8. Coś więcej

309 15 32
                                    

- Na którą masz inaugurację? - zapytałem, wychodząc z łazienki z ręcznikiem owiniętym wokół bioder.
Kiedy Hyunjin mnie zobaczył, szybko odwrócił wzrok na kartkę przed sobą, kontynuując szkicowanie.

- Uh... na 9.30, a ty? - zauważyłem jak oblewa go rumieniec.

- Na 10, ale możemy iść razem - odpowiedziałem, wycierając drugim ręcznikiem włosy. Usiadłem na łóżku Hyunjina. - Słuchaj, jeżeli czujesz się już lepiej, moglibyśmy pójść do tamtego baru, na przykład w weekend? - zacząłem. - Zgarnąłbym jeszcze jednego ziomka dla pewności.

Hyunjin powoli podniósł na mnie wzrok, starając się ominąć obszar klatki piersiowej. Widziałem, że nie był przekonany.

- Nie wiem, Han... Oni naprawdę są niebezpieczni - przeczesał dłonią swoje włosy i oparł na niej głowę. - Musisz wiedzieć, że to ryzykowne.

- Rozumiem, ale musimy ich wyjaśnić, cierpisz przez nich. Nie mogę na to patrzeć. Zapewne nie jesteś sam, pomyśl tylko o innych ofiarach ich działań - próbowałem go przekonać. - Jeżeli nie chcesz tam iść, pójdę sam. Nie chcę cię też znowu narażać.

   Blondyn przez chwilę nie odzywał się, ale w końcu wstał, kierując się w stronę drzwi.

   - Pogadamy o tym jeszcze później, teraz idę wziąć prysznic - rzucił, po czym zniknął w łazience.

Spojrzałem na biurko, gdzie leżał szkicownik, w którym niedawno rysował Hyunjin. Podszedłem bliżej, by przyjrzeć się.

   Woah– prawie jak zdjęcie... kurde, dobry jest.

   Rysunek przedstawiał chłopaka o jasnych włosach, uśmiechał się promiennie, a jego policzki obsypane były piegami.
   Przez chwilę wydawało mi się, że już go gdzieś widziałem, ale zignorowałem tę myśl.
   Wróciłem do swojego pokoju, aby wysuszyć włosy i przygotować się do spania. Było już po północy.
   Hyunjin zapytał mnie wcześniej, czy mógłby ze mną spać ze względu na dręczące go koszmary. Stwierdził, że to mu pomoże, więc zgodziłem się. Poza tym i tak spaliśmy już ze sobą prawdopodobnie dwa razy, więc to nic problematycznego, wręcz przeciwnie. Miło było przytulić się do kogoś, poczuć jego ciepło, a na dodatek widok śpiącego spokojnie blondyna działał kojąco.

   Z rozmyślań wyrwał mnie nagle dźwięk otwieranych drzwi, a zza nich wyłonił się chłopak. Miał na sobie luźno zawiązany biały szlafrok, odsłaniający lekko klatkę piersiową. Wilgotne włosy zaczesał do tyłu tak, że tylko pojedyncze kosmyki opadały na jego czoło.

   - To... gdzie dziś śpimy? U ciebie, czy u mnie? - zapytał nieśmiało, spuszczając wzrok.

   - Wiesz, twoje łóżko jest jakieś wygodniejsze - zaśmiałem się, zauważając jak uszy blondyna stają się powoli czerwone.

   - W porządku, to będę–uh–czekać - powiedział szybko i zniknął w swoim pokoju.

   Odetchnąłem, kładąc dłoń na piersi. Poczułem szybkie bicie serca.

   Uspokój się, Han, to twój współlokator.

   Założyłem shorty i odrobinę za dużą koszulkę, po czym udałem się do pokoju Hyunjina. Miał przymknięte drzwi, ale nie pomyślałem w tamtym momencie, żeby zapukać. Bez zawahania otworzyłem je, a po chwili moje oczy spoczęły na gołej klacie blondyna, który nie zdążył jeszcze założyć do końca koszulki. Od razu widać było, że ćwiczył.
   Natomiast chłopak, kiedy zorientował się, że jest obserwowany, zmieszał się i odchrząknął, naciągając w pośpiechu t-shirt.

   - Przepraszam - odpowiedziałem szybko czując, jak na twarzy robi mi się gorąco.

   Przeczesałem włosy i zbliżyłem się do Hwanga, zwróconego w moją stronę plecami. Objąłem go od tyłu w pasie, wtulając się. Od razu uderzył we mnie przyjemny kwiatowy zapach żelu pod prysznic.

   - Ładnie pachniesz - szepnąłem, na co chłopak wzdrygnął i odwrócił głowę na tyle, że mogłem dostrzec jego zdegustowany wyraz twarzy.

   Zaśmiałem się, puszczając go. Po chwili położył się na łóżku, robiąc miejsce obok. Szybko zgasiłem światło i wróciłem do Hyunjina, układając się wygodnie oraz obejmując go delikatnie. Latarnie na ulicy powodowały, że w pokoju nadal było w pewnym stopniu jasno.
   Poczułem, jak wtula się bardziej i zaciska dłoń na mojej koszulce.

   - Coś nie tak? - zapytałem, gładząc blond włosy.

   - Nie, nie, nic - odpowiedział cicho.

   Kiedy jego oddech stawał się spokojny i równomierny, delikatnie ucałowałem go w czoło, na co ten mruknął i spojrzał na mnie zmrużonymi oczami.

   Nie, Han, nie rób tego.

   Nie mogłem się powstrzymać i objąłem twarz chłopaka. Miał taką aksamitną skórę. Po chwili wpatrywania się w jego ciemne oczy podniosłem się, by zaraz znaleźć się nad chłopakiem.

   Raz się żyje...

   Zbliżyłem się, muskając ustami jego żuchwę.

   - Han? - mruknął zaspany.

   Zignorowałem to, kierując się pocałunkami wyżej, aż w końcu odszukałem jego usta. Na początku drażniłem go powoli, a gdy Hyunjin zarzucił mi ręce na szyję i przygryzł moją wargę poczułem jak opuszczają mnie resztki rozsądku. Po chwili oderwałem się od niego, by spojrzeć mu w oczy.

   Chyba byłem pierwszy.

   Ugryzłem go w szyję, na co wydał z siebie zaskoczony jęk. Uśmiechnąłem się pod nosem, robiąc mu malinkę. Kiedy zorientował się, co robię, uderzył mnie pięścią w plecy i próbował odciągnąć, ale po kilku próbach się poddał.

   - Haan~ nie rób mi malinek - jęknął niezadowolony. - Jak ja będę jutro wyglądał? Zaraz ja cię ugryzę!

   - Spróbuj tylko - szepnąłem, łapiąc jego nadgarstki i uciszając go swoimi ustami.

*****

Sunshine after winter | HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz