Rano obudziło mnie dzwonienie oraz walenie do drzwi. Zaspany podniosłem zirytowany głowę, patrząc na zegarek ścienny. Dochodziła 10:30. Kto wstaje o takiej godzinie w sobotę? Poprawka, kto budzi ludzi o takiej godzinie w sobotę? Przetarłem oczy i spojrzałem na Hoseoka, który również rozbudził się przez głośne dźwięki. Wyglądał na niezadowolonego.
Słysząc, że walenie nie ustaje, zerwałem się z łóżka i poszedłem otworzyć. Kogo niesie o tej porze? Z impetem otworzyłem drzwi, otwierając szeroko oczy, gdy ujrzałem, kto jest moim gościem.
– Jimin?! Co ty tutaj robisz?! – nie wiedziałem, czy jestem bardziej zaskoczony, czy szczęśliwy. Mój najlepszy przyjaciel stał z wielką walizką tuż przede mną, a jego mina wyrażała ogromną złość.
– Cześć Yoongi. – przywitał się, na chwilę łagodniejąc. Od razu przepuściłem go w drzwiach, a rudowłosy wszedł do mojego mieszkania. – Dlaczego nie odpisujesz na moje wiadomości? Przyjechałem najwcześniejszym pociągiem, jaki jeździł w sobotę! Gdy tylko przeczytałem, że ten dupek ma czelność nagle się u ciebie pojawiać po tym, co ci zrobił, myślałem, że coś mnie zaraz trafi! Tacy to mają tupet! Najpierw zostawiają, a potem sobie przypominają! Nie możemy tak tego zostawić, Yoongi! Powiedz mi tylko, gdzie on teraz jest, to się do niego przejdziemy! Tak mu nagadam, że się nie pozbiera! Nie mam zamiaru się hamować, nie będę tolerować takiego zachowania w stosunku do mojego przyjaciela! Obiecuję ci, że mu przywalę! Całą podróż wyobrażałem sobie, jak obijam mu mordę!
Nie byłem w stanie powstrzymać słowotoku przyjaciela. Krzyczał tak głośno, że nie było mowy o tym, żeby Hoseok go nie usłyszał. Zbladłem, ponieważ nie wyjaśniłem Jiminowi całej sytuacji. Ostatnie, czego się spodziewałem to jego przyjazd. Miałem nadzieję mu to wszystko wyjaśnić dzisiaj przez telefon, gdy tylko znalazłbym trochę czasu.
– Jimin... To nie tak... Ja ci muszę wszystko wyjaśnić... – próbowałem się wtrącić, ale on zdenerwowany do granic możliwości nawet mnie nie słuchał.
– Tacy to powinni zawisnąć na własnych jajach! Albo najlepiej ich kastrować! – nadal krzyczał, zdejmując w agresji kurtkę oraz buty. – Nie martw się, Yoongi! Gdy tylko go spotkam, to się nim zajmę, jak należy!
– Dzień dobry? – usłyszeliśmy nagle, a wystraszony Jimin odwrócił się w stronę głosu. W końcu nie miał pojęcia, że w domu jest ktoś trzeci.
– Kto to jest do cholery?! – zdezorientowany odwrócił się w moją stronę, kompletnie ignorując Hoseoka. Jedynie wskazywał na niego palcem.
– Jimin... To jest Hoseok... – wydukałem, czując, jak żołądek podchodzi mi do gardła. Sytuacja nie wyglądała najlepiej.
– Słucham?! Pozwoliłeś temu kutasiarzowi zostać u siebie na noc?! Gdzie twoja godność, Yoongi?! – gdy Jimin wpadał w taki szał, nikt nie mógł go opanować. Miał naprawdę wybuchowy charakter, był bardzo głośny, choć jednocześnie potrafił być też sympatyczny i czuły, a przede wszystkim dbał o swoich bliskich i starał się bronić ich, jak tylko potrafił. Stawał się wtedy bardzo waleczny. Jimin miał wiele twarzy, jednak przy mnie pokazywał te dla siebie najbardziej naturalne. – Wiesz, co?! Dobra, później o tym porozmawiamy, a teraz zajmę się nim!
– Jimin, poczekaj...! – próbowałem go powstrzymać, jednak było już za późno. Odwrócił się przodem do zaskoczonego Hoseoka, podchodząc do niego niebezpiecznie.
– Za kogo ty się uważasz, żeby robić takie rzeczy Yoongiemu! Jesteś zwykłym gnojem bez sumienia, który wykorzystuje niewinnych ludzi! Znajdź sobie lalkę do ruchania, ale Yoongiego zostaw w spokoju! Chyba że ty już nie potrafisz rozróżnić człowieka od zabawki, co?! Pewnie masz już tylko kutasa zamiast mózgu! Najchętniej to obiłbym ci tę buźkę, ale okazałeś się dużo większy, niż to sobie wyobrażałem! Myślisz, że jak masz ciało greckiego boga, to możesz już wszystko?! Gówno prawda! Twoja natura dupka jest tak straszna, że nawet tutaj ją czuję! Duszę się smrodem twojej osoby! Zwykły szmaciarz, skurwiel, palant, kretyn...
CZYTASZ
To demon, nie profesor! │Sope
FanfictionGdzie 22-letni Yoongi ma wykłady z nowym NIEzwykłym profesorem. Jak skończy się ich znajomość? - Profesorze... - mruknąłem, kręcąc lekko głową. Miałem ochotę zwijać się z prośby o dotyk, jednak hamowałem się ostatkami sił. To było takie frustrujące...