Cameo:
# Fullmetal Alchemist
# Hetalia
Skład Brygady Kryzysowej: Harry, Naruto, Percy, Jack, Logan, Night, Vesy
OSTRZEŻENIE: PRZEKLEŃSTWA, KREW, PRZEMOC, KRAJOBÓJSTWO
*uchyla drzwi bunkra*
*yeet ten rozdział w eter*
*chowa się do bunkra*
#############
Następnie szósty rocznik Gryffindoru miał lekcję Transmutacji ze, zgadnijcie, Slytherinem. Bo oczywiście nie mogą mieć inaczej planu nawet jeśli profesor McGonagall wymagała tylko Zadowalajacego na SUM-ach by móc chodzić na jej zajęcia.
Aktualnie wchodzili w bardziej zaawansowaną transmutację. Dostali po klocku drewna i mieli z niego transmutować psa jako wstęp do transmutacji ludzkiej.
Night beznamiętnie patrzyła się w swój klocek, mrugając powieką i dalej (mimo ponad trzech miesięcy w Hogwarcie) nie mogąc zrozumieć jak czarodzieje mogą podchodzić tak błaho do stworzenia życia. Czy taki pies ma wszystkie potrzebne organy? Czy jego mózg działa jak powinien działać? Czy ma świadomość swojego istnienia?
Biorąc pod uwagę, ze transmutowane zwierzęta często są wykorzystywane w atakach typu kamikaze, jak wydawane są im rozkazy? Każde żywe stworzenie instynktownie chce przeżyć, jak jest to przełamywane?
Czy takie zwierzę po śmierci staje się na powrót drewnem? Gdzie wędruje jego świadomość po transmutacji z powrotem w materiał pierwotny?
Decydując, że ma gdzieś takie zabawy życiem splotła ręce na piersi i strzeliła focha.
Kilka ławek dalej Draco Malfoy borykał się z podobnym problemem. I podobnie go rozwiązał: nic nie robiąc.
Night zerknęła na McGonagall. Profesor była zajęta, bo Pansy zmieniła swój klocek we wrony, które z radością zaczęły nękać Seamusa. Zaraz obok Theodore Nott borykał się z problemem w postaci duszącego się powietrzem rekina. Parvati obliczała za ile może sprzedać rzeczone drewno, Lavender na swoim kreśliła jakieś satanistyczne wzorki czerwoną farbą.
Miejmy nadzieję, że to czerwona farba.
Hermionie coś dzisiaj nie szło, bo przez przypadek transmutowała drewno w papier. Zrezygnowana zaczęła kręcić origami, czekając aż profesor będzie w stanie jej pomóc.
Mając czyste pole, Night śmignęła do ławki Draco.
- Czemu nie transmutujesz? - zagadała, jak już wykopała Blaise'a z siedzenia obok. Marionetkarz się fochnął i poszedł męczyć Dean'a Thomasa.
- Nie mogę. - odparł Ślizgon przez zaciśnięte zęby. Oparł brodę na splecionych rękach, przez co rękawy szaty mu się lekko obsunęły. Zauważył to i zaraz poprawił, ale Night zdążyła zauważyć metaliczny błysk - Jak pomyślę o tworzeniu życia to coś mi tu nie pasuje. Jeśli wszystko podlega zasadzie równowartej wymiany, to jak wymienić drewno na ciało? Podstawowe pierwiastki się zgadzają: wegiel, wodór, tlen i azot. Ale są w zupełnie innych stężeniach. Ponad to, co się równa życiu? Jeśli transmutować drewno w ciało, to skąd wziąć jaźń?
Night chwyciła się za brodę.
- No masz rację. Czym to się będzie różniło od nowo powstałego organizmu? Nawet jeśli ciało będzie dorosłe, to czy jaźń będzie też dorosła, czy jak u noworodka?
Dwójka pseudo-naukowców pogrążyło się w dyskusji i rosnącej górze notatek oraz diagramów.
Vesy przewróciła oczami na ten widok, uśmiechając się pod nosem. Po czym musiała wskoczyć na ławkę, bo Bragiński ze Slytherinu z drewna wyczarował małego niedźwiedzia grizzly.
CZYTASZ
Łotry vs Hogwart [REMONT]
FanfictionROBOTY DROGOWE ZA UTRUDNIENIA PRZEPRASZAMY No więc z powodu pokręcenia z pomieszaniem fabuła Księcia Półkrwi nie mogła pójść tak jak powinna. Harry gdzieś wsiąkł (pewnie pojechał na wakacje do Japonii XD), Voldemorta diabeł ogonem nakrył, a Ministe...