9. Warzenie

403 33 6
                                    

Harry obudził się wcześnie rano, nie tak jak ostatnio, ale przed siódmą. Wziął książkę o zaklęciach i zaczął ją studiować. Kilka minut później zamknął ją i wyjął z szuflady pióro.

- Wingardium Leviosa. - machnął różdżką. Piórko uniosło się bez przeszkód. - Dobra. Próbujemy. - zamknął oczy i zwizualizował sobie jak piórko się unosi. - Wingardium Leviosa. - pomyślał i machnął różdżką. Otworzył oczy. - Jest! Udało się. - szepnął i pokierował nim do Rona. Połaskotał go po nosie. Brunet się uśmiechnął, kiedy chłopak podrapał się w nos i odwrócił na drugi bok. Białe piórko wróciło do bruneta. Przerwał zaklęcie i skupił się na swoim ciele. Nie poczuł nic niepokojącego. Rozejrzał się po pokoju i zauważył drobny pergamin. Oblizał usta. Uważnie popatrzył na niego. - Wingardium Leviosa. - kolejny ruch różdżką. Zielone oczy otworzyły się szeroko. - Sukces. - powiedział cicho zadowolony. Przerwał zaklęcie. Poczuł się dziwnie. - Jeszcze raz. - mruknął. Położył ciemnobrązowego jaśka przed sobą. Wziął głęboki oddech. - Wingardium Leviosa. - poduszka drgnęła i uniosła się odrobinę, po czym zaraz opadła. Harry w momencie pobladł i się spocił. - Dobra. Przesadziłem. - powiedział i spuścił nogi. Prowizorycznie złapał się kolumienki. Wstał, a pokój zaczął mocno wirować. Dobrze, że jednak złapał się zawczasu kolumienki. - Tak. Przesadziłem. Powinienem coś zjeść. - westchnął i usiadł z powrotem. Posiedział kilka minut i spróbował ponownie wstać. Było znacznie lepiej. Pomału przeszedł do łazienki, gdzie przemył twarz i umył zęby. Ron w dalszym ciągu spał jak kamień, kiedy wyszedł. Brunet przebrał się w rzeczy na co dzień i zszedł na śniadanie. Uśmiechnął się lekko, kiedy zobaczył dzbanek z herbatą i składniki do niej. - Dziękuję. - powiedział w powietrze i usiadł do stołu, nakładając sobie jajecznicę sałatkę z ogórkiem, pomidorem i serem żółtym pokropionych oliwą, po czym zrobił sobie herbatę.

- Dobry... - Ron wyszedł w piżamie i rozczochrany.

- Cześć Ron. - przywitał się z nim. - Jak się spało?

- Dobrze. - mruknął i spojrzał półprzytomnym wzorkiem na kubek herbaty, który pojawił się naprzeciw niego. - O. Dzięki. - powiedział, po kilku sekundach. Harry uśmiechnął się lekko. - Widzę, że już kończysz.

- Yhym. - potwierdził - Co mamy w planach na dzisiaj?

- Nie mam pomysłu. - odpowiedział, w między czasie nałożył sobie trzy parówki, boczek i jajka, a do ręki chwycił tost. - A ty masz?

- W sumie mam w planie uwarzyć sobie eliksir Słodkiego Snu. - Weasley zakrztusił się upieczonym chlebem.

- Co?! - krzyknął - Po co?

- Mam koszmary. - westchnął - Nie są przyjemne. Budzę się w środku nocy zalany potem. Widzę zielony błysk. Raz słyszałem krzyk.

- Zielony błysk? - Ron zastanowił się - Może to zaklęcie?

- Jakie zaklęcie ma zielony kolor? - zapytał. Pytany chłopiec odwrócił wzrok. - Ron?

- Zaklęcie uśmiercające. - odpowiedział w końcu. Harry lekko pobladł.

- Dlaczego mi się śni zaklęcie... - pobladł jeszcze bardziej.

- Harry? - zapytał zaniepokojony.

- Krzyk jest kobiety. - powiedział - Chyba słyszę jak Voldemort zabija mi mamę. - powiedział ponuro. Ron zatrząsnął się na głos imienia.

- Harry przykro mi. - wstał i usiadł obok niego. Położył mu dłoń na ramieniu. Harry nie miał, jak jej odsunąć. Wytrzymał dotyk.

- Dzięki. - odpowiedział. - Chyba wolę go uwarzyć. - mruknął - Piszesz się na to?

- Tak. Tylko gdzie? Łazienka? - zaproponował.

Historia Opowiedziana Inaczej // Harry Potter 🔵Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz