Rozdział 3 Wymuszona radość

182 14 1
                                    

Z perspektywy Axela

Następnego dnia poszedłem po treningu z Judem, Joem z Davidem oraz moją siostrą w stronę boiska nad rzeką. Chłopaki nic nie wiedzieli o tym co planuje pomimo, że miałem z nimi o tym pogadać. Trochę im współczuję. Julia tylko chichotała myśląc, że oni wiedzą o wszystkim, a oni tylko zdezorientowani spoglądali na mnie.
- Blaze... Gadaj o co jej chodzi? - odezwał się pierwszy David
- Ehh zobaczycie sami niedługo
- Gadasz nam cały dzień o tym wyjściu, a potem milczysz - fuknął King chowając ręce do kieszeni
- Uspokójcie się - wtrącił Jude - Może to jakaś niespodzianka...
-To Axel wam nie mówił? - zdziwiła się nagle moja siostra.
Chciałem sobie strzelić facepalma. Rany, ale z niej gaduła.
- O czym? - spytał David
- Zaraz się dowiecie... - powiedziałem, ale moja mała siostra mi przerwała.
- Axel chce żebyście pograli z nim z wielką radością z Markiem
- Wowow- przystanął Joe - No Axel tłumacz się. Odwaliło Ci?! Z Evansem chcesz grać?!
Reszta też stanęła
- Racja Axel. Mogłeś nam powiedzieć, że takie coś planujesz. Przecież to bardzo poważne - zdenerwował się Jude
- Chłopaki zrobiłem to dla Julii. Miałem z wami o tym pogadać, ale... Wyleciało mi z głowy
- nie zagramy z Markiem.
Nawet mowy nie ma -dodał David.
- proszę - wtrąciła Julia - ten jeden raz żebyście zagrali w prawdziwą piłkę
- w prawdziwą? - spytali jednocześnie Jude, David oraz Joe. Uśmiechnąłem się lekko.
Westchnąłem
- zróbcie to chociaż dla niej. Odwalimy to i będziemy mieć z głowy niż wciąż słuchać jej narzekań - powiedziałem z nadzieją.
Oni tylko spojrzeli po sobie, ale pokiwali głowami.
Poszliśmy. Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy Julia pobiegła do Evansa. Skoczyła mu w ramiona tuląc go.
- Cześć Mark. Przyprowadziłam Axela i kolegów żeby pograli z tobą. Mogą prawda?
- Pewnie Julio. Ja nie mam nic przeciwko temu.
Zacisnąłem zęby i pięści na ten widok, ale się uspokoiłem. Ehh. Muszę to zrobić dla niej.
Podeszliśmy do nich Mark spojrzał na nas z lekkim uśmiechem
- Dziękuję, że zgodziliście się pograć ze mną - powiedział Evans z uśmiechem
- Tak, tak. Robimy to dla Juli.  Stawaj na bramce Evans - fuknął David
- Spokojnie. Rozegramy mały meczyk. To Nathan Swift. Jeden z moich graczy. Możemy podzielić się na dwie małe drużyny.
- drużyny tak? No dobrze. Jest nas sześcioro więc nie będzie problemu. Ja wybieram Joea i Axela  - rzucił bez emocji Jude
- w porządku. Więc ze mną będzie David i Nathan.
Wszystko było ustalone. Julia siedziała na ławce i kibicowała. Moja mała siostra. Gdyby nie ona nie było, by mnie tu na boisku, ani moich przyjaciół. Chociaż oni pewnie będą mi to wypominać, że tak ich wplątałem. Ehh no trudno.
Zaczęliśmy grać.

Z perspektywy Nathana

- David Zwolnij - krzyknąłem za nim
- To przyspiesz żółwiu - zakpił w moją stronę Samford.
- Ehh - Udało mi się go dogonić. David podał do... - Odbiło ci?! Nie podawaj do Juda! Przecież nie jest w naszej drużynie!
- nie mów mi co mam robić! - warknął zły David na mnie.
- David - zwrócił mu uwagę Axel - Nathan ma rację. Grasz chwilowo przeciwko Judowi  więc staraj się współpracować z tym z Raimona
- To głupie - fuknął Samford - Axel nie zachowuj się jak kapitan bo uwierzę Calebowi, że polujesz na miejsce Juda
- Chłopaki możecie przestać? - westchnąłem
- Ty się nie wtrącaj - pouczył mnie jednooki. Ehh i po miłej grze

Z perspektywy Axela

- O co ci teraz chodzi David co? O to, że Ci zwróciłem taką błahą uwagę? Nie przesadzaj Samford
- Ja przesadzam? Wolne żarty.
Westchnąłem
- Poprostu grajmy dalej
Więc trening wznowiono. David nie podawał już do nikogo tylko sam atakował bramkę Joea. Ehh Samford szybciej chce być kapitanem niż ja.

Pół godziny później skończyliśmy. Cóż udało mi się z Judem wygrać. Strzeliliśmy więcej bramek. David, o dziwo nie tylko przez brak współpracy z Nathanem, ale także ze zbyt wielkiej chęci wygranej trafił Joemu tylko jedną bramkę. Nie wiem co z nim się podziało.
- I jak się podobał mi się trening? - spytał Mark z szerokim uśmiechem.
- Bywały lepsze - mruknął Joe
- No racja. Sorki, ale to nie na nasz poziom tylko przedszkolaków - dodał Jude.
Spojrzałem na Julie stojącą z metr od nas. Patrzyła na nas ze smutkiem
- No to było totalnie za proste. Brakuje tu ciężkiej gry - wzruszył ramionami David
- A tobie Axel? Jak się podobał trening? - nagle Mark spytał mnie.
Moja siostra .......widziałem porzuciła nadzieję. Pragnęła, abym poczuł radość z gry wraz z moimi przyjaciółmi. Eh. Muszę jej zrobić tą radość. Nienawidzę gdy jest smutna. Spojrzałem na Marka. Robię to wyłącznie dla mojej Julii.
- Bardzo miło się grało. Muszę przyznać, że taki luźny styl jest przyjemny - powiedziałem z uśmiechem. Kątem oka widziałem jak Julia spogląda na mnie z rosnącym bananem na ustach
- Naprawdę?! - ucieszył się Mark. Za to widziałem u moich przyjaciół złość wymieszaną z niedowierzaniem. Wiem, że może zrobiłem błąd, ale.....Nie chciałem widzieć smutnej Julii.
- Tak naprawdę.
- Ale super! - krzyknął Evans klaszcząc w miejscu i skacząc - nawet nie wiesz jak się cieszę! Hura!
Ale z niego dzieciak. Ehh. Spojrzałem na chłopaków. Jude jedynie zniesmaczony pokręcił głową i poszedł do schodów. Tak samo David i Joe. Eh czy dobrze zrobiłem? Nie chcę ich stracić.

Radość z gry czy wygrana?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz