Z perspektywy Axela
Patrzyłem za przyjaciółmi. Muszę im to wyjaśnić, ale... Czy to odpowiedni moment... Tak. Szybko pobiegłem za nimi
- zaczekajcie! - krzyknąłem będąc już nieco bliżej - wyjaśnię wam to.....
- nie ma tu czego wyjaśniać Blaze - zatrzymał mnie David - pokazałeś jaką piłkę wolisz
- Wcale nie. Zrobiłem to dla Juli żeby jej sprawić przyjemność
- Axel, Axel, Axel - powiedział Jude kręcąc głową, schodząc z trzech schodów do mnie - znów stawiasz ją na pierwszym miejscu. Myślisz czasem o sobie?
- No tak...
- Chyba tylko raz dziennie - wtrącił Joe
- Axel słuchaj. Rozumiem, że to Twoja młodsza siostra i tak dalej, ale nie zapominaj, że Ty też masz życie do przeżycia. Masz też swoje zajęcia, plany, hobby. Nie tylko sprawiać radość Julii. Pomyślałeś chociaż co tonie sprawia radość? - spytał Sharp
- Oczywiście, że tak. Uszczęśliwianie jej...
- Czasem jesteś jak dzieciak. Julia to nie cały świat Axel. Otwórz oczy. Popatrz co masz wokół. Nie tylko ona istnieje
- Wiem to Sharp. Umiem zająć sobie czas nie tylko opiekując się Julią...
- Ale popatrz do czego ta twoja zawziętość uszczęśliwiania Juli doszła. Musiałeś, aż skłamać, bo chyba nie mówiłeś naprawdę, że ten trening ci się podobał prawda? - dopytał David
- Oczywiście, że skłamałem.... - Teraz zrozumiałem. Skłamałem, aż do tego momentu, aby uszczęśliwić Julie
- Axel dałeś małej fałszywą nadzieję, że będziesz czerpać radość z gry. Pierwszy raz ją oszukałeś - dodał King.
Zacisnąłem zęby i pięści. Miał rację. Okłamałem ją żeby tylko uszczęśliwić, a przecież nie mam zamiaru tak grać... Ehh co ja narobiłem
- Axel - nagle z rozmyślań wyrwał mnie Jude. Spojrzałem na niego zdezorientowany - Będziesz musiał zdecydować. Albo brnąć w to dalej, wciąż kłamiąc Juli przez co będą większe plotki się rozsiewać o tobie, lub skończyć to szybko mówiąc jej prawdę zanim to nie zaszło za daleko. Twoja decyzja Blaze.
Westchnąłem znów. Wiem to bardzo dobrze.
- Wybierz mądrze - dodał na odchodne Sharp i zaczął się wspinać po schodach. David zmierzył mnie zimnym wzrokiem i podążył za kapitanem
- Joe zaczekaj - powiedziałem szybko zanim ten postawił swój krok. Jedynie z nim mogłem zazwyczaj się dogadać
- O co chodzi? - spytał spoglądając na mnie bez emocji
- Poczekaj tu dobrze? Chce tobą o czymś pogadać - nie czekając na jego odpowiedź zbiegłem na dół po schodach.
Podbiegłem do Marka i Juli
- Braciszku dziękuję - Julia od razu mnie przytuliła. Uśmiechnąłem się spokojnie widząc jej radość. Nie mogę nic na to poradzić. Jest ona dla mnie taka kochana... Ah
- Cieszę się Julio, że jesteś zadowolona...
- Tak! Wiesz Mark obiecał, że mnie poduczy gry. Chcesz zobaczyć jak gram?
- ja... - z chęcią bym to zobaczył, ale nie mogę. Muszę pogadać z Kingiem o rozkazie Raya - nie mogę teraz. Może kiedy indziej.
- No dobrze. Mark mnie odprowadzi potem dobrze?
- w porządku - powiedziałem. Wziąłem ją na ręce, cmoknąłem ją w czoło i spojrzałem ostatni raz w te jej piękne oczka. Postawiłem na ziemi i poszedłem do Kinga.
- idziemy? - spytał wyczekująco. - a Julia? Nie idzie z nami?
- Tak idziemy. Nie Julia zostaje z Markiem. Odprowadzi ją potem...
- Aha? Od kiedy ty pozwalasz komuś być z twoją siostrą...
- od nie wiem. Czuję poprostu, że jest w z nim bezpieczna. Chodź już.
On tylko pokiwał głową i weszliśmy po schodach.Gdy szliśmy przez miasto dopiero się odważyłem odezwać
- Czy... Ray ci już mówił o tych zakazanych technikach?
- Nie...., a co? Tobie tak?
- Tak. Jude mi o tym mówił...
- I co? Chyba nie masz zamiaru tego wykonać mam rację? - spytał, ale ja spuściłem głowę - No ty chyba sobie jaja robisz! Po co i którą miałbyś wykonać?
- Królewski ryk
- To?! Przecież jak tego się użyje...
- Wiem jakie są tego konsekwencje Joe. Ale muszę to zrobić
On tylko pokręcił głową z niedowierzaniem
- Po co masz to wykonać?
- Dark kazał to wykonać przeciwko Evansowi tak żeby już nigdy nie zagrał
- Co takiego? Przecież Mark nie jest jakimś wielkim wyzwaniem. Jest zwykłym bramkarzem.
- Wiem to tak jak i ty. Jednakże Ray uważa, że Mark może zagrozić Akademii Królewskiej i kazał mi się go jakoś pozbyć
- Po co?!
- nie wiem, ale rozumiesz. Rozkaz to rozkaz.
- Tak wiem, ale... Axel nie wiem czy warto to robić dla rozkazu.
Westchnąłem
- A ty byś nie wykonał rozkazu jakbyś taki dostał od Raya?
- No... ja... Eh. Wykonałbym to. Poprostu boję się, że przez to możesz trafić do szpitala
- Spokojnie Joe. Wykonam to raz. Nic mi nie będzie.
On tylko pokiwał głową. Wiem, że się martwi, ale będę musiał to zrobić. Najgorsze jest to, że niby jestem w zgodzie z Evansem, a będę musiał go zaatakować.
- Coś jeszcze Ray ci mówił? - spytał King
- nie. Tylko o tym.
Bramkarz pokiwał głową
- kiedy masz to zrobić?
- Jak najszybciej. Więc być może jutro to wykonam. W tym czasie chciałabym żebyś zaopiekował się Julią...
- Wasza gosposia nie może? Co ja niańka ma zawołanie?!
- Luzuj. Poprostu ona cie lubi...
- Tak bardzo lubi, że kiedyś mi wyspała klejące gumiżelki na włosy i musiałem nieco wycinać
- Bo zasnąłeś wtedy na kanapie u mnie... - starłem się bronić siostry, ale uśmiech sam mi się wkradł na myśl co się wtedy działo
- David też zasnął i jemu zrobiła warkocze. Axel była 22.00! Ona powinna spać! Nam się usnęło przy filmie
- Nie moja wina, że nie mogła spać
- Ale nie powinieneś jej tak rozpieszczać Blaze. Powinna znać granicę
- To jeszcze dziecko! - oburzyłem się
- Ale też powinna znać zasady. Rzucać nożem w ścianę też jej pozwolisz?
-Nie przesadzaj Joe...
- A czyli warzywami będzie rzucać. Dobrze wiedzieć...
- Ale zabawne - wywróciłem oczami - nie powiedziałem nic z takich rzeczy..
- Ja tylko stwierdzam fakt Axel. Nie możesz jej na wszystko pozwalać bo to zajdzie za daleko
- Tak, tak. Wiem - mruknąłem wywracając znów oczami - Ale mogę na Ciebie jutro po szkole liczyć?
On tylko westchnął
- Tak możesz. Popilnuje jej. Może moje włosy choć raz przy niej będą bezpieczne. A Caleb nie może?
- No.... Wiesz jaki on jest jeśli chodzi o obowiązki
- Wiem, ale no... Poprostu ja nie chce jej pilnować. Możesz na mnie liczyć we wszystkim, ale nie w tym
-Wiesz co? - stanąłem nagle - Dobrze. Pogadam z nim. Poczekaj na mnie po lekcjach. Jemu też tak powiem i wtedy jeśli on się nie zgodzi ty jej będziesz pilnował. Zgoda?
On tylko zmierzył mnie podejrzliwym wzrokiem i pokiwał głową. Na szczęście się nie domyśla co ja kombinuje.
Potem rozeszliśmy się do swoich domów. To już jutro. Mark szykuj się.Z perspektywy Marka
Godzinę później przyszedłem Julią do jej domu
- No to tu. Będziesz w przyszłości świetną zawodniczką - pochwaliłem ją
- Dzięki Mark! Będę się starać
Uśmiechnąłem się spokojnie i wtedy zobaczyłem jaki drzwi się otwierają. Axel. Mała od razu do niego podbiegła
- Cześć braciszku ! Wiesz dużo się dziś nauczyłam!
- To świetnie Julio. Opowiesz mi potem dobrze?
Ona pokiwała głową i wbiegła do domu
-Dzięki za odprowadzenie jej - powiedział nagle do mnie Blaze
- nie ma sprawy. Jest taka kochana
- Wiem to... - wydawał się jakiś.. Zamyślony? Hm. Cóż to nie moja sprawa.
-Cieszę się, że poczułeś tą radość z gry. Myślałem, że w akademii są tylko same gbury i poważni gracze, a tu proszę. Masz w sercu radość z kopania piłki. Świetnie mi się z wami grało - wyciągnąłem do niego rękę - do jutra? - spytałem
Patrzył na moją rękę z kamienną miną, ale po chwili lekko się uśmiechnął i mi ją uścisnął
- Pewnie, że do jutra - powiedział spoglądając mi w oczyZ perspektywy???
Zrobiłem zdjęcie. Heh. No Axel tego nikt się nie spodziewał po tobie. Ciekawe co ludzie powiedzą? Trzeba znaleźć więcej dowodów na twoją zdradę Akademii Królewskiej.
Puścili sobie ręce więc ja też muszę znikać, żeby mnie nie zauważyli.
CZYTASZ
Radość z gry czy wygrana?
FantasyAxel Blaze od kiedy pamięta uczęszcza do Akademii Królewskiej i tam gra w piłkę. Co się stanie jak pozna Marka Evansa?