– Nie wierzę... – mruknąłem, mocno zaciskając pięści.
Krew we mnie zawrzała, zrobiłem się czerwony ze złości. Czułem niewyobrażalną wściekłość. Podszedłem w jego stronę szybkim krokiem, omal nie zaczynając biec. Dopiero wtedy mnie zauważył. Jego mina wyrażała zaskoczenie, jak i...radość? To jeszcze bardziej mnie rozjuszyło. Jakim prawem on się cieszył? Chciałem, aby cierpiał, tak jak ja musiałem.
– Yoongi, jak dobrze, że jesteś... O mój boże, co ci się stało...?– zaczął, ale ja nie pozwoliłem mu skończyć.
– Jak śmiesz się tu w ogóle pokazywać?! Jak mogłeś zrobić mi takie świństwo, a teraz pojawiasz się, jak gdyby nigdy nic! Czy ty wiesz, co ja przez ciebie przechodziłem?! Czy masz pojęcie, jak bardzo cierpiałem?! Wyglądam ci na zabawkę, którą można się bawić?! W momencie, gdy już zacząłem coś do ciebie czuć, ty zrobiłeś mi coś takiego! Po co tu przylazłeś?! Chcesz się ze mnie pośmiać?! A może znów chcesz mnie wykorzystać?! Nie pozwolę ci na to już nigdy więcej! Ty wyrodny kłamco! Jesteś zwykłym dupkiem! – zacząłem niekontrolowanie go uderzać w tors, nie zważając na jego próby uspokojenia mnie. – Nienawidzę cię! Jesteś jeszcze gorszy od Namjoona! Nie chce cię już znać!
– Yoongi! – krzyknął, łapiąc mnie za oba nadgarstki, abym nie mógł go już więcej uderzać. Próbowałem się mu wyrwać, ale jego uścisk jedynie się wzmocnił.
– Nie dotykaj mnie, zwykły z ciebie zboczeniec! – rwałem się dalej, a Hoseok patrzył na mnie ze zmartwieniem w oczach. Jego spokój jeszcze bardziej mnie denerwował. Wpadłem w szał. W pewnym momencie przyciągnął mnie mocno do siebie, obejmując szczelnie. Jeszcze przez chwilę się rwałem, próbując go wyzywać, ale w końcu odpuściłem, wiedząc, że nie zamierza mnie puszczać, dopóki się nie uspokoję. W końcu nerwy ze mnie zeszły, a pozostał sam żal. Było mi strasznie przykro, nadal czułem się przez niego zdradzony i wykorzystany.
– Yoongi, już spokojnie... – mówił, kojącym tonem. – Chcę z tobą porozmawiać.
– Nie mamy o czym rozmawiać... – odburknąłem, próbując nie poddać się jego dotykowi. Nawet nie oddałem uścisku, choć w głębi serca czułem, do tego pokusę.
– Nalegam. – naciskał, a ja sam już nie wiedziałem, co robić. – Daj mi się wytłumaczyć, potem sam zdecydujesz, czy mam wyjść i już nigdy więcej się tobie nie pokazywać, czy może jednak zmienisz zdanie.
Odsunął się ode mnie, a ja spuściłem głowę. Zastanawiałem się chwilę, ale moja ciekawość wygrała. Pokazałem mu jedynie gestem dłoni, aby szedł za mną i zaprowadziłem nas do mojego mieszkania. Usiedliśmy w małym salonie, gdzie znajdowała się długa kanapa oraz bardzo stara meblościanka z niedziałającym telewizorem. Usiadłem na drugim końcu kanapy, aby móc być najdalej od niego. Założyłem ręce na piersi, czekając, aż Hoseok zacznie mówić. Nie dbałem nawet o głupie zaproponowanie mu herbaty czy kawy. Uważałem, że nie zasługiwał na taki gest.
– Wiem, że to dziwnie wszystko wygląda, ale musiałem pilnie wyjechać. Po naszym wyjściu do kawiarni dostałem telefon, że wasz stary profesor wraca na swoje stanowisko. Zaproponowano mi posadę, jako profesor dla innej grupy, jednak odmówiłem. Po naszej wcześniej rozmowie zrozumiałem, że nasza relacja idzie w jednoznaczną stronę i nie chciałem pracować na tej samej uczelni, gdzie ty się uczysz. Stwierdziłem, że stres oraz ryzyko z tym związane nie będą dla nas korzystne, dlatego postanowiłem postarać się o posadę profesora na innej uczelni, od której już wcześniej dostawałem zaproszenia. Przyjęto mnie praktycznie od razu, jednak musiałem najpierw jechać do Seulu na krótkie szkolenie. Decyzje były podejmowane tak szybko, że sam ledwo za tym wszystkim nadążałem. Musiałem jechać już z samego rana. – z każdym słowem czułem, jak opadają ze mnie wcześniejsze emocje. Nie twierdziłem, że Hoseok kłamie, to wszystko brzmiało bardzo wiarygodnie. Zaczęły mnie łapać powoli wyrzuty sumienia, jednak postanowiłem jeszcze trochę podtrzymać swą złość.
![](https://img.wattpad.com/cover/312111546-288-k913686.jpg)
CZYTASZ
To demon, nie profesor! │Sope
Hayran KurguGdzie 22-letni Yoongi ma wykłady z nowym NIEzwykłym profesorem. Jak skończy się ich znajomość? - Profesorze... - mruknąłem, kręcąc lekko głową. Miałem ochotę zwijać się z prośby o dotyk, jednak hamowałem się ostatkami sił. To było takie frustrujące...