chapter eleven

52 2 0
                                    

"Roommates"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Roommates"

-ˋˏ ༻✿༺ ˎˊ-

- Uwielbiam jak gotujesz, Seokkie. - mruknął Park z pełna buzią zajadając się kolacją przygotowaną przez bruneta, który siedział na przeciwko szeroko się do niego uśmiechając.

- Cieszy mnie to, że Wam zawsze smakuje. - odparł Jung szczerze uśmiechając się do Parka.

- a właśnie, kiedy wróci nasz doktorek? - spytał z uśmiechem słysząc śmiech starszego.

- za niedługo powinien być. - powiedział, a po paru minutach do ich uszu dobiegł dźwięk przekręcania kluczy w drzwiach. od razu wiedzieli, że najmłodszy z nich wrócił.

- czekaliście na mnie czy co? - spojrzał na nich szatyn podchodząc i zasiadając na swoje miejsce.

- no mniej więcej. niedawno Jimin wrócił i parę minut temu usiedliśmy przy stole. - powoli wstał. - zaraz Ci przyniosę twoją porcję. - zdeklarował i poszedł do kuchni.

tak jak powiedział tak po 5 minutach przeniósł szatynowi jego obiado-kolacje.

- smacznego wam obu. - uśmiechnął się, a Park z szatynem zajadali się jedzeniem przygotowanym przez Junga.

- Kocham jak gotujesz, Hyung. - mruknął Szatyn z pełną buzią.

- Cieszy mnie to. - uśmiech nie schodził z jego ust.

wieczór minął im bardzo spokojnie. oglądali jakiś film, który Hoseok znalazł w polecanych. jedli popcorn i wypili lampkę wina. mimo, że jutro miała być sobota, jeden z nich musiał iść do pracy.

rano razem we troję zjedli śniadanie i swobodnie rozmawiali na wszystkie możliwe tematy.

w końcu Namjoon zdeklarował, że musi się już zbierać do pracy.

chłopaki odprowadzili go na parking, po czy. znowu wrócili do środka.

-ˋˏ ༻✿༺ ˎˊ-

Yoongi czuł, że podczas tego weekendu pogorszy mu się. nie wiedział czemu i z jakiej racji, ale gdzieś tak w środku miał takie przeczucie.

nie spał od paru dni i czasami gdy Jin go nie pilnował nawet nie jadł. siedział teraz w swoim pokoju i patrzył na swoje stare zdjęcie z Jungkookiem.

delikatnie uśmiechnął się widząc uśmiech swojego zmarłego ukochanego. liczył, że dobrze mu jest tam na górze.

- Jungkookie, nadal Cię kocham.. nie chce zapominać o Tobie.. nie chce nikogo innego w swoim życiu.. - odparł cicho by nie obudzić Kima, który spał pokój obok. - nie ma Cię już z pół roku, nawet dłużej.. brakuje mi Ciebie obok.. budzenia się wiedząc, że tulisz mnie w swoich ramionach... - łzy skapywały na pościel zostawiając mokre kropeczki.

nagle około czwartej nad ranem zerwał się z łóżka. podszedł do szafy wybierając na szybko jakieś ubrania, które ubrał. ułożył swoje włosy i po cichu wyszedł z pokoju.

zszedł po schodach, ubrał buty i kurtkę, a następnie wyszedł z domu. zamknął za sobą oczywiście drzwi na klucz. upewnił się, że ma wszystko co niezbędne, po czym udał się w tylko mu znaną stronę.

_______________________________

tak oto kończę ten rozdział.

strasznie nie miałem pomysłu na niego i przepraszam, że tak ostatnio rozdziały w czwartki, ale moja wena jest zła i ciągle mi ucieka.

ale życzę miłego wieczorku! trzymajcie ciepło! luv u~

Hᴇᴀᴠᴇɴ | TαegıOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz