Rozdział 2 Plan Julii

220 17 1
                                    

Z perspektywy Juli

Siedziałam na dywaniku w swoim pokoju. Mark mi dużo poopowiadał o piłce nożnej. Nie trzeba używać w niej siły i złości, lecz jedynie uśmiech z wielką radością biorącą się ze serduszka. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- nie możesz wejść Axel - powiedziałam i wtedy usłyszałam głos tatusia
- Julio to ja. Proszę otwórz - powiedział. Szybko wstałam i podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je wpuszczając tatę do środka mojego pokoju
- Przepraszam tato...
- Czemu się zamknęłaś na klucz? - spytał troskliwie
- Ja....
- Mów Julio. Wiesz, że mi możesz powiedzieć - rzekł siadając na moim łóżku. Podeszłam i usiadłam na jego kolanie
- Chodzi o braciszka. Gra bardzo niedobrze
- Co takiego? Julio mów do rzeczy
- Chodzi o to, że... Dziś pewien chłopak mi opowiedział o piłce nożnej, bardzo dużo i..... Axel go zaatakował królewskim tornadem. Uciekłam od nich i... David mnie uratował przez samochodem, ale i tak zdarłam kolanko - wyjaśniłam tacie.
- Moje biedactwo - powiedział głaskając mnie po głowie - Nagle zmieniłaś stosunek do piłki z tego co słyszę
- Tak tatusiu..... Chcę żeby Axel też to zrobił. Jestem na niego zła, że tak postąpił - skrzyżowałam rączki na klatce piersiowej i nadęłam policzki
- Rozumiem cie skarbie, ale Axel nie zmieni się od tak bo tak chcesz - powiedział dając całusa na mój policzek. Posadził mnie na łóżku, a sam wstał - Mam dużo pracy i muszę wyjechać na dwa tygodnie. Do tego czasu zostaniesz pod opieką Axela. Mogę też zadzwonić po waszą ciotkę...
- Może być, że ciocia przybędzie. - westchnęłam udając złą
- No dobrze zatem. Odpocznij Julia. Zrobić ci coś do picia?
- nie dziękuję tato
- w porządku
Wyszedł. Zostałam sama. Spojrzałam na zdjęcie wiszące w białej ramce obklejonej muszelkami. Na fotografii byłam ja w środku wielkiego serca, które rękami tworzyli Jude, Axel, David i Joe. Pamiętam to. Byliśmy wtedy nad morzem. Chciałam, by zrobić mi zdjęcie w kształcie serca więc oni je zrobili ze swoich rąk. Uśmiechnęłam się lekko. Nie mogę być zła na braciszka na zawsze przecież. Tyle mu zawdzięczam. Chyba wiem co zrobię. Zeszłam z łóżeczka i wyszłam z pokoju. Podchodząc do drzwi Axela już miałam zapukać gdy usłyszałam jego zły głos
-.... Nie! Jude nie zrobię tego wykonam każdą technikę, ale nie taką.... Co ten koleś ci zrobił, że mam jej użyć?!
Wystawiłam lekko język i po cichutku otworzyłam drzwi. Uchyliłam je tak, aby widzieć braciszka. Stał tyłem trzymając telefon przy uchu.
Po chwili jednak się odwrócił i mnie zobaczył. Zamarłam w miejscu, ale po kilku sekundach uciekłam.

Z perspektywy Axela

- Muszę kończyć Jude - szybko się rozłączyłem i wyszedłem z pokoju. Moja siostra stała z kloszem lampy na głowie przy lampie. Uniosłem brew do gry i podszedłem
- Dziwna ta lampa jak nie ma za co ją włączyć. O może za ten warkocz? - spytałem i chwyciłem ją z warkoczyk przez co od razu zdjęła klosz i dała warkocz na plecy - Mam cię - uśmiechnąłem się spokojnie pstrykając ją w nos - Czemu podsłuchujesz?
- Nie posłuchuje - nadęła policzki
- Podsłuchuje Julio się mówi - zaśmiałem się nieco słysząc jej sposób wymowy tego słowa - widziałam cię przy drzwiach
- To nie byłam ja
- Tak? A kto?
- Emm no....
Nie zdążyła dokończyć bo ją wziąłem w pasie do góry udając, że jest samolotem. Pobiegłem do swojego pokoju i gdy ją położyłem na swoim łóżku zacząłem łaskotać. Śmiała się głośno. Taką Julie kocham. Uśmiechnąłem się równie szeroko jakiś ona widząc jej radość
- A-Axel... Muszę z tobą pogadać - wysapała
Przestałem ją łaskotać
- To o czym moja księżniczka chce pogadać? - spytałem siadając obok niej
-Chodzi o to, że..... - po jej policzkach spłynęły łezki - Chce żebyś uśmiechał się jak kopiesz piłkę - załkała
- Tylko tyle? Da się zrobić....
- Ale nie tak jak to robisz teraz - wymamrotała - Tylko jak Mark.
Zmrużyłem oczy słysząc to imię. Ten koleś naplątał jej w głowie! Co też on nagadał mojej Juli?!
- Julio... Gram normalnie. Ten cały Mark...
- wiedziałam, że mnie nie posłuchasz! - krzyknęła z płaczem krzyżując rączki na klatce piersiowej - jakbyś z nim zagrał choć raz zrozumiałbyś!
Zacisnąłem zęby i pięści spuszczając głowę. Wiem co zrobię. Rozluźniłem ręce i wykonałem wdech i wydech. Spojrzałem na siostrzyczkę
- Zgoda. Potrenuje z nim, ale tylko dlatego, aby cię uszczęśliwić. Dobrze? - spytałam. Ona pokręciła główką
- Chce żebyś pograł z uśmiechem. Chcę zobaczyć jak grasz w prawdziwą piłkę.... Z chłopakami - dodała nagle.
- ejejej - powiedziałem nagle - była mowa na początku tylko o mnie...
- Ale zmieniłam zdanie - uśmiechnęła się z nadzieją
Westchnąłem
- To od nich zależy czy się zgodzą...
Julia jęknęła długo schodzący z łóżka
- Ale obiecuje pogadam z nimi i spytam czy się zgodzą. Nie obiecuje, że się... - nie dokończyłem bo Julia mocno mnie przytuliła
Otworzyłem szeroko oczy na jej gest, ale też ją przytuliłem uśmiechając się spokojnie. Moja mała kochana Julia.

(Sorka, że taki krótki, ale nie mam weny, ani czasu na watpada. Co mam czas to troszkę do każdej swoje książki coś mało dopisze i dalej lecę 😅)

Radość z gry czy wygrana?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz