7. Pierwsze Prawdziwe Święta

386 32 2
                                    

- Harry! Harry! - krzyczał Ron. Brunet obudził się i wybiegł z sypialni.

- Co się dzieje!? - zapytał spanikowany.

- Wesołych Świąt! - wykrzyknął uradowany.

- Wesołych Świąt. - odpowiedział i oklapł lekko - Fajny sweter. - Ron miał na sobie ciemnoczerwony sweter z wyszytym wielkim złotym R na środku.

- Ty też taki dostałeś. – odpowiedział, a uśmiech nie schodził mu z ust. Słowa rudego wstrząsnęły im.

- Są... Są dla mnie prezenty? – zapytał, nie wierząc własnym uszom.

- Tak! - pokiwał energicznie głową. Brunet zbiegł ze schodów. Spojrzał na choinkę, a raczej na stosy prezentów. Wziął ten najmniejszy.

- To od Dursleyów. - powiedział i otworzył kopertę, z której wypadła pięćdziesięciopensowa moneta. - Nawet miłe.

- Ojeju! Co to za kształt? To są pieniądze? - podniósł ją zafascynowany.

- Jak chcesz, weź ją sobie. – posłał mu lekki uśmiech.

- Dzięki. - schował do kieszeni na piersi piżamy. - Co piszą?

- Nic ważnego. Tylko pozory trzymają. - mruknął.

- Pozory? Co chcesz przez to powiedzieć? - zdziwił go gorzki ton w jego głosie.

- Nic ważnego Ron serio. - zielone oczy prosiły, aby nie drążył. List zmiął i wyrzucił do kominka. - Dobra. - podniósł kolejny prezent zapakowany w brązowy papier. - To od Hagrida. – uśmiechnął się szeroko i rozerwał papier. - To flet. Sam go pewnie wystrugał - Dmuchnął w niego.

- Jakby sowa była w pokoju. - zaśmiał się Ron i wrzucił sobie dwie fasolki wszystkich smaków do ust. Skrzywił się, ale dzielnie połknął. - Mydło. - mruknął. Harry parsknął i wskazał pudełko. - Dawaj. - posłał mu cwany uśmieszek.

- Raz kozie śmierć. - wyjął ciemnozieloną. - Ha! Miętowa.

- Fanciarz. - chłopcy zaśmiali się. Harry zobaczył jeszcze jeden prezent zapakowany w srebrzysty papier związany srebrnym sznurkiem z frędzlami.

- To twoje? – wskazał na niego.

- Nie. Twoje. - Harry szybko prześledził w myślach, kto jeszcze mógłby mu dać prezent. Rozpakował go.

- To chyba jakiś płaszcz. - powiedział i podniósł go, po czym ubrał. Ron otworzył szeroko oczy i usta z zaskoczenia , odkładając fasolki.

- Ron? - zaniepokoił się.

- Widzę tylko głowę. - wydusił. Harry spojrzał na swoje stopy, ale ich nie ujrzał.

- Jestem niewidzialny! - wykrzyknął i okręcił się wokół własnej osi.

- Ja wiem co to jest! - nagły przebłysk myśli dotarł do Rona - To peleryna niewidka. Bardzo rzadka. Od kogo? - wziął leżącą na dywanie karteczkę. Harry spojrzał zza ramienna.

- "Twój ojciec pozostawił to pod moją opieką, zanim umarł. Już czas, by wróciło do Ciebie. Zrób z tego dobry pożytek. Życzę Ci bardzo wesołych świąt." - przeczytał na głos.

- To co powiesz, żeby nastraszyć nią Malfoya? - Ron spojrzał na Harrego z chochlikowatym uśmieszkiem.

- Myślę, że to dobry pomysł. Może Irytek nam pomoże. - Ron uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Dobry pomysł. - zgodził się z nim - A teraz śniadanie. - nakazał i wskazał na stół przyszykowany.

- Kiedy...

Historia Opowiedziana Inaczej // Harry Potter 🔵Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz