Rozdział 7

915 75 44
                                    


Minął tydzień, a ja nie dostałem od niego żadnej informacji. Zniknął na dobre. Dowiedziałem się jedynie, że mój stary profesor wrócił do zdrowia i profesor Jung Hoseok, nie był już dłużej potrzebny na tym stanowisku. Udało mi się wybłagać jeszcze informację, że dostał propozycję uczenia na naszym uniwersytecie, jednak odmówił. Dlaczego? Nikt nie wiedział, a nawet jeśli by wiedzieli, to nie mogli powiedzieć mi już tak dużo. I tak podejrzane było, że się tym interesuje. Odpuściłem, powoli przyswajając myśl, że Hoseok mnie zostawił. Udawał tylko swoje zadowolenie moim pomysłem o zwolnieniu tempa naszej relacji i uciekł. W końcu, po co mu młody chłopak, skoro nie może go poużywać, prawda? Czułem się okropnie, zdradzony i pozostawiony samemu sobie.

Przeklinałem fakt, że przez ten cały czas żaden z nas nie wpadł na pomysł, aby wymienić się numerami telefonów. W końcu codziennie widzieliśmy się na wykładach, więc po co?

Nie sądziłem, że jego zniknięcie tak we mnie uderzy. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, jak bardzo się do niego przywiązałem w tak krótkim czasie. Chciałem nawet jechać do niego do domu, jednak nie zapamiętałem adresu, ani drogi. Wszystko było takie beznadziejne.

Załapałem strasznego „doła" i nie miałem siły, aby z niego wyjść. Codzienność stała się istną torturą, nie mogłem jeść, w ciągu dnia ciężko było mi się skupić na nauce, a w nocy cierpiałem na bezsenność. Gdy zasypiałem, dręczyły mnie koszmary. Nie potrafiłem do końca pojąć swojej sytuacji. W końcu tak bardzo mu zaufałem i przecież był tak autentyczny w swoich czynach, słowach. Zostałem zupełnie sam.

Spuchnięte od płaczu oczy stały się dla mnie normą. Gdy tylko kładłem się wieczorem do łóżka, łzy same się pojawiały, a za nimi histeryczny płacz. Człowiek, który nauczył mnie szacunku do siebie oraz poczucia wartości zrobił ze mną dokładnie to samo, co Namjoon, przed którym mnie tak przestrzegał. Chciałem czuć wściekłość, jednak czułem jedynie upokorzenie i smutek.

Największym oparciem był dla mnie Jimin, który starał się dzwonić do mnie codziennie. Nie próbował wymuszać na mnie przyznawania mu racji. W końcu mnie ostrzegał, że ta relacja może się różnie potoczyć, a ja nie powinienem się tak przywiązywać. Dużo ze mną rozmawiał i pytał o sytuacje. Czułem, że jestem dla niego ciężarem, ponieważ każdego dnia mówiłem mu to samo. Jak strasznie cierpię, jak strasznie mnie to boli, jak wszystko straciło nagle sens. Sam do końca nie potrafiłem się zrozumieć. Dopiero teraz zobaczyłem, że nieświadomie zacząłem żywić do Hoseoka jakieś uczucie.

Wszystko zdawało się stawać przeciwko mnie, a wraz ze zniknięciem Hoseoka, zaczęły pojawiać się nowe problemy.

Od Namjoon:

Yoongi, daję ci ostatnią szansę, wróć do mnie. Jeśli chcesz, zrobimy to inaczej, jak tylko będziesz chciał.

Do Namjoon:

Daj mi spokój, nic od ciebie nie chcę.

Od Namjoon:

W takim razie pożałujesz tego...

Zablokuj kontakt Namjoon

Ta wiadomość była jak gwóźdź do trumny. W końcu i tak miałem ciężki poranek, dlatego wahałem się, czy w ogóle iść dziś na uczelnię, a tutaj jeszcze coś takiego. Bez zastanowienia zablokowałem jego numer, ignorując groźby, bo co on takiego mógł mi zrobić? Mimo wszystko, powrót do złych wspomnień jedynie pogorszył sprawę i mój stan. Nie mogłem patrzeć na siebie w lustrze, bo wyglądałem naprawdę mizernie. Czułem się jak cień samego siebie. Stałem się bledszy niż zwykle, a podkrążone oczy bardzo odznaczały się na mojej twarzy. Przestałem nawet dbać o układanie włosów.

To demon, nie profesor! │SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz