Rozdział 11 Kto winny ?

76 6 0
                                    

Z perspektywy Axela

Gdy wróciłem z Judem do jego domu od razu poczułem dziwne przeczucie . Przeczuwam , że ten mecz będzie bardzo ciężki .
Spojrzałem na zdjęcie na ścianie na , którym była cała drużyna królewskich . Uśmiechnąlem się spokojnie . Byliśmy tak zgrani , a teraz co ? Przez Caleba wszystko nam się zepsuło . Joe napewno nie wróci i nie ukrywam należało mi się to co zrobił ze swoimi kolegami . Zachowałem się jak ostani kretyn wcześniej więc nie jestem zły , że zrobił mi to co zrobił .
- Axel ? - nagle z rozmyślenia wyrwał mnie Jude . Spojrzałem na niego pytająco . Stał przy oknie pratrząc przez nie - mamy gościa
Zmarszczyłem bwi i podszedłem do niego stając obok . No świetnie . Przy ogrodzeniu stał Caleb
- Jeszcze mu mało ? - syknąłem
- Przyszedł napewno po wyjaśnienia czemu na niego zakablowałeś .
Westchnąłem
- Zaraz wracam - powiedziałem i poszedłem .
Wyszedłem z domu i podszedłem do płotu
-Czego tu szukasz Caleb ?
- A jak myślisz ? Przez ciebie wyleciałem oprócz z drużyny to i ze szkoły ! Odwaliło ci ty kablu jeden ?!
- Mi odwaliło ?! Przez ciebie Joe został wyrzucony . Musiałem to zrobić
On zacisnął zęby
- Nie musiałeś - chwycił za szprychy ogrodzenia - dogadaliśmy się. Cofnij te słowa , zrobię co chcesz
- Nie poniżaj się Stonewall . Nie będę kłamał Rayowi , że jesteś jednak bez winy .
- Blaze ostrzegam cię - warknął na mnie grożąc palcem
- Nie zrobię tego . Już i tak dużo namieszałeś . Spadaj z stąd
- Pożałujesz tego Axel . Zobaczysz
- Tak , tak . Idź już sobie
On tylko puścił mi wściekłe spojrzenie i odszedł . Nie boje się go dopóki nie robi krzywdy Julii lub mojemu ojcu .....tak tak . Wcześniej przez to moje martwienie się ucierpiał Joe , ale no nie moja wina . Kocham Julie i nie pozwolę jej zrobić krzywdy, nawet uratuje ją kosztem przyjaciół .
Spojrzałem ostatni raz w stronę oddalającego się Caleba i odszedłem z powrotem do domu . Wszedłem do środka i spojrzałem na Juda stojącego przy schodach na piętro
- I jak ?
- Przegoniłem go . Chciał ,abym to odkręcił bo wyleciał takżę ze szkoły , ale się nie zgodziłem więc powiedział , że pożałuje
Jude jedynie westchnął
- Czyli mamy dwa problemy . Joea i Caleba .
- Jak to obu ?
-Axel co z tobą ? Nie umiesz logicznie myśleć ? Dostałeś za mocno piłką w głowę ? Przecież obaj chcą zemsty więc i z obydwoma będzie problem .
Wywróciłem oczami. No trochę poprostu przez to wszystko co się działo jestem jakby rozkojarzony .

*SKIP TIME *

Z perspektywy Judea

Właśnie czekaliśmy w szatni na wezwanie na mecz . Dużo trenowaliśmy i mam nadzieję , że mecz wyjdzie dobrze .
Chociaż Axel wciąż jest mocno rozkojarzony .Eh
Wyszliśmy z szatni . Ktoś zakapturzony z rozpędu wpadł na Axela tak , że obaj padli na ziemię
- Co wy tu....Axel w porząku ? -spytałem odciągając go od tego kogoś . Obaj usiedli . Zobaczyłem , że tamten zdarł kolano . Upuścił strzykawkę i uciekł korytarzem .
- Ajaj ...nic mi nie jest - powiedział Axel i chciał wstać , ale upadł od razu
- Jude patrz - David zwrócił uwagę na dziurkę z małym strumyczkiem krwi . Czyli to co było w strzykawce wbito Axelowi w noge . Tylko pytanie co to było ?
- Dawaj Axel . Wstawaj - powiedziałem - dając mu rękke , ale widziałem u niego strach
- Nie mogę ....- powiedział - nie mam czucia w nodze
Wszyscy patrzyliśmy na niego wystraszeni .
Od razu poinformowaliśmy trenera . Nie był z tego zadowolony i wystawił rezerwowego zamiast Axela . Kurde ! Kim była i jaki miała ta osoba cel co to zrobiła naszemu napastnikowi ?!
Eh .......,a co jeśli to Joe go tak załatwił specjalnie , aby Axel nie mógł grać ?! Chociaż wątpie bo widać było po Kingu , że chce tego meczu i żeby pokonać na nim naszzego napastnika . Zatem jeżeli Joe ,by odpadł z podejrzanych to ....kto jeszcze jest ?!
Dziwnie się czułem widząc Joea w stroju napastnka i to w przeciwnej drużynie , ale muszę się przyzwczaić .
Mecz się zaczął więc i zaczęła się walka o piłkę . Muszę przyznać , że dobrze Joe gra jako napastnik . Szybko się przebił do naszej bramki
- Śnieżny ślizg ! - krzyknął rozpędzając się i ....jechał na piłce jak na snowbordzie . Za nim na murawie pojawiał się śnieg . W pewnej chwili zeskoczył z piłki i ją posłał do bramki . Poleciała niczym spiralą z śnieżnym wiatrem z płatkami śniegu , w stronę bramkarza , użył techniki ,ale jego ręce zaczął pokrywać lód , aż pękł i nasz bramkarz wpadł do siatki z piłką .
Muszę przyznać dość ciekawy strzał jak na początkujacego napastnika .
- Moje gratulacje Joe - powiedziałem do niego , ale on spojrzał na mnie smutno i przeszedł obok zwalniając
- Zwolnijcie przed bramką - szepnął i poszedł dalej . Spojrzałem za nim . Co ? O co mu chodzi ?! Hm. Dość interesujące . Chce nam pomóc ? A może wręcz odwrotnie ? Ciekawe .

Radość z gry czy wygrana?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz