Rozdział 13 Musiałem

108 6 0
                                    

Z pesrpektywy Axela

Minął miesiąc od tamtego meczu ze Złotym Pegazem , ja i kilku chłopaków czujemy się lepiej . Źle jest jeszcze z  , i to ten co ma najgorzej ze stanem zdrowia ,  to David Samford  . Wciąż go wszystko boli i co chwila mu zimno . 
Doszedłem do gabinetu Raya zapukałem i usłyszałem jego głos więc wszedłem zamykając za sobą drzwi . Podszedłem blisko biurka 
- Chciał mnie pan widzieć - powiedziałem stając z rękami z tyłu 
- Owszem . Jak widzisz nasi gracze się podnieśli tylko w mniejszej połowie . To mi się nie podoba 
- Nie ich wina .  
- Tak , tak . Tylko ty , Jude , Daniel , Herman i Alan się pozbieraliście . Mecze muszę odwoływać , zatem ...Czy pamiętasz jak kiedyś ci mówiłem o pewnym zadaniu jakie otrzymasz ? 
- Tak pamiętam ... -potwiedziłem dość niepewnie 
- Więc tak . Jego głównym celem jest pozbycie się królewskich 
- Że co proszę ?! - wystraszyłem się 
- Coś nie tak panie Blaze ? Skoro moja drużyna nie umie sobie już radzić to stworzę nową , ale muszę się pozbyć aktualnych graczy .
- A -ale .....czemu ?! Nie lepiej poprostu rozwiązać drużynę ?
- Nie , po za tym nie ty o tym decydujesz .  Pierwszym na liście będzie Jude , po nim Herman
- Moment ,ale ....co mam niby zrobić ?!
- Wyeliminować ich za pomocą królewskiego pingiwna numer 1 . Masz tylko cztery razy to zrobić. Zatem to nie powinien być problem . Ci co jeszcze nie doszli do siebie dostaną wiadmość o rozwiązaniu drużyny
- Zaraz .... ja też jestem w królewskich . Jak ja mam się pozbyć siebie ?!
- Spokojnie . To już mam zaplanowane 
Przełknąłem nerwowo ślinę . Dziwnie to zabrzmiało 
- Na co czekasz ?! Do roboty ! - krzyknął na mnie .
Poczułem lęk . Więc to jest to złe przeczucie jakie miałem
 -Nie ....nie chce i nie wykonam tego zadania 
- Tak ? To zlecę to komuś innemu , ale ostrzegam to będzie nieprzyjemne 
Zacisnąłem zęby i pięści . No nie wierzę . Eh  Muszę się zgodzić .
- Dobrze ......zrobię to
- Wspaniale , a terz zejdź mi z oczu i idź wykonaj zadanie .
Westchnąłem i wyszedłem . Eh no świetnie . Przecież dopiero co odzyskałem przyjaźń z Joem , a teraz ją  stracę z Judem  i z chłopakami .
Wyszedłem z gabinetu , a potem  poszedłem korytarzem do wyjścia . Szybko to zrobię . 
Prędko wybiegłem z Akademii i pobiegłem do swojego domu gdzie prędko się przebrałem , założyłem  pomarańczową bluzę od razu zakładając kaptur na głwoę oraz ubrałem czarne jeasny  , a potem pognałem  tam gdzie prawdopodobnie jest Jude , czyli w swoim ogrodzie . 
Dotarłem na miejsce , Jude leżał na leżaku . Zakradłem się i wziąłem piłkę leżącą obok drzewa .
 -Przepraszam Jude - szepnąłem . Zagwizdałem na palcach i wykonałem strzał . Sharp się obudził i usiadł , a ostatnim co zobaczył to piłka lecąca w jego stronę . Spadł z leżaka , a cios go dość mocno odepchnął do tyłu . Jęknął z bólu bo dostał w brzuch . Chwycił się za niego , nie mógł wstać ,a po chwili stracił przytomność . Nie widzę sensu w logice Raya żeby tak trakować graczy . Przeceiż .......eh . Ja i tak tego nie zrozumiem . Spojrzałem ostatni raz na Juda . Wziąłem piłkę i szybko uciekłem z ogrodu .
Teraz tylko jeszcze Daniel , Herman i Alan .....aj . Syknąłęm z bólu . Ghk . Boli jak nie wiem co.
Jednak ból czy nie ból mam zadanie do wykonania .

* SKIP TIME * ( Tak autorka ma lenia i nie chce jej się opisywać poszczególnych ataków heh )

Dyszałem ciężko kulejąc do domu . Byłem już na odpowiedniej ulicy .Musiałem oprzeć się o latarnię .Jakiś pojazd się obok mnie zatrzymał .
- Z tego co się dowiedziałem wykonałeś zadanie . Doskonale  - powiedział Ray przez odsuniętą szybę 
- Aha ......- wyspałem 
- Rozumiesz już jak chciałem się ciebie pozbyć ? Wykonując zakazaną technikę wiele razy dałeś na ciało wielkie  obiążenie . 
Otworzyłem szeroko oczy .Teraz rozumiem , sam sobie zrobiłem krzywdę . Spojrzałem na niego zdezorientowany , nie wierzę ......on się uśmiechnął złośliwie i zasunął szybę i odjechał . Zostałem sam , zaczęło mi się kręcić w głowie . Zacisnąłem zęby z bólu . 

Z perspektywy Pana Blazea 

Szedłem z Julią za rączkę do domu . Wtedy ona zapiszczała i wyrwała mi się . Spojrzałem za nią zaskoczony i dopiero wtedy zrozumiałem . Od razu pobiegłem za nią i kucnąłem obok niej przy nieprzytomnym Axelu 
- Axel ? -poklepałm go lekko po policzkach i sprawdziłem tętno . Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę . Kto mu to zrobił ?! Nie wygląda na pobitego , ani postrzelonego . Dziwne .
Po kilkunastu minutach przyjechała karteka . Najpierw dałem Julie do sąsiadki , a sam pojechałem do szpitala . Mam nadzieję , że to nic ważnego .
Z niecierpliwośćią chodziłem po korytarzu . Bardzo się bałem o Axela , eh  . Co on zrobił ?! 
Nie wiem kiedy ten czas minął i pozwolono mi wejść do sali Axela . Na szczęście już był przytomny . 
- Co mu dolega ? -spytałem
- Za duży wysiłek . Z badań wynika , że używał czegoś co bardzo obciążyło jego mięśnie - wyjaśnił mi mój znajomy lekarz 
- A wiadomo co to spowodowało ? - spytałem patrząc bacznie na syna 
- Być może jakaś zakazana technika , ale nic niewiadomo dokładnie - odparł
Pokiwałem głową , a on wyszedł
- Axel ....co masz na swoje wytłumaczenie ? -spytałem srogo 
- Tato ja....... - zacisnął zęby - Ray mi kazał wykorzystać Królewskiego pingiwna numer 1 przeciw kilku chłopakom bo chce stworzyć nowy zespół więc ich się pozbywa , a do reszty co ma problem ze zdrowiem wyśle list o rozwiązaniu .
- Po co tak ich ....- byłem zdezorientowany
- Spokojnie tato . Też nie rozumiem jego rozumowania .
Pokiwałem głową 
- A zrobiłeś to ponieważ .....
- Powiedziałl , że jak ja tego nie zrobie to ktoś inny wykona zadanie 
Westchnąłem ciężko .
- Zawiadomie policje , komu zrobiłeś krzywdę ?
- Judowi , Alanowi , Danielowi  i Hermanowi
- No dobrze....porozmawiam z ich rodzicami i wyjaśnie sprawę 
- Tato nie ! Chłopaki nie wiedzą  , ze to ja ! 
- Ale się dowiedzą  ode mnie , zamast kiedyś od kogoś kto mógłby tą wieść  ukolorować . 

Z perspektywy Axela 

Pokiwałem głową . Ma trochę racji . Jakby ktoś inny miał im przekazać prawdę kłamiąc przy tym było , by jeszcze gorzej . Eh . Chciałbym , aby wszystko było dobrze .

* SKIP TIME *

Minął tydzień od mojego trafienia do szpitala . Ray został aresztowany , a chłopaki  podobno się nie gniewają , ale ja tam dokładnie nie wiem . Usłyszałem pukanie 
- Proszę - powiedziałem zirytowany . Usiadłem i spojrzałem na Mikea i Joea 
- Jak tam  ? - spytał Mike podchodząc pierwszy z pudełkiem czekoladek .
- Tak sobie . Nie będę mógł grać tak z dwa tygodnie jeszcze , a wyjść ze szpitala mogę dopiero w poniedziałek 
- Szkoda ,ale luz poniedziałek jutro  ...., ale spokojnie . Będzie dobrze - powiedział Joe kładąc jakiegoś miśka na szafce obok łóżka . Uśmiechnąłem się lekko - do jakiej szkoły idziesz ? -nagle spytał 
- Co ? - byłem zdezorientowany
- No czy zostajesz w królewskich sam czy szukasz nowej szkoły ? - doprecyzował pytanie King
- No ja.....nie wiem . Naprawdę wszyscy ze składu odeszli z królewskich ?
- Z tego co słyszeliśmy tak - powiedział Mike - możesz dołączyć do naszej jak chcesz , ale w zespole już nie ma miejsca 
- Nie no spoko .....każdy poszedł do innej ?
Oni pokiwali głowami. Westchnąłem .
- Nie wiem jeszcze pomyśle do jakiej szkoły dołącze 
- Jasne nie ma pośpiechu - odparł King
- A wy się nie śpieszycie ?
- Właśnie tak . Ale.....jest pewna osoba co czeka na korytarzu , obiecaliśmy ,że się spytamy czy może wejść . 
- Aha...., a kto to ?
- Lepiej , żebyś sam się dowiedział jak tu wejdzie . To co ? Pozwolić mu ? -dodał Joe
Hm dziwne to było
- No dobra....- odparłem niepewny
- Świetnie . My lecimy . Chodź Joe 
Wyszli  , a do sali wszedł........ Mark Evans ?!
- Cześć Axel ..... - przywitał się niepewnie 
- Hej.....co tu robisz ? 
On podszedł i usiadł na krześle 
 -Chce żebyś grał z nami 
Co takiego ?! Chyba za mocno dostał piłką w głowę .
- Mark , ale ja nie mogę ....
- Możesz . Każdy z królewskich poszedł do innych szkół , Joe nawet gdy odszedł dołączył do nowej drużyny nie przejmując się zdaniem innych . Inni też się nie przejmują . No proszę Axel zgódź się
Nie wiedziałem co powiedzieć . Zaskoczył mnie 
- Ale ja nie jestem taki jak inni królewscy żeby tak postąpić Evans
- Odłóżmy nerwy na bok dobrze ? Axel Raya już nie ma , nie musisz taki być , nie musisz słuchać rozkazów .
Otowrzyłem szeroko oczy na jego słowa . On myśli ,że taki byłem bo....trochę chyba racji ma . Eh. No świetnie 
- Mark .....jutro wychodzę , a z dwa tygodnie nie będę mógł grać . Więc nici z piłki...
- Spokojnie jest dużo czasu ..... ,ale obiecaj , że się zastanowisz . Wiem , że Julia bardzo mnie polubiła i grę w piłkę , ale .....pomyśl jakie korzyści ty masz z gry z radością 
Westchnąłem
- Dobrze zastanowie się - powiedziałem z lekkim uśmiechem .
 - Super - Mark uśmiechnął się szeroko wstając - tylko pamiętaj zastanów się . Nikt cie nie zmusza jak coś .
- Tak wiem
Evans kiwnął głową
- Dozobaczenia - rzekł i wyszedl zamykając za sobą drzwi .
Zostałem znów sam .  Może dołącze do Raimona ? Jakie ja mam korzyści z takiej gry w  ,którerj jest radość . Hm . Muszę się nad tym zastanowić . 


Radość z gry czy wygrana?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz