze palce. Spojrzał na mnie zaskoczony, a na jego twarz wkradał się delikatny rumieniec.

- Teraz lepiej? - zapytałem, patrząc mu w oczy.

- T-tak–dzięki - wydusił i uśmiechnął się lekko.

Kiedy wchodziliśmy do budynku, kątem oka dostrzegłem w tłumie znajome białe włosy. Poczułem jak moje serce zaczęło bić szybciej.

- Felix? - szepnąłem, jednak nagle zgubiłem tę osobę z pola widzenia.

- Co? - zapytał zdezorientowany towarzysz.

- Nie, nic - powiedziałem zawiedziony, nerwowo rozglądając się.

   Może tylko mi się wydawało. To nie mógł być on, prawda? Przecież nie żyje...

Sunshine after winter | HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz