Następny dzień okazał się dla Harrego nad wyraz niespokojny. Pierwsze co się narzucało to przyłapanie na gorący uczynku jego przez dyrektora. Drugie to pierwsze zajęcia z magii obronnej umysłu o profesora, który chciał mu się przypodobać i czytać w myślach. To drugie było dla niego bardziej przerażające. Cały ranek i południe ciężko było mu się skupić na zajęciach.
- Harry to tylko szlaban. - powiedział Ron.
- Wiem. - westchnął - Wiem, ale jakoś nie chcę przebywać z osobą, która początkowo była dla mnie nie miła, a teraz chce się przypodobać.
- Ale dał ci szlaban. - zauważyła Hermiona.
- Tak ale ostatnio, mam na myśli wysłanie mnie do dormitorium danie ciepłego kakao. Nie krzyczał ani nic. Pomału chce mnie do siebie przekonać. -
- Jak to tak ujmujesz ma to sens. - zgodziła się. - Idziesz pomału? - spojrzała na zegar, wskazujący za dwadzieścia szósta wieczorem.
- Tak. Macie mnie ochotę odprowadzić?
- W sumie możemy. - powiedział Ron. - Do schodów.
- Dobrze. Dzięki. - i tak trójka uczniów Domu Gryffindora udał się w stronę lochów. Szli w ciszy.
- Harry tarcza z dala od Kamienia Filozofów. - westchnął w myślach i skupił się na stawianiu tarczy wspomnień. Dorzucił przyłapanie przez dyrektora. - Pamiętaj on może zaatakować cię od samego wejścia. - upomniał się.
- Dobra, chłopie. Spokojnego szlabanu. - Ron ścisnął go lekko za ramie.
- Powodzenia Harry.
- Dziękuję. - chłopak zaczął schodzić na dół. Po dwóch minutach zapukał do gabinetu.
- Wejść. - usłyszał przytłumiony głos.
- Dobry wieczór, sir. - przywitał się. Ujrzał mahoniowy okrągły stolik i dwa ciemnozielone fotele powlekane srebrną nicią z mahoniowymi wstawkami.
- Dobry wieczór Potter. Siadaj. - wskazał na fotel, odkładając gazetę, którą czytał. - Nalej sobie herbaty i zaczynamy. - profesor mówił wręcz naturalnym tonem, co zaskoczyło chłopca, ale posłusznie wykonał polecenie. - Wiem, że zgłębiłeś temat na ile dały zbiory w bibliotece. - zaczął - Zabrałeś się do twego od dobrej strony. Co mnie zaskakuje. - westchnął i upił łyk herbaty - Co już zrobiłeś z tarczą?
- Dokładam coraz to nowe wspominania, trochę zmyślam. - odparł. - Wieczorami staram się medytować, stosuje techniki oddechowe. Póki co niewiele daje, ale lepiej sypiam. Koszmary znoszę łagodniej niż wcześniej. - powiedział zgodnie z prawdą.
- Co cię przeraża w tym koszmarze najbardziej.
- Krzyk... ale ostatnio udało mi się skupić na koszmarze i chyba słyszałem głos taty, krzyczący do mamy. - Harry bacznie obserwował twarz Snape'a, ale ta delikatnie stężała. Brunet chciał zapytać o mamę, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. - Poza tym jest bezmiany.
- Hhym... - zastanowił się - Pokaż mi tarcze. - Harry skinął głową i poczuł napór na swój umysł. - zaatakuj mnie niewspominani. - powiedział. - Chłopiec zaczął pokazywać jak najwięcej wspomnień się da. Plus w pewnym momencie Snape zauważył pasek i krew, ale zaraz został nakryty wspomnieniem ubiegłej nocy. - Co to było?!
- Co?
- Dyrektor cię przyłapał, na czym? - warknął. Severus wolał nie wnikać o poprzednie wspomnienie, które ujrzał. Miał złe przeczucie co do tego.
CZYTASZ
Historia Opowiedziana Inaczej // Harry Potter 🔵
FanfictionOpowiadanie o treści homoseksualnej: Snarry Co by było kiedy podczas pierwszego roku Harry poczuł podczas rozmowy z Tiarą Przydziału, że musi ukryć się i być ostrożny w tym świecie... że musi poznać głębię siebie samego... że pozna czym jest prawdzi...