Część IIIa. 1.

175 5 13
                                    


Hope wspominała resztki ostatniego snu, próbując jednocześnie utrzymać choć część zjedzonego niedawno śniadania w żołądku. Skubnęła niedużo, czując, jak wszystko się w niej skręca i zaciska, i uciekła przed, zbyt opiekuńczym w stosunku do niej ostatnimi czasy, Tomem, który wszedł właśnie do pomieszczenia. Znowu robiłby jej wywody, że musi spróbować wmusić w siebie choć trochę więcej, bo Newt urwałby mu głowę, gdyby widział ją w tym stanie. Newt urwałby mu głowę za wiele więcej spraw, pomyślała, gdy kolejna fala dreszczy przeszła przez całe jej ciało. Nie mając już sił, żeby utrzymać się na nogach rzuciła się na kolana, wciąż podpierając o betonową ścianę. Przekręciła się w końcu, pozwalając głowie opaść bezwładnie i być zawieszoną choć na chwilę w tym stanie.

Rozmyślała po raz setny o śnie, w którym próba odbicia Newta idzie nie po ich myśli. Śniła o wieczorze, gdy został zabrany; o utracie bliskich, poświęceniu Parkera. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Nawet jeśli nie podczas snu, to świadomie na co dzień katowała się wspomnieniami tych wydarzeń, rozpalając w sobie na nowo poczucie winy. Miała dość, chciała, żeby było już po wszystkim.

Stres związany z całą tą sytuacją nie działał na nią zbyt dobrze, ale łudziła się, że gdy tylko będzie miała blondyna przy sobie, wszystko to odejdzie w niepamięć. Odpłyną razem z pozostałymi do Bezpiecznej Przystani, gdzie będą mogli zacząć nowe, spokojne życie, bez poparzeńców i widma Avy wiszących im nad głowami.

– Och, tutaj jesteś. Wszyscy cię szukają. Dobrze się czujesz? – Usłyszała nieco jak zza mgły znajomy głos i otworzyła oczy. Thomas wpatrywał się w nią zaniepokojony, z nieodgadnionym wyrazem na twarzy, podpierając się pod boki.

– Tak. Tak. Już ruszamy? Mamy zielone światło?

– To chyba nie jest najlepszy pomysł, żebyś z nami jechała. Damy sobie radę bez ciebie. Nie wyglądasz dobrze.

– Spokojnie, wszystko jest ogay. To po prostu stres, tyle... – Podniosła się z ziemi, otrzepując spodnie z piasku i walcząc z nagłymi zawrotami, których nie chciała mu pokazać. Wtedy już nie byłoby absolutnie mowy o tym, aby pojechała na misję razem z nimi. A to nie wchodziło w grę.

– Nie wydaje mi się. Ostatnio wyglądasz naprawdę słabo. – Dotknął otwartą dłonią jej policzka i pogłaskał ją po nim czule. – Ta sytuacja źle na ciebie wpływa. Poczekaj lepiej tutaj...

– Jest dobrze! – Przerwała mu ostro, wpatrując się prosto w oczy i próbując w ten sposób przekonać do kłamstwa. – A gdy odbijemy Newta, wszystko wróci do normy. Nie martw się, Tom. – Dodała już spokojniejszym tonem, karcąc się za podniesienie głosu i poklepała go po położonej dłoni, po czym opuściła ją w dół. Na odchodne obdarowała go jeszcze delikatnym pocałunkiem w policzek, który, jak miała nadzieję, miał nieco uspokoić bruneta.

Odwracając się, zabrała leżącą nieopodal na kawałku żelaznego koła porośniętego mchem bluzę i zerknęła ponownie w jego stronę.

– I nigdy nie mów mi, że jestem bezużyteczna. Tym bardziej mnie tylko nakręcasz do działania. – Mrugnęła okiem i odeszła, chcąc mieć całą tę sytuację już za sobą. Niemożność utrzymania nawet niewielkiego śniadania w żołądku nie była niczym przyjemnym, dlatego chciała, żeby blondyn był już z nimi... z nią, bezpieczny.

Nadzieja jej nie opuszczała, bo co jej pozostało? Nawet jeśli była fałszywa, to taka była lepsza od żadnej.

Idę po ciebie, Newt.

***********************************************************************************************

Cześć! 

Nie wiem, czy ktoś jeszcze tutaj jest, ale wiem, że parę osób czekało :D

Ostatnio po jednym komentarzu jakoś tak jednak trochę zatęskniłam za pisaniem :p odpisałam tej osobie, że póki co nie planuję wracać, chociaż historię chcę dokończyć. Nie dawało mi to jednak spokoju i... oto jest! Mam kilka rozdziałów w zapasie, próbuję jak najwięcej nadrobić, gdyż za jakiś czas pewnie będzie mi brakowało czasu nawet na wypicie kawy :p 

Ale póki co zmotywowana próbuję wycisnąć ile się da :p 

Gdybyście zauważyły/li jakieś nieścisłości bardzo proszę, żebyście od razu pisały/li :D w optymalnej sytuacji wróciłabym do całości poprzednich części, ale jak już pisałam... czas mnie goni haha

Nie wiem, na ile uda mi się utrzymać poziom, ile z was dotrwa do końca, ale chciałabym dokończyć historię Hope i Newta, chociażby dla samej siebie:) to pierwsze moje większe przedsięwzięcie i chyba po prostu mam do niego sentyment ^-^

Póki co trzymajcie się... chłodno haha i pijcie dużo wody w te upały!

Do następnego, Oleanderka

Zawsze będę [Newt] 3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz