65

429 31 3
                                    


— Jak go dorwę to go zabije, nic mnie nie powstrzyma — mówię pewnym głosem. Już nic nie uratuje tego pieprzonego Nero. Nie pozwolę by on co chwilę gdzieś zabierał moją córkę. On nie ma do tego prawa.

— Żałuję, że ci wtedy przeszkodziłem, Liv by trochę popłakała i by jej przeszło — odzywa się Chris. Sam nie rozumiem jak Livia mogła zostawić brata. Kurwa przecież Chris ma nadal nie do końca wygojoną ranę. Kiedyś Liv by go nie opuściła w takiej sytuacji nawet na krok.

— Pomijając już tą waszą zazdrość ten ich nagły i niezapowiedziany wyjazd jest szalenie nieodpowiedzialny. Wczoraj ledwie był pogrzeb Ritchiego — odzywa się Victoria chodząc w kółko po salonie. Mogłaby już ściągnąć te szpilki, bo głowa mnie zaczyna boleć od tego stukania.

— Gdybyś przestała popierać ten niedorzeczny związek to by nie było problemu — wypominam jej. Ciągle broniła Nero i nie słuchała tego co do niej mówiłem. Gdyby nie ona to ja już przecież dawno bym się go pozbył.

Nagle Torii się zatrzymuje i patrzy na mnie ze wściekłością.

— To wszystko twoja wina i tych twoich pieprzonych kamer! Nie rozumem jak mogłeś wpaść na tak chory pomysł by podglądać własną córkę! I jestem pewna, że ten kto na nas poluje to został sprowokowany przez ciebie! — wrzeszczy, a następnie szybko wchodzi schodami na górę.

— Mocno się wkurzyła — komentuje Christian.

— Ten Nero sprawia same problemy, od zawsze tak było.

Pov Livia
— Naprawdę powinnaś się przespać, twoje ciało potrzebuje regeneracji — Nero mówi mi już kolejny raz to samo. Szkoda, że nie przejmował się mną gdy jego ręce zaciskały się na mojej szyi. Ja mu tego nigdy nie zapomnę.

Jesteśmy w jego wielkiej sypialni. Łóżko to ma akurat tak wielkie, że można by tu pomieścić z pięć osób. Siedzę na skraju tego łóżka i mam owinięte ramiona wokół kolan.

— Swoim zachowaniem nie szkodzisz mi, ale sobie — odkłada książkę na stolik i wstaje z fotela. — Ale, że jesteś moją ukochaną żoną to nie chcę byś sobie szkodziła. Kocham cię.

— Ciągle mi powtarzasz to samo.

— Bo tak jest Kitty — patrzy na mnie z uwielbianiem, a następnie zaczyna delikatnie całować. Powinnam go odepchnąć, ale coś mnie przed tym powstrzymuje. Moje głupie ciało domaga się jego dotyku.

Jak tylko kończymy pocałunek to wybucham głośnym płaczem.

Jak mogę być aż taka nie lojalna w stosunku do mojej rodziny. Przecież ja ich teraz zdradzam.

— Nero błagam zrób coś żeby go powstrzymać. Obiecuję, że zrobię wszystko co tylko będziesz chciał. Zostaniemy w Las Vegas na zawsze, nikt nas nie rozdzieli, niech oni tylko żyją.

Kładzie dłoń na moim policzku i z uczuciem go głaszcze.

— Pewnych rzeczy nawet i ja nie jestem w stanie dokonać. Wiele lat odciągałem moment aż oni mają zapłacić za swoje grzechy. Dłużej już nie da się tego przeciągać, wszystko ma swój czas, ich właśnie nadszedł.

Kręcę przecząco głową. To nie może się tak skończyć. Nie zgadzam się.

— Czemu nie zrobisz tego dla mnie? Błagam niech to będzie twój prezent na nasze nowe wspólne życie — muszę go przekonać. Ja się tak łatwo nie poddaje.

— Gdy byłem małym chłopcem Robert nie raz ratował mi życie. Ze względu na naszą przyjaźń ty, twoi bracia i Victoria jesteście bezpieczni. Miałaś też ojca przez wiele lat przy sobie, o więcej już go prosić nie mogę.

Robię zamach i uderzam go w twarz. Po chwili walę go jeszcze w drugi policzek.

On jedynie w ciszy mnie obserwuje.

— Nie chcę już więcej czuć twoich wstrętnych łap na mnie. Już dla mnie nie istniejesz Nero — oznajmiam, a następnie wstaje i wychodzę z pomieszczenia.

Liczę na waszą opinię

Niebezpieczna PokusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz