Rozdział 10 Zemsta

120 6 5
                                    

Z perspektywy Joea

Szedłem z Mikem dalej. Nie wiem po kiego Axel podszedł. Znów chce mi narobić kłopotów?!
- Hej Joe? - spytał nagle Mike. No tak jeszcze on. Nie wiedziałem, że umie taki podobny ruch do Axela - Możemy pogadać?
Pokiwałem głową nie patrząc na niego
- Co to był za koleś, że tak się do ciebie przyczepił? Nie wygląda na takiego no wiesz.... Co, by mógł sprawiać kłopoty, a widziałem po tobie , że już masz dość widząc go
- umie sprawić kłopoty. Przez niego zmieniłem szkołę, przez niego i wyleciałem z drużyny.
- oł rozumiem. Przykro mi Joe... Nie wiedziałem. Będę się trzymał z dala od niego
- Jasne.... Grasz w piłkę?
- Tak. Jestem kapitanem szkolnej drużyny
Pokiwałem głową
- Jasne..
- A co? Chcesz dołączyć?
- nie. W żadnym wypadku nie mam takiego zamiaru. Mam dość piłki nożnej po królewskich i nie chce już grać. Po za tym.. Też dlatego, że dziwne plotki, by się rozeszły. Nie chodzi o to, że niby zdradziłem i tak dalej, ale.... O to, że w królewskich pewna osoba skłamała na mój temat i jeśli to ujrzało światło dzienne, nie tylko ja miałbym kłopoty
- Rozumiem. Pewnie nie zmuszam jak nie chcesz.
Uśmiechnąłem się lekko. On jest mega miły. Nie dziwię się, że wujek go bardzo zachwala
Doszliśmy do jego ulubionej knajpki. Nie dziwię się, że ulubioną skoro pracuje tu jego mama. Weszliśmy do środka. Czułem się z nim dobrze. To był wyśmienity pomysł zmiany szkoły.
- Więc... - zaczął nagle gdy usiedliśmy do stolika - Mogę załatwić, że moja szkoła zagra z królewskimi
- Po co?
- Po zemstę na tym kolesiu co przez niego wyleciałeś z drużyny...
- No bez przesady Mike. Nie trzeba - dziwnie się poczułem gdy powiedział zemsta. Co on planuje?
- Trzeba, trzeba. Pożałuje.
- ale ja napewno nie zagram. Porzuciłem piłkę
- Rozumiem..., ale możesz zrobić to ostatni raz Joe. W akcie zemsty.
- Wiem co planujesz Mike, ale nie chce grać w nogę...
- Co dla was chłopcy? - nagle podeszła jakaś kobieta. Po wyglądzie przypomina trochę Mike'a
- Jakbyś mogła tą twoją szarlotkę. Joe chcesz spróbować? - spytał mój towarzysz. Uśmiechnąłem się spokojnie i pokiwałem głową
- z chęcią
- No w porządku. Zaraz wrócę. Akurat pół godziny temu upiekłam - mama jego poszła.
- Joe No proszę
Westchnąłem gdy znów go usłyszałem. Spojrzałem na niego zirytowany
- Chodzi Ci pewnie tylko o to, aby znać ich słabe pkt
- To też..., ale nie chce żebyś się nimi przejmował i porzucił piłkę bo jakiś koleś ci zepsuł powiedzmy życie. Nie możesz dać się tak traktować King. Spójrz na tego idiote i powiedz ile jesteś wart, że jesteś lepszy od niego i pokażesz mu, że zdarł nie z tym co trzeba. Wciąż będziesz o tym myślał jak się nie zajmiesz tą sprawą Joe. A uwierz mi to ci da ulgę. Miałem tak kiedyś
Patrzyłem na niego, aż dałem za wygraną
- Zgoda. Zagram przeciwko królewskim, ale tylko jeden raz
- Jasne. Nie ma sprawy. Tylko jeden mecz i zobaczysz, że poczujesz się lepiej. Na jakiej chcesz pozycji grać? Bramkarz? Napastnik?
- Jeszcze nie wiem, ale spokojnie. Dam ci znać co i jak
- Jasne . Potem o czymś ci jeszcze powiem
- W porządku ....
Potem jego mama przyniosła ciasto , a mi Mike powiedział o pewnej rzeczy. Uśmiechnąłem się na to i się zgodziłem
- Ale smaczne ! - powiedziałem gdy wziąłem kawałek szarlotki do ust
On tylko pokiwał głową ze szczerym uśmiechem. Ma rację. Zemsta będzie słodka. Axel szykuj się ty zdrajco

Z perspektywy Axela

Westchnąłem siedząc u Juda w salonie. Kilka minut temu tu przyszedłem
Wciąż myślałem o tamtej technice i Joeu. Nie chcę mówić Sharpowi o tym bo się wkurzy, że zadaje się ze zdrajcą królewskich.
- Axel... Nie wolisz u mnie mieszkać dopóki twoja siostra z ojcem nie wrócą? Nie masz co jeść - powiedział Jude kładąc przede mną talerz zupy
- Spokojnie Jude . Dam sobie jakoś radę - zapewniłem go
- Axel proszę Cię. Odkąd Joe odszedł jesteś nie do poznania
- On też - szepnąłem
- Coś mówiłeś?
- nie nic - powiedziałem normalnym głosem
- Axel proszę. Martwię się o ciebie. Dziwnie się zachowujesz. Daj sobie pomóc - usiadł obok mnie na kanapie i zdejmując gogle.
Westchnęłam
- Chodzi o Kinga - powiedziałem
Tym razem to Sharp westchnął
- zanim coś powiesz wiem , że uważacie go za zdrajcę i tak dalej , ale to nie prawda . To ...ja kłamałem na korzyźć Caleba
- Co takiego ?! - Jude , aż wstał zły z kanapy
- Tak ....- zacząłem mu opowiadać o tym wszystkim co mi się zdarzyło z Joem i co zrobił i planuje Caleb oraz dlaczego musiałem skłamać na temat Joea . - właśnie tak było - powiedziałem gdy skończyłem opowiadać
Jude po po moich słowach opadł ciężko na fotel
- Ja ....nie mogę uwierzyć . My w to uwierzyliśmy . Rany biedny Joe ....mówiłeś to trenerowi ?
- Nie . Jutro wraca z skądś i chce z nim pogadać od razu jak wejdzie do szkoły , a nawet jak wysiądzie z samochodu . Caleb musi wylecieć z drużyny .Następną ofiarą możesz być ty lub nawet ja czy David . Nie wiem co dokładnie ten wariat ma w głowie i czy jego plan się nie zmienia - powiedziałem biorąc zupe na łyżke
- A co z Kingiem ? Gadałeś z nim ?
- Chciałem ....., ale .....jest na mnie wściekły i on....- włożyłem łyżke do ust i wyjąłem przełykając ze smutkiem
- On co ? No mów - Jude wstał i podszedł opierając się rękami o blat stolika i patrząc na mnie z wyczekiwaniem .
- Dołączył już do nowej szkoły . Dziś go widziałem w mundurku z jakimś chłopakiem . I ten chłopak wykonał ....moje tornado tylko , że ruch nazywa się Mroźne tornado .
-Czekaj . Mroźne tornado ?! Słyszałem o tym strzale ....o rany . To już wiem co to za szkoła
- Tak ? No jaka ? I po czym poznałeś ? Po technice ?
Jude ciężko westchnął
- Dyrektorem szkoły jest wujek Joea . Gimnazjum Złoty Pegaz ......ten koleś co wykonał Mroźne Tornado to Mike Wersp . Poznałem po technice . Ta szkoła ma bardzo wysoki poziom nauki jak i wszystkiego .
- Rozumiem ..... ,ale chyba jest sposób , aby .....no wiesz....wrócił - powiedziałem , na co Jude oprarł łokcie o kolana , a podbródrek na piąstkach
- Wątpie . On się zawiódł . Myślał , że to się nigdy nie stanie .
Pokiwałem głową . Byłem głupi .

Radość z gry czy wygrana?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz