Jesteś uczennicą klasy 1A. Z racji iż rozpoczął się weekend postanawiacie z klasą urządzić imprezę, na której zaczynacie grać właśnie w tę grę. Jak będzie wyglądać Twoje siedem minut z wybranymi postaciami?
– Trzy – przeczytałaś, po czym nie mogąc ukryć swojej ciekawości spojrzałaś wyczekująco w stronę chłopców.
– Trzy to mój numer – rzekł spokojnie Todoroki, jak zawsze z niezmiennym wyrazem twarzy.
Poczułaś się dziwnie, bo kompletnie nie wiedziałaś czy jest zadowolony z tego, że to właśnie jego wylosowałaś. Nie miałaś też pojęcia czy może czuje złość z powodu takiego obrotu sprawy. Niepewnie więc ruszyłaś za chłopakiem w kierunku waszego brązowego więzienia przez następne siedem minut. Gdy drzwi się zamknęły delikatnie oparłaś się plecami o jedną ze ścian szafy i cichutko westchnęłaś.
– Coś nie tak? – zapytał od razu Todoroki.
– Nie – odpowiedziałaś natychmiast – nawet się cieszę, że to właśnie ty jesteś tu ze mną. Jednak nie mam pojęcia czy odczuwasz to samo. Nigdy nie wiem czy coś ci pasuje, czy nie i po prostu mnie to przytłacza – wyznałaś niepewnie. Miałaś nadzieję, że w żaden sposób nie uraziłaś tym swojego kolegi.
– Przepraszam, że przeze mnie czujesz się źle – odparł lekko zawiedziony.
Od razu wściekłaś się na siebie. Dobrze wiedziałaś, że sprawiłaś mu przykrość.
– Mogłam tego nie mówić, przepraszam – westchnęłaś i delikatnie objęłaś chłopaka.
– Przecież to ja cię przepraszam – zaśmiał się lekko – po za tym, wolę kiedy ktoś jest ze mną szczery – spojrzał w Twoje oczy – proszę, mów mi jeśli coś ci nie pasuję. Nienawidzę wyrządzać innym krzywdy – objął Cię mocniej – a zwłaszcza tobie – ostatnie zdanie wyszeptał wprost do Twojego ucha.
Poczułaś przyjemne ciepło rozlewające się po całym Twoim ciele. Brakowało Ci tej świadomości, że ktoś się o Ciebie troszczy.
– Dobrze – wyszeptałaś.
Czułaś się niezwykle dobrze w ramionach tego chłopaka. Pragnęłaś by ta chwila trwała już wiecznie.
– Chyba kończy nam się czas – rzekł Todoroki dalej Cię obejmując.
– Dlaczego? – jęknęłaś.
– Bo ta gra nazywa się siedemminut w niebie – chłopak zaśmiał się.
– Podoba mi się część w niebie, ale siedem to zdecydowanie za mało – również się zaśmiałaś.
– To może chciałabyś się jeszcze gdzieś razem spotkać, gdy minie już nasze siedem minut? – zapytał z nadzieją
– Z tobą zawsze – odpowiedziałaś z wielkim uśmiechem na twarzy.
Oderwaliście się od siebie kiedy oślepił was blask światła podczas otwierania drzwi.
– Niebo to tam było na pewno! – zagwizdał Denki, znacząco poruszając brwiami w waszym kierunku.
– A weź ty się przymknij – szturchnęła go Jiro puszczając do Ciebie oczko.
Potem wszystko zagłuszyły śmiechy i jęki zwijającego się z bólu Kaminariego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.